Prowadzenie do ołtarza |
Autor |
Wiadomość |
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Wto Wrz 07, 2004 11:10 am
|
|
|
Kiedyś myślałam, że zwyczaj z prowadzeniem córki do ołtarza jest taki piękny. I wiem, że tatuś byłby zadowolony, gdybym go o to poprosiła. Ale myślę, że jeśli będziemy witani razem z narzeczonym w drzwiach świątni i razem pójdziemy pod ołtarz, to bedzie znaczyło, że decyzję podjęlismy wspólnie, że razem chcemy prosić o błogosławienie naszego związku. A przekazywanie od ojca mężowi... zdaje mi się, że czyni ze mnie przedmiot transakcji
Kiedyś widziałam taką sztukę: młodzi przywitani w drzwiach kościoła, gdzie podpisali dokumenty, potem ksiądz pognał na swoje miejsce. Najpierw młodego do połowy kościoła odprowadziła jego mama, potem młodą jej ojciec, a dalej poszli razem. Zdaje mi się, że strasznie to zagmatwane |
|
|
|
|
Mia
Wiek: 46 Dołączyła: 25 Sie 2004 Posty: 73 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Wto Wrz 07, 2004 11:22 am
|
|
|
My też idziemy razem. Tata na pewno by chciał mnie odprowadzic, ale on juz dawno mnie oddał w ręce narzeczonego;) W końcu mieszkamy juz razem jakiś czas, a teraz tak nagle oddałby mnie drugi raz..?! Jakoś tego nie widzę. Idziemy przez życie razem i do ołtarza też razem pójdziemy |
_________________
|
|
|
|
|
tynencia
Wiek: 43 Dołączyła: 16 Sie 2004 Posty: 39 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Wto Wrz 07, 2004 1:22 pm
|
|
|
Ja będę tradycyjnie szła do ołtarza z moim P. Nie zdołałabym przekonać mojego taty do "nowej" mody. A z resztą ta droga do ołtarza ma być poczatkiem naszej wspólnej życiowej drogi więc przejdziemy ją razem. |
|
|
|
|
Agniesia
Dołączyła: 28 Wrz 2004 Posty: 77 Skąd: Lubin
|
Wysłany: Sob Paź 23, 2004 2:19 pm
|
|
|
ja myslalam kiedys o tym, żeby tato mnie prowadzil..... ale tak mi sie wydaje ze to glupio bo K. bedzie sam jak palec czekał na mnie. wydaje mi sie. że takie cos sie praktykuje ale tylko wtedy gdy mlody nnie widzi mlodej przed wejciem do kosiciola. a my sie bedziemy widzieć |
_________________ Kocham Krzysia
Nasz dzień: 16 lipca 2005
|
|
|
|
|
Kasia21
Wiek: 41 Dołączyła: 29 Sie 2004 Posty: 233 Skąd: Łódzkie
|
Wysłany: Sob Paź 23, 2004 9:37 pm
|
|
|
My szliśmy razem. W Polsce zwyczaj prowadzenia do ołtarza jakoś się chyba nie przyjął, bo jeszcze nie byłam na takim slubie gdzie było to praktykowane |
_________________ Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej.... |
|
|
|
|
aggna
Dołączył: 04 Sty 2005 Posty: 319 Skąd: Bełchatów
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 3:08 pm
|
|
|
Ja do oltarza bede szla razem z moim miskiem. Chce pokazac jaka jestem szczesliwa ze wychodze za maz za mojego K. :happygirl:
|
|
|
|
|
Bartosz
Wiek: 44 Dołączył: 19 Lut 2005 Posty: 83 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 3:46 pm
|
|
|
My na pewno bedziemy szli razem wystukujac kroczkami Marsz weselny |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 3:49 pm
|
|
|
My też idziemy sami!! a z druchnami i świadkami!! |
_________________
|
|
|
|
|
gambi
Wiek: 44 Dołączyła: 05 Sty 2005 Posty: 509 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:05 pm
|
|
|
a my chyba pojdziemy osobno. decyzja jeszcze nie jest podjeta ostatecznie, ale bardzo kocham mojego tate i duzo mu zawdzieczam ( gdyby nie on - posrednio- nie spotkalibysmy sie ) i chcialabym go wyroznic w tym dniu!! bo jest wazna osoba w moim zyciu.
tak to juz chyba jest ze wszystkimi "coreczkami tatusiow" |
_________________
Miłego dnia Gość |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:09 pm
|
|
|
Tak tak ale mo tata jest taki wrażliwy że dla niego byłoby to ciężkie przeżycie nie che mu osłabiać serduszka, i tak w tym dni juz bedzie miał dużo wrażeń |
_________________
|
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:14 pm
|
|
|
A ja pojde sobie sama.
Mis niech czeka przy ołtarzu.
Moze znajde sobie druhny....jeszcze nie wiem, ale raczej nie planujemy isc tam razem.
Nie bedziemy sie widzec wczesniej i dotrzemy do kosciola osobno.
Jeszcze duzo czasu na przemyslenia |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:16 pm
|
|
|
A na BŁOGOSŁAWIE?STWIE będzie cie widział?????????????
[ Dodano: Pią Lut 25, 2005 4:17 pm ]
Fajny pomysł ja mam druchny mogłabym sama iśc, ale we dwoje chyba raźniej??? |
_________________
|
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:26 pm
|
|
|
Moja matka nie jest ksiedzem wiec nie bedzie mnie blogoslawic.Zostawiam to ksiedzu. |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:36 pm
|
|
|
matka? pytałam bo to taki zwyczaj, raczej normalny a ty odrazu "matka" pewnie nie jest księdzem ale to oni rodzice wobec kościoła powinni to zrobić, Twoja sprawa ja chce miec błogosławieństwo!! |
_________________
|
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:44 pm
|
|
|
megi napisał/a: | matka? pytałam bo to taki zwyczaj, raczej normalny a ty odrazu "matka" pewnie nie jest księdzem ale to oni rodzice wobec kościoła powinni to zrobić, Twoja sprawa ja chce miec błogosławieństwo!! |
Rodzice wobec koscioła? Co wobec kosciola?
Nie wiem czy w katechizmie istnieje obowiazek blogoslawienia .
Wg mnie to tradycja -blogoslawienie przed podroza, blogoslawienie na droge /tu:nową zycia/,
Moja matka nie wie o co chodzi z tym błogosławieństwem, u mnie w rodzinie nie ma takiej tradycji i nie bedziemy udawac przed rodzina narzeczonego, ze nagle jestesmy kimś innym niż jestesmy
Moj wybór.Nasz w zasadzie. |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 4:49 pm
|
|
|
Pewnie że wasz wybór, i to jest tradycja kościoła poprawiam, Tak samo ty joa masz swoje inne przywiązania inne tradycje, i zroisz jak będziesz chciała! |
_________________
|
|
|
|
|
Agni
Wiek: 48 Dołączyła: 02 Sie 2004 Posty: 294 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 5:09 pm
|
|
|
ja też z wyboru rodzinnego mogłabym nie mieć błogosławieństwa - nikt u mnie nie po prostu takiej potrzeby - ale że dla rodziców mojego lubego to oczywiste - więc moi rodzice są uprzedzeni zeby się dziwnie nie czuć i mają powiedzieć nam coś w stylu "wszystkiego dobrego na nowej drodze życia" |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 5:18 pm
|
|
|
i o tt chodzi, wszystkiego dobrego i zmykać do kościółka, ja osobiście też chciałabym to pominac z uwagi na stronę mojego kochanego, ale jakoś sobie poradzimy!!! |
_________________
|
|
|
|
|
kryszka
z doskoku ;)
Dołączyła: 09 Paź 2003 Posty: 4836 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Lut 25, 2005 9:05 pm
|
|
|
Bartosz napisał/a: | My na pewno bedziemy szli razem wystukujac kroczkami Marsz weselny |
Ja tam się nie znam na formułkach, ale zawsze mi się wydawało że przy Marszu Mendehlsona to się wychodzi z kościoła a nie wchodzi. Poprawcie mnie jeśli się mylę. |
_________________
"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem |
|
|
|
|
tusia_queen
Wiek: 42 Dołączyła: 21 Gru 2004 Posty: 288 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Lut 26, 2005 8:58 am
|
|
|
Mnie będzie tata prowadził do ołtarza,
ale nie wiem jak to oboje przeżyjemy,
bo my tacy uczuciowcy jesteśmy, że jak wpadniemy w płacz........
to będzie straszne
ja nawet jak prosiłam o to tatę, to mi się łezka w oku zakręciła!!
chyba będę na prochach uspokajających bo inaczej to sobie tego nie wyobrażam...
nie wiem tez jak to wszystko rozegrać:
przed kościołem i w kościele?? |
_________________
|
|
|
|
|
*Asiek
Moderator Czarownica vel Anioł
Dołączyła: 05 Sty 2004 Posty: 2217 Skąd: Kiedyś Łódź
|
Wysłany: Nie Lut 27, 2005 7:43 pm
|
|
|
kryszka napisał/a: | Bartosz napisał/a: | My na pewno bedziemy szli razem wystukujac kroczkami Marsz weselny |
Ja tam się nie znam na formułkach, ale zawsze mi się wydawało że przy Marszu Mendehlsona to się wychodzi z kościoła a nie wchodzi. Poprawcie mnie jeśli się mylę. |
Kryszka, nie mylisz się. Przyjęło się, że marsz weselny grany jest na wyjście z kościoła. |
_________________
|
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Lut 28, 2005 8:20 am
|
|
|
no niewiem , niewiem....
... a jak na amerykańskich filmach panna mloda podąża do ołtarza w takt melodi:
Here comes the bride ...?
To jest chyba marsz Mendehlsona również-ale inna jego część -nie kulminacyjna, ze tak ujme . |
|
|
|
|
megi
Firma
Wiek: 42 Dołączyła: 16 Lut 2005 Posty: 739 Skąd: łódź
|
Wysłany: Pon Lut 28, 2005 9:04 pm
|
|
|
Prawdopodobnie tak, też tak uwazam ale to ameryka |
_________________
|
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Pią Mar 04, 2005 9:53 pm
|
|
|
A może to Brahms, Joa? |
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 8:36 am
|
|
|
Nie mam pojecia niestety, bardziej się znam na historii sztuki niż muzyki
Wiem tylko, ze ten kawałek zwany marszem weselnym jest ze Snu nocy letniej Mendelsohna. |
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 6:59 pm
|
|
|
Narzeczony chciał kiedyś moją niechęć do tego utworu na wejście powalić nazwiskiem kompozytora. A mnie się i tak nie podoba
A ze Snem nocy letniej to się zgadza. I jako utwór o charakterze niesakralnym teoretycznie nie powinien być zagrany Ale to taka ciekawostka tylko |
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 8:36 pm
|
|
|
Gosiaczku, ja szukałam szczerze mowiac tego Brahmsa, ale nie wiem jak to znaleść.
Mendelhson bywa w melodyjkach na telefon, ale tego: tam tam ta tam, tam tam ta tam...:) jakos nie moge wyszukac....Musze wierzyc, ze to Brahms /ale z jakiego utworu?, na komorki proponuja tylko taniec wegierski )/ |
|
|
|
|
kryszka
z doskoku ;)
Dołączyła: 09 Paź 2003 Posty: 4836 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Mar 05, 2005 10:34 pm
|
|
|
Mam całą melodię "Here comes the bride" w mp3, tego szukacie? Bo się pogubiłam... Ale jakoś nie kojarzę żeby to była część "Marsza Mendehlsona". |
_________________
"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem |
|
|
|
|
joa
Dołączyła: 02 Wrz 2004 Posty: 161 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Mar 06, 2005 10:53 am
|
|
|
Kryszko, usiłujemy dociec czy to Here Comes The Bride , to część marsza Mendelhsona, czy cos innego. A jezeli cos innego to kto to napisał, bo Gosiaczek stawia na Brahmsa. |
|
|
|
|
Filomena
Dołączyła: 31 Sie 2004 Posty: 365 Skąd: Łódź
|
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 11:07 am
|
|
|
My idziemy do ołtarza razem:) I tak musimy sie widziec wczesniej, bo ja musze sie gdzies ubrać:) Nie mówiąc o błogosławieństwie i wyprowadzeniu (przy którym uparła sie moja przyszła teściowa )A co myslicie o tak zwanym "orszaku weselnym" mama mojego M. mówi, że bardzo by chciała taki orszak (tzn. 6 panów w czarnych garniturach podążających za para młodą przez kościół ) ale dla mnie to jak kondukt żałobny i nie chcę mieć czegos takiego |
_________________
|
|
|
|
|
gambi
Wiek: 44 Dołączyła: 05 Sty 2005 Posty: 509 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 1:21 pm
|
|
|
Pusiak napisał/a: | A co myslicie o tak zwanym "orszaku weselnym" mama mojego M. mówi, że bardzo by chciała taki orszak (tzn. 6 panów w czarnych garniturach podążających za para młodą przez kościół ) ale dla mnie to jak kondukt żałobny i nie chcę mieć czegos takiego |
Pusiak nie slyszalam o takim orszaku, tzn slyszalam o roznych innych- dzieci, druhny, swiadkowie itd, ale nie panowie w czarnych garniturach. i niestety kojarza mi sie tak jak Tobie bardziej z pogrzebem lub ewentualnie z ochrona, tak na wszelki wypadek zeby zadne z mlodych nie ucieklo
tez bym sie nie zgodzila na tych "panow w czerni" |
_________________
Miłego dnia Gość |
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 1:55 pm
|
|
|
Dzieci, druhny czy świadkowie raczej by mi nie przeszkadzali, ale taki orszak... brrrrrrrrr |
_________________
|
|
|
|
|
tusia_queen
Wiek: 42 Dołączyła: 21 Gru 2004 Posty: 288 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 6:03 pm
|
|
|
mi się też taki orszak kojazy raczej z pogrzebem niz ślubem... |
_________________
|
|
|
|
|
juttah
Wiek: 43 Dołączyła: 17 Paź 2004 Posty: 49 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 10:15 pm
|
|
|
Dokładnie, mam podobne odczucia. może to kiedyś było modne, choć też o takim czyms na ślubie nie słyszałam.. |
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 7:21 am
|
|
|
Ufff... to miło słyszeć, że to nie ja jestem dziwna |
_________________
|
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 8:07 am
|
|
|
Ojej, prawie będę miała taki orszak, tylko z czterech panów w czarnych garniturach ))
W instrukcji liturgicznej zdaje się jest napisane jak powinien wyglądać taki orszka, jeśli jest. Nie dam głowy za kolejność, ale ksiądz, młodzi, świadkowie, rodzice młodego i rodzice młodej, a potem reszta gości. Z tymi gośćmi na końcu to już zbytek łaski, ale rodzice... dla mnie do rozważenia |
|
|
|
|
Gniesia
Wiek: 43 Dołączyła: 28 Wrz 2004 Posty: 123 Skąd: Pilawa
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 10:12 am
|
|
|
Mnie będzie prowadził tata do ołtarza. Zawsze o tym marzyłam i myślę, że tak się stanie
Co do świadków to jeszcze nie mamy |
_________________ ::: 23 lipca 2005r. :::
|
|
|
|
|
Lily
Dołączyła: 11 Mar 2005 Posty: 19 Skąd: Canada
|
Wysłany: Pią Mar 11, 2005 10:54 am
|
|
|
Moj orszak bedzie taki
Narzeczony ze swiadkiem stoi przy oltarzu i grzecznie czeka
(Ja bede miala slub w Katedrze)
Wiec przez caly kosciol pojdzie dziewczynka zucajac kwiatki (Pozniej damy ksiedzu na sprzatanie Kosciola lol)
Pozniej pojdzie moja swiadkowa z bukietem kwiatow w reku (Ona jeszcze o tym nie wie)
i pozniej idziemy my. Mnie bedzie prowadzil moj tato. |
|
|
|
|
IKA
Wiek: 42 Dołączyła: 05 Mar 2005 Posty: 8 Skąd: z krzesła
|
Wysłany: Pią Mar 18, 2005 10:01 pm
|
|
|
Ja zawsze marzyłam o tym żeby do ołtarza prowadził mnie tato. Mój A. na środku my dojdziemy do niego, tata pocałuje mnie w czoło, dalej podażymy razem...Tylko tu mam pytanie! Jak to rozegrać zeby nasi Rodzice przed Kościołem pobłogosławili nas u mnie w domu jak słyszałam że jeśli pannę młodą prowadzi ojciec to powinna przyjechać do Kościoła odzielnnie,odzielnnie pan młody. Bez sensu! Po błogosławieństwie Rodziców rozejdziemy się do odzielnych samochodów????????? Macie jakiś pomysł??? |
|
|
|
|
Lily
Dołączyła: 11 Mar 2005 Posty: 19 Skąd: Canada
|
Wysłany: Pią Mar 18, 2005 10:14 pm
|
|
|
To chyba jest amerykanki pomysl zeby ojciec prowadzil do slubu i oddawal panne mloda. Para mloda nie widzi sie w dzien slubu z narzeczonym. Do kosciola dojezdzaja osobno. Pan mlody wczesniej ze swiadkiem zanim zejda sie goscie i czekaja na gosci. jak juz goscie sie zchodza kolejnie biorac kobiete pod reke usadzaja w lawkach.
Jak rozegrac blogostwawienstwo. Moze niech kazdy z rodzicow poblogoslawi Was z osobna a pozniej po slubie dostaniecie blogoslawienstwo razem. Lub dostaniecie blogoslawienstwo przed oltarzem, zanim rozpocznie sie slub.
Co myslisz?
Ika swietnego masz kotka! |
_________________
|
|
|
|
|
juttah
Wiek: 43 Dołączyła: 17 Paź 2004 Posty: 49 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 12:45 pm
|
|
|
Mnie też będzie prowadził tata, a z narzeczonym będziemy widzieć się przed ślubem, bo mamy fotografa. Nie wiem, kto to wymyślił, że nie można się widzieć w dniu ślubu?! Pomyślcie trochę, jakbyście wszystkich tych przesądów przestrzegały, to nie wiem czy byście wyszły z domu na ślub. Błagam, nie przesadzajcie z tym. To na serio nie jest najważniejsze. |
|
|
|
|
gosiaczek
Dołączyła: 27 Sie 2004 Posty: 645 Skąd: stąd i z owąd
|
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 1:24 pm
|
|
|
Hmmmm, trudno się nie widzieć z narzeczonym w dniu, w którym bierze się z nim ślub ))
Ale przed umówioną na błogosławieństwo godziną i tak raczej nie widzę możliwości spotkania.
Chodzi raczej o to, że skoro zazwyczaj rodzice błogosławią młodych przed ich wyjściem do kościoła, robi się miszmasz, gdy młodzi udają, że spotykają się dopiero przy ołtarzu. |
|
|
|
|
just_Kate
Wiek: 47 Dołączyła: 26 Mar 2004 Posty: 719 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Sob Mar 19, 2005 4:05 pm
|
|
|
gosiaczek napisał/a: |
Chodzi raczej o to, że skoro zazwyczaj rodzice błogosławią młodych przed ich wyjściem do kościoła, robi się miszmasz, gdy młodzi udają, że spotykają się dopiero przy ołtarzu. |
Też tak myślę. Zupełnie inaczej to wygląda, gdy faktycznie nie widzicie się cały dzień przed ceremonią i młody widzi swoją narzeczoną dopiero prowadzoną do ołtarza - nawet dla samych młodych, wydaje mi się, jest to niesamowite przeżycie.
Jeśli macie się widzieć wcześniej w ciągu dnia to to chyba traci swój urok. No i tak faktycznie dziwnie zajechać pod kościół jednym samochodem, potem buzi buzi, młody truchtem do ołtarza a panna młoda do wejścia.
Ale oczywiście to moje zdanie. Poza tym, jak rozegrać to inaczej (np. zajechać dwoma samochodami) to będzie wyglądać ładnie. Ale i tak wrażenie już nie to samo... dla młodych. |
_________________ Życzę miłego dnia Gość |
|
|
|
|
juttah
Wiek: 43 Dołączyła: 17 Paź 2004 Posty: 49 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Nie Mar 20, 2005 2:58 pm
|
|
|
I wy wszyscy widzicie się w kościele i jedziecie osobnymi samochodami???? |
|
|
|
|
Kiwax
Wiek: 49 Dołączyła: 02 Mar 2004 Posty: 324 Skąd: Łódź/Zgierz
|
Wysłany: Nie Mar 20, 2005 2:58 pm
|
|
|
A u nas własnie tak było. M przyjechał do moich rodziców, było błogosławieństwo, później mały plenerek w Łagiewnikach przy kapliczkach na potrzeby filmu, później fotograf i dopiero później ślub. I nie było żadnego galimatiasu. M wszedł bocznym wejściem, ja byłam cały czas z mamą i gośćmi i jakoś nie zauważyłam, żeby było coś nie tak. M czekał ze świadkami w połowie kościoła i tam własnie przekazał mnie mój tata. Jedyny problem był z tatą, który z wrażenia zapomniał, że ma mnie prowadzić i sobie usiadł w ławce. Ale szybko sobie przypomniał. Więc w sumie to nawet goście nie mieli czasu sie zorientować, że coś się stało nie tak. |
_________________ Kiwax zamężny
---------------------
|
|
|
|
|
just_Kate
Wiek: 47 Dołączyła: 26 Mar 2004 Posty: 719 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Mar 20, 2005 3:18 pm
|
|
|
juttah napisał/a: | I wy wszyscy widzicie się w kościele i jedziecie osobnymi samochodami???? |
My pojechaliśmy razem do kościółka, razem czekaliśmy przed kościołem, aż goście wejdą, i razem do kościółka wchodziliśmy. |
_________________ Życzę miłego dnia Gość |
|
|
|
|
kryszka
z doskoku ;)
Dołączyła: 09 Paź 2003 Posty: 4836 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie Mar 20, 2005 8:29 pm
|
|
|
My przyjechaliśmy razem, przywitaliśmy się z grubsza z niektórymi gośćmi, mieliśmy sesję zdjęciową z rodzicami, a potem razem ze świadkami weszliśmy do kościoła, i do tej pory jeszcze nie wiedziałam czy mam w końcu iść z tatą czy nie. Wszystko rozwiązał bardzo energiczny zakonnik, który zaraz do nas podleciał, jak tylko usłyszał że mówię "chyba idę z tatą", porwał narzeczonego i świadków i poleciał z nimi do połowy kościoła, tam ustawił i czekali na mnie i tatę.
Tyle że ja do tej pory nie wiem w sumie jak to się działo i skąd się wziął przy mnie tata. Goście, przynajmniej częściowo, chyba weszli przed nami. |
_________________
"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem |
|
|
|
|
Pusiak
- Dyktator
Wiek: 43 Dołączyła: 15 Lut 2005 Posty: 3311 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon Mar 21, 2005 4:58 pm
|
|
|
No cóż... nie sposób przyznac racji, że może fajnie jest gdy młodzi widzą sie dopiero w kościele, ale ja myślę, że jeśli zobacza się wcześniej, to również jest to dla nich niespodzianka... w końcu nie po to robimy hece z tym, że pan młody nie powinien widzieć sukni panny młodej, a tym bardziej panny młodej w sukni... Ja chyba tez nie będe obecna przy wyborze garnituru dla mojego M. więc dla mnie to tez będzie niespodzianka jak On będzie wyglądał, a czy zobacze Go dopiero w kościele, czy wczesniej to juz faktu nie zmieni |
_________________
|
|
|
|
|
juttah
Wiek: 43 Dołączyła: 17 Paź 2004 Posty: 49 Skąd: Pabianice
|
Wysłany: Pon Mar 21, 2005 7:48 pm
|
|
|
Czyli jednak nie jestem odosobniona, bardzo sie z tego ciesze, bo juz sie bałam.... |
|
|
|
|
|