Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
wątpliwości przed ślubem...
Autor Wiadomość
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
  Wysłany: Nie Lut 26, 2006 10:36 pm   wątpliwości przed ślubem...

Miałyście? Macie?

Nie mówię o drobiazgach w stylu czy tren nie za długi, czy się nie potknę, a orkiestra czy będzie grać jak trzeba, ale o tych najważniejszych - czy to TEN, czy to z NIM na całe życie, na pewno? Czy dobrze robimy i czy będziemy szczęśliwi?

Czy takie myśli to normalka w przedślubnym stresie czy jestesteście absolutnie pewne, bez cienia wahania? :?
_________________
chez alma |
 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 45
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 8:43 am   

Wątpliwości takich typowych nie miałam wcale, jedyna dziwna rzecz była u fotografa kiedy to podczas sesji przeleciało mi całe moje życie przed oczami, aż doszło do momentu ślubu i uświadomiłam sobie jaka jestem szczęśliwa itp. itd.

Ale nawet gdyby watpliwości się pojawiły to chyba bym sobie na spokojnie przemyślała i jakoś zbytnio się nie przejęła, w końcu to normalne przed podjęciem takiej decyzji.


Ale ja mojego mężusia była, jestem i będę pewna , ze to ten JEDYNY :mrgreen:
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
szczako 

Wiek: 44
Dołączyła: 11 Lis 2005
Posty: 2216
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 10:14 am   

watpliwosci jako takich nie mialam i nie mam.

ale przeszlo mi przez mysl, ze to jest moj pierwszy i z zalozenia ostatni mezczyzna. nie zebym tego w jakis posob zalowala. po prostu pojawila sie taka mysl.
_________________
 
 
rorrim 


Dołączyła: 08 Cze 2005
Posty: 338
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 10:37 am   

Wątpliwości (ale takie naprawdę malutkie :wink: ) miałam kilka miesięcy temu.

Teraz, o dziwo, im bliżej ślubu, im więcej jest sytuacji trudnych i stresujących tym większa jest moja pewność, że to TEN. Sama się temu dziwię, ale P. sprawdza się pod każdym względem :mrgreen:
 
 
Lucky 

Wiek: 42
Dołączyła: 07 Lis 2005
Posty: 748
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 11:07 am   

Jakiś rok temu może i miałam, szczególnie gdy sie kłóciliśmy :evil: oboje jesteśmy strasznymi uparciuchami i w niektórych sytuacjach miałam wrażenie że nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
natomiast ostatni rok dał nam prawdziwa szkołe życia i teraz jestem juz na 100% pewna, że nie ma takiej rzeczy która by nas poróżniła i że to własnie D jest tym z którym chce się zestarzec :mrgreen:
 
 
vaniliaxxx 


Wiek: 41
Dołączyła: 06 Wrz 2005
Posty: 101
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 12:35 pm   

anik napisał/a:
Jakiś rok temu może i miałam, szczególnie gdy sie kłóciliśmy :evil: oboje jesteśmy strasznymi uparciuchami i w niektórych sytuacjach miałam wrażenie że nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
natomiast ostatni rok dał nam prawdziwa szkołe życia i teraz jestem juz na 100% pewna, że nie ma takiej rzeczy która by nas poróżniła i że to własnie D jest tym z którym chce się zestarzec :mrgreen:


Anik, aż musiałam sprawdzić u Ciebie w profilu czy przypadkiem nie jesteś raczkiem :) Raczki miewają wątpliwości, szczególnie, gdy pojawiają się kłótnie, i dopóki nie stanie się coś przełomowego, to bedą miały nadal wątpliwości :| Ja swój niedobry okres w zyciu miałam w poprzednie wakacje, ale zrozumiałam, że zostawiłam największy Skarb w moim zyciu, i że nic ani nikt mi Go nie zastąpi :) I teraz mimo kłótni, które zdarzają sie dość często (dwa uparciuchy :P ) , potrafimy tak jak ostatnio napisać do siebie tekst na gg typu " Mimo tego, że Cię bardzo nie lubię...to i tak Cię Kocham" :) I od razu humor nam wraca i jakoś możemy spokojnie porozmawiać, a nawet zapomnieć o temacie kłótni :)
_________________

SERDECZNIE POZDRAWIAM Gość :D
 
 
 
Lucky 

Wiek: 42
Dołączyła: 07 Lis 2005
Posty: 748
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 12:47 pm   

Dokładnie tak jak mówisz :D
Musiało sie stac cos przełomowego, cos co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nigdy nie zostane sama, że to będzie faktycznie związek na dobre i złe.
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 6:52 pm   

?adnych wątpliwości, ani cienia nawet, od dnia w którym uświadomiłam sobie, że go kocham (a to było dłuuuuugo przed ślubem, przez zaręczynami, ba, nawet przed pierwszym pocałunkiem).

A po ślubie.... troche się czasem mąci ;)
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Lut 27, 2006 8:04 pm   

Wątpliwości żadnych na razie nie mam i mam nadzieje, że nie będe miała :D
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
ckasia 


Wiek: 45
Dołączyła: 20 Sty 2006
Posty: 35
Skąd: Bełchatów
Wysłany: Wto Lut 28, 2006 5:17 pm   

Ja również wątpliwości nie mam. Chciałabym tylko żeby nas związek cały czas ukladał się tak jak do tej pory, żeby nic tego nie popsuło.
 
 
 
Ewela 

Wiek: 43
Dołączyła: 17 Sie 2004
Posty: 159
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lut 28, 2006 5:26 pm   

Ja także nie mialam wątpliwości.
_________________
``1.10.2005.``
 
 
 
Dotka 


Wiek: 43
Dołączyła: 12 Mar 2005
Posty: 562
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 01, 2006 9:04 am   

Ja raz miałam dziwne myśli przed ślubem (może to były 3 miesiące przed ślubem). Rozmyślałam nad tym dlaczego włąśnie On? Jak nam będzie po ślubie? Ja już będę z Nim do końca życia, na dobre i na złe. Potem na jakieś stacji radiowej leciała piosenka "Chcę tu zostać" Farby i wróciłam na ziemię (nie mogłam się doczekać tego ślubu).
_________________
 
 
 
Linka 


Wiek: 46
Dołączyła: 29 Mar 2005
Posty: 334
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 01, 2006 9:09 am   

Wątpliwości to zdrowy objaw. Ja mam też po ślubie...
_________________


:)
 
 
strawberrytea 


Wiek: 43
Dołączyła: 19 Lip 2005
Posty: 667
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 01, 2006 10:50 am   

nie miałam wątpliwosci - żadnych... Aż się dziwiłam... Ale to było piekne uczucie - być tego pewnym tak zupełnie, jak mało czego w życiu :) I nadal jestem przekonana że ON to najlepsze co mi się "przytrafiło" w zyciu, że nikt inny :)
_________________
W naszej zielonej kuchni
 
 
Marti 

Wiek: 45
Dołączyła: 13 Lut 2005
Posty: 115
Skąd: łódź
Wysłany: Sro Mar 01, 2006 6:56 pm   

Nie miałam wątpliwości. Gdzieś już na Forum napisałam swoje odczucie. Dość dawno temu, nawet nie wiem czy byliśmy już zaręczeni mój M szykował się na egzamin czy konferencję i poprawiał garniak i krawat przed lustrem. Stałam tak obok i patrzyłam sobie na niego. Wtedy pojawiło mi się w głowie stwierdzenie, że mogłabym na to patrzeć do końca życia. I już wiedziałam, tak na prawdę.
 
 
anna_b 


Wiek: 45
Dołączyła: 11 Gru 2005
Posty: 101
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 16, 2006 7:47 pm   

?adnych wątpliwości co do mojego H. :serduszka:
I mimo naszych rogatych duszyczek, to i z kłótniami nie mamy problemu - po prostu się nie kłócimy... Wiem, że to brzmi tak dziwnie, a naszych znajomych po trosze wkurza po trosze dziwi - my po prostu w kulminacyjnym momencie (kiedy wszyscy inni krzyczą) milczymy z obrażonymi minkami :rangry: , i tak po 3-minutowym milczeniu kiedy cała sytuacja robi się głupkowato-śmieszna, zaczynamy się śmiać i normalnie ze sobą rozmawiać :)
Dzięki temu przetrwaliśmy nie jedno "trzęsienie ziemi" - jesteśmy ze sobą już prawie 5 i pół roku i mamy zamiar na tym nie poprzestać :jumpjump: :jumpjump: :jumpjump: :jumpjump:
_________________
Ściskam Cię serdecznie Gość !
 
 
 
Magda2 


Dołączyła: 09 Lut 2006
Posty: 209
Skąd: ...
Wysłany: Czw Mar 16, 2006 8:23 pm   

Przez 11 lat bycia razem, 8 lat mieszkania ze soba nie raz sie zasanawialam, czy to aby na pewno TEN? Ale wiem teraz, tak blisko slubu, ze chce widziec Jego siwe wlosy, a On nie raz mowi, ze bede cudowna babcia :smile:
Nieporozumienia zdarzaja sie przed i po slubie, ale najwieksza sztuka jest umiejetnosc ich szybkiego i kulturalnego rozwiazania :mrgreen:
 
 
Magdzik
[Usunięty]

Wysłany: Sob Mar 26, 2011 9:52 am   

Magda2 napisał/a:
Nieporozumienia zdarzaja sie przed i po slubie, ale najwieksza sztuka jest umiejetnosc ich szybkiego i kulturalnego rozwiazania :mrgreen:
Zgadzam się z tym całkowicie. Ja jestem pewna, że chcę wyjść za mąż za mojego A. wiadomo czasem nie jest między nami kolorowo i głupie myśli przejdą przez głowę ale jak szybko przyjdą tak szybko sobie pójdą.Kocham swojego narzeczonego i wiem,że to ten jedyny :tsr Nie mam żadnych wątpliwości.
 
 
madziuja 

Wiek: 41
Dołączyła: 18 Sty 2011
Posty: 37
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Mar 26, 2011 10:49 am   

Ja też nie raz miałam wątpliwości.Szczególnie przy nieporozumieniach.jakieś dwa lata temu mieliśmy olbrzymi kryzys-koledzy.W pewnym momencie miałam dość i odeszłam.Szybko jednak oboje zdaliśmy sobie sprawe,że bez siebie już nie umiemy normalnie funkcjonować.Gdy zamieszkalismy w końcu razem i wzieliśmy psa oboje stwierdzamy ,że do pełni szczęścia brakuje nam tylko parki dzieciaczków i jesteśmy mega szczęśliwi.Jestem pewna,że mój A będzie wspaniałym ojcem.Widze to po tym jak zmienił się w stosunku do ludzi...jak opiekuje się mną i naszym labradorem poza,którym świata nie widzi heheheh.Teraz oboje odliczamy dni do 10 września....:D
 
 
MadMar 


Wiek: 34
Dołączyła: 12 Lis 2010
Posty: 1343
Skąd: Łódź
  Wysłany: Pią Maj 20, 2011 2:58 pm   skąd pewność że to ten jedyny?

Wiem, że może to dziwnie brzmi... data ślubu wyznaczona (sierpień 2012), dom kupiony (mieszkamy razem od 2 lat) a ja mam wątpliwości... No bo skąd wiedziałyście że to ten jedyny? że to, co Was łączy to właśnie miłość?
Całujecie się? wiem, że to może śmieszne itd... uświadomiłam sobie że od minimum 16 dni (wtedy rzuciłam palenie) nie całowaliśmy się. wcale. A jak się kochamy to już mu nie potrafię nawet patrzeć w oczy i nie lubię kiedy on patrzy na mnie (mimo że kiedyś to lubiłam)
Dodam że mamy po dwadzieścia kilka lat, więc spodziewałam się uczuć, namiętności, przytulania, dotykania- i dodam że nie tylko w czasie seksu.
Mało tego oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy. Mam do niego duzo żalu, dużo do powiedzenia ale za każdym razem kiedy próbuję on wychodzi. Utwierdzam się wtedy tylko, że nie warto się denerwować, rozmawiać- samo przejdzie. No i jest tylko gorzej, wiem że trzeba wszystko 'załatwiać' od razu, ale nie widzę sensu.

Ślub się zbliża wielkimi krokami, a ja zamiast się cieszyć coraz bardziej się dołuję, martwię i zastanawiam...

stąd właśnie moje pytanie do Was- Mężatek czy tylko 'ja tak mam' czy się całujecie? dotykacie, przytulacie,
czy byłyście pewne, ze to TEN, no i skąd to wiadomo 'że to właśnie miłość'

proszę, pomóżcie;/
edit: przeniosłam do odpowiedniego watku, MadMar prosze przeczytaj równiez wypowiedzi powyżej
Ostatnio zmieniony przez ppola Pią Maj 20, 2011 5:18 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ola88 
Żona ;)


Dołączyła: 20 Lip 2009
Posty: 2026
Skąd: Tu i tam ;)
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 3:06 pm   

MadMar, nigdy nie jest się pewnym w 100% że to jest ten.
Ale jeśli
MadMar napisał/a:
Mało tego oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy.
nie wiem czy sens jest ciągnięcia, czegoś, co i tak się rozwala. Nagle po ślubie to się nie zmieni, że zacznie się przytulać, całować itp. Jak dla mnie, jest tak jak i było przed ślubem.
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---


Musisz sobie odpowiedzieć na kilka pytań, te które pomogą Ci podjąć decyzję. A najważniejsze pytanie to: Czy kocham?
_________________
 
 
wamaba 


Dołączyła: 10 Sie 2010
Posty: 318
Skąd: Lodz/Warszawa
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 4:08 pm   

MadMar, najważniejsze jest żebyście zaczeli rozmaiwać, bez prawdziwej i szczerej rozmowy nie rozwiążecie swoich problemów, a co gorsza będziecie mieli do siebie wiele żalu i wcześniej, czy później taki związek może się rozlecieć, bo zabraknie w nim zrozumienia. Trzeba wyjaśniać wszystkie swoje wątpliwości, trzeba mówić o tym co kogo dręczy, bo druga osoba często się tego nie domyśli.
Druga sprawa, to napisałaś, że niedawno rzuciłać palenie, może Twoje obawy pogłębione są stresem związanym z porzuceniem nałogu?
Jeżeli naprawdę kochasz swojego narzeczonego to wal o swoje (Wasze wspólne) szczęście.
 
 
Hatifnatka 


Wiek: 41
Dołączyła: 10 Mar 2007
Posty: 948
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 4:17 pm   

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
 
 
Malena 
dziennikarzynka:)


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Maj 2009
Posty: 4130
Skąd: Lódź
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 4:26 pm   

MadMar napisał/a:
A jak się kochamy to już mu nie potrafię nawet patrzeć w oczy i nie lubię kiedy on patrzy na mnie (mimo że kiedyś to lubiłam)

MadMar napisał/a:
Mało tego oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy. Mam do niego duzo żalu, dużo do powiedzenia ale za każdym razem kiedy próbuję on wychodzi.

to co piszesz nienajlepiej świadczy o Waszych relacjach....rozmowa to podstawa i nie pójdziecie dalej bez tego..

To, że to na 100% jedyny, nigdy nie jest do przewidzenia na pewno. Żadna nie zakłada, że się rozwiedzie.

A z jakich powodów chcesz wziąć z nim ślub? Czy widzisz Was razem za 10, 20 lat, z Waszymi dążeniami, marzeniami, planami, pogladami? To jest chyba istota zakłądania rodziny.
 
 
 
agulka1989 


Wiek: 35
Dołączyła: 06 Paź 2009
Posty: 2973
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 6:02 pm   

MadMar, nigdy nie ma 100% pewności, że to ten jedyny. Pewnie, że każda z nas chciałaby żeby tak było, ale nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć za ileś tam czasu...
Tak jak piszą dziewczyny- przede wszystkim szczera rozmowa, bo bez tego nie dojdziecie daleko...
_________________
 
 
M_and_M 
Michałowa :)


Wiek: 44
Dołączyła: 03 Sie 2010
Posty: 563
Skąd: teo, widzew
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 6:08 pm   

rozmowa. ale nie tylko. nawet jesli problemy rozmowa sobie wyjasnicie, to i tak miedzy ludzmi musi byc jakas chemia. jakas potzreba przytulenia sie, dotyku, jakies zapachy, gesty, spojrzenia... no musi byc i juz, ja sobie bez tego nie wyobrazam zycia na codzien pod jednym dachem.
MadMar trzymam kciuki :)
_________________
 
 
ewa.krzys 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 2643
Skąd: z niedaleka
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 7:00 pm   

Jeśli jest tak jak piszesz, że już teraz się od siebie oddalacie, to brnąc w to dalej bez żadnej rozmowy, będziecie mieć wielkie problemy z porozumiewaniem się, a to podstawa każdego związku. Seks, intymność, zbliżenie, dotyk drugiej osoby jest w sumie tak samo ważny jak rozmowa.

Czemu zdecydowaliście się na ślub? Takiej decyzji raczej nie podejmuje się tak po prostu, z dnia na dzień, więc pomyśl jakie były motywy podjęcia tak istotnej decyzji
_________________


 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 7:19 pm   

ewa.krzys napisał/a:
Seks, intymność, zbliżenie, dotyk drugiej osoby jest w sumie tak samo ważny jak rozmowa.

Dokładnie tak. Także drobne gesty w ciągu dnia (przytulenie się, pogłaskanie czy wzięcie za rękę, objęcie ramionami, pocałunek) są bardzo ważne i świadczą o uczuciu.
MadMar - jeśli nie czujesz już teraz namiętności, miłości do narzeczonego to raczej nie liczyłabym, że nałożenie obrączek i przysięga to zmienią...
Piszesz, że brakuje Ci tej więzi (np. patrzenie w oczy-wynika, że wcześniej to robiłaś), rozmowy.
Może to być kryzys i może uda Wam się go pokonać. Ale ja na Twoim miejscu zapytałabym samą siebie : czy ja go kocham? I jeśli odpowiedz : co to znaczy "kocham", to znaczy, że nie kochasz - bo jak się kocha to się to po prostu czuje i wie. I bez względu na to jakiej udzielisz sobie odpowiedzi pomyśl, czy chcesz przeżyć z nim kolejne, długie lata.
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pią Maj 20, 2011 7:20 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
paulii 
bella coZa


Dołączyła: 19 Kwi 2010
Posty: 500
Skąd: zewsząd
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 8:22 pm   

MadMar a może jesteście przemęczeni i zbytnio zestresowani ślubem? Może zbyt nerwowo do tego podchodzicie? Czasem trzeba nabrać dużo dystansu i luzu by rozmawiać, co wcale nie jest łatwe. W Twojej wypowiedzi jest dużo takiego zniechęcenia, ale pamiętaj, że i u niego na bank tak jest, bo zamiast rozmawiać milczycie? Powodzenia i nie zniechęcaj się, bo warto walczyć o związek!
_________________


dziennikarsko http://www.forum.wesele-l...der=asc&start=0
 
 
Marcka 


Wiek: 36
Dołączyła: 13 Sty 2010
Posty: 405
Skąd: łódzkie ;)
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 8:29 pm   

zgadzam sie z przedmówczyniami. Najważniejsze w związku poza takimi wartościami jak miłość, szczerość, zaufanie- jest właśnie prawdziwa szcsera rozmowa, bez niej będziecie dalej tak tkwiić.
Może on też zauważył to że się od siebie oddalacie i też nie wie jak zacząć,lub uważa że to przejdzie. Nie rpzejdzie a jeszcze bardziej się pogłębi.
Czeka was szczera rozmowa o emocjach, uczuciach, priorytetach. Powodzenia :)
_________________
 
 
 
M4rcysi4 


Wiek: 35
Dołączyła: 30 Wrz 2008
Posty: 4350
Skąd: Bełchatów
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 9:58 pm   

wamaba napisał/a:
najważniejsze jest żebyście zaczeli rozmaiwać

Malena napisał/a:
rozmowa to podstawa

agulka1989 napisał/a:
przede wszystkim szczera rozmowa

M_and_M napisał/a:
rozmowa

ewa.krzys napisał/a:
bez żadnej rozmowy, będziecie mieć wielkie problemy

paulii napisał/a:
bo zamiast rozmawiać milczycie

Marcka napisał/a:
prawdziwa szcsera rozmowa


Od siebie mogę dodać tylko tyle, żebyście słuchali się siebie na wzajem. Powiedz mu o swoich obawach, a później wysłuchaj tego co on powie o swoich odczuciach. Znajdźcie czas tylko dla siebie. Inaczej nigdy się nie utwierdzisz we własnych uczuciach jakie by one nie były. My Ci nie powiemy, czy go kochasz (chcesz iść z nim przez życie), czy nie ;)
_________________
 
 
madzik_86 

Wiek: 38
Dołączyła: 28 Lip 2009
Posty: 662
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Maj 20, 2011 10:21 pm   

Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________
 
 
Emmi 

Wiek: 39
Dołączyła: 08 Mar 2010
Posty: 104
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 8:07 am   

Wszystkie te odczucia które masz są spowodowane nie rozwiązanymi problemami...nie rozmawiacie,czekacie aż wszystko minie,a tak się nie da...pogłębiasz tylko wewnętrzną złość i żal że nie otrzymujesz od niego tego czego potrzebujesz czy oczekujesz...i właśnie to wszystko daje subiektywny obraz że już chyba nie kochasz,nie chcesz nawet patrzeć na niego....przerabiałam to...co więcej...nawet się rozstaliśmy(wyprowadziłam się)....i z perspektywy czasu mogę Ci śmiało powiedzieć że to nasza głupota i niedojrzałość do tego doprowadziła....ja uważałam że on sam powinien wiedzieć że coś jest nie tak,a on z kolei sądził że skoro nic nie mówię to jest wszystko ok...faceci niestety nie są tak domyślni jak byśmy chciały i tworzy się takie błędne koło..aż w końcu któreś wybuchnie i odejdzie,zamiast porozmawiać szczerze...u nas to zadziałało trochę terapeutycznie :) obojgu nam siebie brakowało i znów się spotkaliśmy...ale w końcu szczerze porozmawialiśmy...i wyjaśniliśmy to wszystko co nas poróżniło...teraz już oboje wiemy,że rozmowa to podstawa w udanym związku.Nie można spiętrzać problemów,nawet tych które wydają nam się błache, bo często "z małej chmury wielki deszcz pada".
To co musicie teraz zrobić to porozmawiać szczerze,i oczyścić atmosferę w związku.Bardzo możliwe że on się czuje tak samo jak ty...

Zastanawia mnie tylko jak w takich nastrojach byliście w stanie podjąć decyzję o ślubie?

uważam jednak że dobrze że cała ta sytuacja ma miejsce teraz,gdy do ślubu macie kawał czasu,a nie na przykład po nim...macie czas by na spokojnie przeanalizować wszystko i dojść do ładu z własnymi uczuciami...życzę owocnych rozmów...
_________________

Ostatnio zmieniony przez Emmi Sob Maj 21, 2011 8:18 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
MadMar 


Wiek: 34
Dołączyła: 12 Lis 2010
Posty: 1343
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Maj 21, 2011 2:27 pm   

wczoraj rozmawialiśmy, bardzo długo. Kiedyś robiliśmy to częściej, ale z każdą kolejną odłożoną rozmową (a trwało to już bardzo długo) coraz trudniej było zacząć znów rozmawiać.
Dziękuję Wam wszystkim, muszę to sobie jakoś poukładać, ale macie rację- przede wszystkim rozmowa, a sama przysięga małżeńska niczego nie załatwi.
ogólnie z tej rozmowy wczorajszej wyniknęło, że przede wszystkim postaramy się ROZMAWIAĆ, wrócić do tego co nas kiedyś łączyło. Wiem że go kocham, chcę mieć z nim wspaniałe dzieci, psa, ogródek itd. chcę z nim budować swoje szczęście, nasz dom, nasze życie. Jesteśmy już razem prawie 5 lat i tak sobie myślę, że może to kryzys?
Może potrzebujemy trochę czasu , wytchnienia? ale przede wszystkim - dokładnie jak piszecie- każdą najmniejszą sprawę, problemy trzeba załatwiać od razu, -nie warto (i nie ma sensu) doprowadzić związku do czegoś, co wkradło się między nas.

dziękuję Wam za te wszystkie słowa, muszę to sobie poukładać i znów budować wspaniałą relację z moim przyszłym mężem
miłego dnia wszystkim życzę:*
_________________

 
 
ewa.krzys 


Dołączyła: 17 Lut 2011
Posty: 2643
Skąd: z niedaleka
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 4:06 pm   

MadMar, widzisz, rozmowa pomaga :przytul: na pewno będzie dobrze i wszystko sobie ułożycie tak, jak było na początku :)
_________________


 
 
wamaba 


Dołączyła: 10 Sie 2010
Posty: 318
Skąd: Lodz/Warszawa
Wysłany: Nie Maj 22, 2011 9:08 pm   

MadMar, bardzo się cieszę, że wszystko zaczyna się układać i trzymam za Was kciuki, a najważniejsze jest to, że się kochacie.
 
 
kamilla1984 

Wiek: 40
Dołączyła: 02 Sie 2010
Posty: 294
Skąd: ciuchciolandia
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 12:07 pm   

ja bylam w podobnej sytuacji co MadMar i nie wytrzymalam tego rozstalismy sie
_________________

Ostatnio zmieniony przez kamilla1984 Pon Maj 23, 2011 12:08 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Yoanna 
mamuśka


Wiek: 40
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 1441
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 1:19 pm   

ewa.krzys napisał/a:
ewa.krzys napisał/a:
Seks, intymność, zbliżenie, dotyk drugiej osoby jest w sumie tak samo ważny jak rozmowa.


Asiek napisał/a:
Dokładnie tak. Także drobne gesty w ciągu dnia (przytulenie się, pogłaskanie czy wzięcie za rękę, objęcie ramionami, pocałunek) są bardzo ważne i świadczą o uczuciu.
to mój mąż chyba mnie nie kocha ;P
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---



Poprawiłam cytaty. Moderatorka Asiek
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pon Maj 23, 2011 2:38 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 1:26 pm   

Yoanna napisał/a:
to mój mąż chyba mnie nie kocha
mój mnie tez nie ;)
Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---

Bo dla mnie to przede wszystkim nie można przestać się lubić :)
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
Pepsi 


Wiek: 41
Dołączyła: 12 Kwi 2009
Posty: 535
Skąd: Nibylandia
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 1:33 pm   

Kurcze to mój przestał mnie kochać od ciąży ;P
_________________
"Nie rezygnuj nigdy z celu tylko dlatego że osiągnięcie go wymaga czasu. Czas i tak upłynie"
 
 
 
Malwina_łódź 


Wiek: 37
Dołączyła: 30 Gru 2007
Posty: 1291
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 1:44 pm   

A ja się zgadzam z tym co napisała Asiek.

Nie wytrzymałabym bez takich gestów każdego dnia. Dla mnie jest to tak samo ważne jak chwila rozmowy. ;)
_________________

 
 
yennefer 

Dołączyła: 14 Wrz 2008
Posty: 641
Skąd: nowhere
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 1:58 pm   

Jak się mieszka razem to jest inaczej. My jesteśmy ze sobą właściwie 24h na dobę przez 22 dni w miesiącu (jeśli nie muszę wyjeżdżać). To nie to samo co randki co kilka dni, kiedy człowiek nie mógł się doczekać, a w czasie spotkania chciał się maksymalnie nacieszyć sobą. Jak zostawiam męża na ok. 2 tygodnie od czasu do czasu, to po powrocie jest więcej bliskości, namiętności, cieszymy się sobą jak małe dzieci. Na co dzień aż tak tego nie widać, ale pewne drobne gesty są zawsze. Jesteśmy ze sobą prawie 11 lat, z tego prawie 2 po ślubie. Nie ma drugiej takiej osoby, z którą jest mi tak dobrze jak z mężem, nawet w czasie kłótni. Jeśli czegoś mi brakuje, coś chciałabym zmienić, to po prostu mówię. O ile łatwiej się tak razem egzystuje.
Jeśli miałabym coś poradzić, to może spędzenie kilku dni osobno, żeby sprawdzić czy za sobą tęsknicie?
 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 2:14 pm   

ppola napisał/a:
Bo dla mnie to przede wszystkim nie można przestać się lubić
I jak też tak uważam :)

yennefer napisał/a:
Jeśli miałabym coś poradzić, to może spędzenie kilku dni osobno, żeby sprawdzić czy za sobą tęsknicie?
Też o tym pomyślałam, choć wydaje mi się, że kilka dni to może być za mało, żebyście za sobą zatęsknili... Podejrzewam, że nawet moglibyście w tym czasie odczuć coś w rodzaju ulgi i spokoju, a tęsknota przyszłaby dopiero później...
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 2:47 pm   

Yoanna, ppola, Pepsi - każdemu wg potrzeb, skoro jesteście szczęśliwe mimo, że "kiedy był ostatnio namietny pocałunek - tego sobie chyba nie przypomnę" albo mąż przytula od wielkiego dzwonu. Tak jak pisałam - różni ludzie, różne potrzeby, różne temperamenty.
Nie oceniam, więc proszę też nie oceniajcie.
Bliskość fizyczna nie wyklucza przecież przyjaźni, szacunku i lubienia się. Naprawdę. :)
_________________
 
 
Hatifnatka 


Wiek: 41
Dołączyła: 10 Mar 2007
Posty: 948
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 2:55 pm   

Asiek, zgadzam się z Tobą w 100% :)
a w temacie - ja nie miałam żadnych wątpliwości, że to ten Jedyny. :)
_________________
 
 
555 


Dołączyła: 02 Lis 2006
Posty: 1486
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 3:10 pm   

a mój mąż mnie bardzo kocha :) ciągle przytula, całuje.. w sumie takie niedotykanie wydaje mi się czymś dziwnym, ale
Asiek napisał/a:
każdemu wg potrzeb
_________________
 
 
ppola 
Birdwoman


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Wrz 2008
Posty: 2189
Skąd: Kanzas
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 3:33 pm   

Asiek napisał/a:
Nie oceniam, więc proszę też nie oceniajcie.
ja tez nikogo nie ganię ani nie oceniam jednak po stwierdzeniu
Asiek napisał/a:
Yoanna, ppola, Pepsi - każdemu wg potrzeb, skoro jesteście szczęśliwe mimo, że "kiedy był ostatnio namietny pocałunek - tego sobie chyba nie przypomnę" albo mąż przytula od wielkiego dzwon
zrobiło mi się po prostu przykro. Może nie chciałas tego tak napisać ale moim zdaniem wydźwięk jest co najmniej pejoratywny.
_________________

Obudź się Gość :D
 
 
tulipan87 
w pełni rozkwitu...


Wiek: 36
Dołączyła: 29 Sty 2009
Posty: 827
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 4:14 pm   

Odkąd jestem duża nie wierzę w idealne związki, na początku wiadomo zawsze jest jak w bajce, ale z czasem pojawiają się drobne zgrzyty i spięcia. Jedni od razu sobie z tym radzą, u innych się to zbiera i prowadzi do kryzysu.
Nie chcę tu teoretyzować, ale myślę, że nie wy pierwsi i nie ostatni przez coś takiego przechodzicie. Jednak wierzę, że przetrwacie i tego Wam życzę :)
_________________
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 4:17 pm   

ppola napisał/a:
zrobiło mi się po prostu przykro. Może nie chciałas tego tak napisać ale moim zdaniem wydźwięk jest co najmniej pejoratywny.

Ale dlaczego zrobiło Ci się przykro? :o
Nie oceniałam Waszej sytuacji, wręcz przeciwnie. Zacytowałam tylko fragmenty wypowiedzi - może one po prostu brzmią smutno i stąd Twoje odczucia albo zwyczajnie nadinterpretujesz. :wink:
Przeczytaj proszę całą moją wypowiedź, najlepiej z tą, którą oceniłaś wcześniej, bo obie pokazują szerzej co mam na myśli. :)
_________________
 
 
MadMar 


Wiek: 34
Dołączyła: 12 Lis 2010
Posty: 1343
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Maj 23, 2011 4:24 pm   

o matko, a ja myślałam że tylko mój mnie nie całuje, nie przytula a cała reszta świata tak okazuje sobie miłość;/ głupia!
Pocieszyłyście mnie! w sumie to nie jest najważniejsze, a rzeczywiście można sie samemu przytulić;)
milość to jedno, a okazywanie czułości drugie:)
Lepiej mi:))) każdy ma inne potrzeby, inne pragnienia.
myślę, że kryzysy mogą się zawsze zdarzyć, ale jak sobie pomyślę że mielibyśmy się rozstać z takiego powodu, to aż mi szkoda tego wszystkiego co jeszcze przed nami!

życzę Wam dużo miłości, mało smutków, a buziaków tyle ile kto potrzebuje:))
_________________

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl