Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
duchowy wymiar ślubu
Autor Wiadomość
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lip 18, 2006 6:02 am   

Acha no teraz rozumiem ;) po prostu jak dla mnie antyklerykalny ma troszeczkę inne znaczenie :)
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
imbrulka 


Wiek: 47
Dołączyła: 12 Lis 2005
Posty: 279
Skąd: łódź
Wysłany: Wto Lip 18, 2006 10:14 am   

Nie uwazam, ze przyjecie bierzmowania pokazuje gleboka wiare, albo ze brak bierzmowania "w odpowiednim czasie" oznacza brak wiary. Wiary raczej nie "zmierzymy".

Chodzilo mi raczej o to, aby wlasnie opierac sie wlasnie na wierze i swoim sumieniu przystepujac do sakramentu malzenstwa. Nie ulegac presji, ze musimy wziac koscielny, wiec na hura zalatwiamy wszystkie potrzebne do tego rzeczy rzeczy (w tym bierzmowanie). Chcialam jedynie zwrocic uwage na przedmiotowe traktowanie sakramentow.
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 9:31 am   

a ja mysle ze zadna z nas nie bierze slubu dla sukni czy wesela. takie stwierdzenie to moim zdaniem przesada.

SLUB BIERZEMY bo chcemy zalegalizowac zwiazek z partnerem ktorego bardzo kochamy a slowa przysiegi koscielnej brzmią jak magia.
nie mozna kogos skreslac bo nie jest np bardzo wierzacy.
taka jest tradycja ze slub bierzemy w kosciele i nie ma co kogos krytykowac ze mniej wierzy czy nie chce sie spowiadac... i nazywac to zenada to moim zdaniem naduzycie.

ja chce wziąć slub w kosciele i chcemy z D. glosno wypowiedziec przed wszystkimi slowa przysięgi i wierzymy ze to jeszcze bardziej umocni nasz zwiazek. taka jest tradycja, oprawa i nie ma to nic do rzeczy czy ktos mocno wierzy i chodzi co niedziele do kosciola czy nie.

dla jednych to bedzie duchowe przezycie i kwestia bardzo religijna a dla innych magiczna chwila i zlozenie sobie slubowania , obietnicy.

a kwestia komuni czlonkow rodziny to juz naprawde inny temat . co ma za znaczenie czy ktos przyjmie te komunie czy nie i pisac ze to brzydko wyglada na kasecie to moim zdainem znow przesada.
ehhh to czy ktos przyjmie komunie czy nie to juz kwestia indywidualna i to juz kwestia wiary i religii ale na pewno nie temat dyskusji czy to ladnie wygladac bedzie czy nie. pieknie maja wygladac mlodzi tego dnia. a goscie zgromadzeni w kosciele tego dnia przychodza dla mlodej pary a nie zeby przyjmowac komunie lub nie.
_________________
Ostatnio zmieniony przez madzia8181 Wto Paź 24, 2006 9:33 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 9:46 am   

madzia8181 napisał/a:
taka jest tradycja, oprawa i nie ma to nic do rzeczy czy ktos mocno wierzy i chodzi co niedziele do kosciola czy nie.


I właśnie nad takim podejściem ubolewam wciąż :roll:
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 10:00 am   

[quote="fiona83]
I właśnie nad takim podejściem ubolewam wciąż :roll: [/quote]

ALE przeciez nad czym tu obolewać? To kwestia indywidualna.
kazdy niech sie martwi o siebie i o to co dla niego znaczy slub i czy ma to wymiar duchowy, czy "tradycyjny"?

osobiscie mnie nie obchodzi co dla kogos znaczy jego slub i nie mam zamiaru oceniac czy slub koscielny dla tradycji to jak tu niektore dziewczyny pisza jest zenada! nie posune sie do tego.

Jedno jest pewne. Niezaleznie od tego czy para traktuje koscielna przysiege jako religijne przezycie, czy jako piekna tradycje i magiczny moment , to na pewno pobieraja sie dlatego ze sie kochaja i chca spedzic razem cale zycie, a nie dlatego zeby wcisnac sie w garnitur i biała suknie!

i nie dam sobie wmowic ze sa dziewczyny, dla ktorych (jak tu niektore panny pisza) JEDYNYM powodem slubu jest biala suknia i zabawa weselna.

Istotne jest to zeby pamietac ze owszem wazna jest suknia, menu, wystroj ale przeciez NAJWAZNIEJSZA JEST WLASNIE TA PRZYSIEGA i ten moment w kosciele!
Bo bez tego, bez tego ze chcemy sobie powiedziec "I SLUBUJE CI..." nie byloby tego calego zamieszania :)

pozdrawiam
_________________
Ostatnio zmieniony przez madzia8181 Wto Paź 24, 2006 10:04 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 10:37 am   

madziu, zgadzam sie z toba.
Uwazam, ze nie ma co martwic sie i przejmowac czy ubolweac nad podejsciem "innych:. Niech kazdy robi to co mu pasuje, tak jak czuje. A czy slub bierze ze wzgledow religijnych, czy dla zachowania tradycji - to juz jego indywidualna sprawa.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 10:39 am   

FifthAvenue napisał/a:
madziu, zgadzam sie z toba.
Uwazam, ze nie ma co martwic sie i przejmowac czy ubolweac nad podejsciem "innych:. Niech kazdy robi to co mu pasuje, tak jak czuje. A czy slub bierze ze wzgledow religijnych, czy dla zachowania tradycji - to juz jego indywidualna sprawa.



:) dziekuje :)
_________________
 
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Wto Paź 24, 2006 2:36 pm   

madzia8181 napisał/a:
ALE przeciez nad czym tu obolewać? To kwestia indywidualna.
kazdy niech sie martwi o siebie i o to co dla niego znaczy slub i czy ma to wymiar duchowy, czy "tradycyjny"?


Ubolewam, co nie znaczy że nie akceptuję. Mogę mieć własne zdanie, prawda ?
I fakt, muszę się o siebie ostatnio trochę pomartwić. I to bynajmniej nie w związku z duchowym wymiarem ślubu :cry:
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 25, 2006 7:33 am   

fiona83 napisał/a:
madzia8181 napisał/a:
ALE przeciez nad czym tu obolewać? To kwestia indywidualna.
kazdy niech sie martwi o siebie i o to co dla niego znaczy slub i czy ma to wymiar duchowy, czy "tradycyjny"?


Ubolewam, co nie znaczy że nie akceptuję. Mogę mieć własne zdanie, prawda ?
I fakt, muszę się o siebie ostatnio trochę pomartwić. I to bynajmniej nie w związku z duchowym wymiarem ślubu :cry:


pewnie ze mozesz miec swoje zdanie Fionko :)
Mam nadzieje ze u Ciebie wszystko w porzadku...

Jak byś chciala sie komus obcemu wygadać, wyżalić to moj email jest dostępny... Czasem jest latwiej jak sie wygadamy osobie całkiem postronnej...
_________________
 
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Sro Paź 25, 2006 8:58 am   

madzia8181 napisał/a:


Jedno jest pewne. Niezaleznie od tego czy para traktuje koscielna przysiege jako religijne przezycie, czy jako piekna tradycje i magiczny moment , to na pewno pobieraja sie dlatego ze sie kochaja i chca spedzic razem cale zycie, a nie dlatego zeby wcisnac sie w garnitur i biała suknie!



Dla niektórych chęć przeżycia "magicznego momentu" i uczynienia zadość tradycji czy chęć wciśnięcia się w biała suknię jest równie smutne albo oburzające. Ale przecież nie położę się jak ten Rejtan na progu, bo ktoś chce, w mojej opinii, święte obrzędy sprofanować. Można sobie ot tak poutyskiwać na forum.
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 25, 2006 9:15 am   

gosiaczek napisał/a:


Dla niektórych chęć przeżycia "magicznego momentu" i uczynienia zadość tradycji czy chęć wciśnięcia się w biała suknię jest równie smutne albo oburzające. Ale przecież nie położę się jak ten Rejtan na progu, bo ktoś chce, w mojej opinii, święte obrzędy sprofanować. Można sobie ot tak poutyskiwać na forum.


Ja tej krytyki nie rozumiem... Ja uwazam ze wazne jest co dla mnie znaczy MOJ slub a dla ciebie TWOJ... :)
Dlaczego tak przeżywasz to ze dla kogos tam gdzies tam SLUBNA przysiega nie jest religijnym przezyciem... Jesli dla kogos slub koscielny to tradycja i nic wiecej to dlaczego to ma byc złe? Nie uważam ani ze to smutne ani tym bardziej ze to oburzjące :)
_________________
 
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Sro Paź 25, 2006 11:01 am   

A ja gosiaczka rozumiem - to trochę, jakby ktoś drwił ze spraw, które są dla nas święte - trudno jest to pochwalić albo nawet mieć neutralny stosunek.

Choć zgadzam się, że każdy decyduje przecież za siebie i za swoje decyzje tak czy inaczej poniesie odpowiedzialność.
_________________
chez alma |
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Sro Paź 25, 2006 11:09 am   

Mysle, ze ta krytyka i niepokoj "stron trzecich" wynikaja z tego, ze ludzie naturalnie chcieliby, zeby w zyciu wszystko rozgrwalo sie wedlug ch scenariusza, wedlug ich wlasnych zasad. Czesto pewne postawy ludzi nas rozdrazniaja i nie mozemy zrozumiec "dlaczego tak".
Podobniej jest ze slubem.
Osoba gleboko wierzaca i praktykujaca, ktora chodzi do kosciola co tydzien, do spowiedzi co dwa nie bedzie potrafila zrozumiec podejscia osoby, ktora do religii nie przywiazuje tak wielkiej wagi. I odwrotnie to dziala podobnie.
Najwazniejsze jest chyba to, zeby nie probowac na sile zmieniac innych osob - jesli komus gleboka wiara daje w zyciu szczescie - tylko pozazdroscic. Jesli komus dobrze sie zyje z przeswiadczeniem, ze do koncielnego idzie "dla sukni, tradycji i 'bo tak sie robi' " - jego sprawa.
Dla mnie symboliczny bedzie moment, ze w danej chwili, w obecnosci wszystkich powiemy glosno to co juz doskonale wiemy. Do tego odbedzie sie to w uroczysty sposob, ja bede miala moja wymarzona suknie, pozneij bedzie (mam nadzieje) wspaniala zabawa i juz. A rok po roku bedziemy obchodzic sobie rocznice tego dnia.
A jesli dla kogos suknia slubna i wszystkie inne "gazdety" to tylko dodatek,a tak naprawde wazne jest to, ze w tym dniu Bog na zawsze polaczy go z partnerem - to jest jego sposob na zycie.
Nie mamy prawa nikogo oceniac, a ubolewanie, utyskiwanie itd - czy ma sens ? To walka z wiatrakami troche.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 07, 2007 5:00 pm   

przeczytaŁam caŁy ten wątek. Szkoda, że tak maŁo tu postów mimo tak dużej liczby zarejestrowanych użytkowników forum, jakby nie byŁo ślubnego.

Biorę dwa śluby. Najpierw cywilny a potem kościelny. Myślę, że oba będę dla mnie gŁębokim przeżyciem duchowym, niezależnie od miejsca, czasu, ilości uczestników, strojów i osoby przed którą będę przysięgać.

Pochodzę z maŁżeństwa niekatolickiego, tzn. rodzice nie mają ślubu kościelnego ale wychowali mnie i moją siostrę na uczciwych ludzi, którzy innym nie robią krzywdy. W domu zawsze byŁ ważny szacunek dla innych i rodzina.
Nie praktykuję religii, tzn. nie chodzę co niedzielę na mszę - może dlatego, że nie potrafię w skupieniu pomówić z Bogiem podczas caŁej tej celebry. Chrystus udaŁ się na pustynię aby rozmawiać z Bogiem, przemawiaŁ do ludzi na rynkach, sŁawiŁ pokorę, byŁ ubogi. KościóŁ to jego przeciwnieństwo - wszędzie obrazy, drogie zŁocone szaty, zŁote puchary. I politykierstwo.
Nie spowiadam się - bo kiedyś, jako dorastająca panienka zostaŁam niemalże wyrzucona z konfesjonaŁu przez księdza za "lubieżne", jego zdaniem myśli o tym skąd się biorą dzieci.
?yję z mężczyzną pod jednym dachem i zażywam środki antykoncepcyjne - niezgodne z nauką KościoŁa ale czy na pewno z nauką Boga :?: Przecież mówił "Miłujcie się", "Szanujcie się". Kocham i szanuję mojego partnera. I dlatego chcę się z nim związać,wstąpić w związek maŁżeński. A tabletki - nigdzie nie jest powiedziane, że sex ma sŁużyć jedynie prokreacji. Nigdzie nie jest też powiedziane, że Chrystus go nie popróbowaŁ. W końcu byŁ tylko czŁowiekiem.

Każdy postępuje zgodnie ze swoim sumieniem. Boga mamy w sercu i to on podpowiada nam sposób na nasze życie niezależnie od tego czy chodzimy na mszę czy nie.

A sakrament maŁżeństwa będzie dla mnie ogromnym przeżyciem i potwierdzeniem przysięgi zŁożonej przed urzędnikiem. Otoczka i tradycja też są ważne ale najważniejsze w tamtej chwili będzie to, że będziemy razem parząc sobie w oczy przysięgać na dobre i zŁe. Patrzę dziś na moich rodziców i wiem, że nie ma znaczenia to, że nie brali ślubu w Kościele. Oni ten KościóŁ i tą przysięgę mają w sercu. Dali temu wyraz przez 28 wspólnych lat, które bardzo często byŁy tymi zŁymi. Mam nadzieję, że po 28 latach maŁżeństwa my będziemy do nich podobni - peŁni miŁości, szacunku i wsparcia dla siebie nawzajem. Bo o to wŁaśnie w tym wszystkim chodzi
Ostatnio zmieniony przez gosc Pią Cze 08, 2007 9:15 am, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
madzia8181 


Wiek: 42
Dołączyła: 05 Paź 2006
Posty: 701
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Cze 07, 2007 7:06 pm   

Sajonara6,masz w zupelnosci rację. Nieważne w gruncie rzeczy jaki bierze się śłub i czy ten koscielny to tradycja czy głęboka wiara... Ważne zeby kochac się i szanować przez całe życie. Zyć godnie, wychować dzieci na dobrych ludzi...
_________________
 
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Czw Cze 07, 2007 7:31 pm   

madzia8181 napisał/a:
Ważne zeby kochac się i szanować przez całe życie. Zyć godnie, wychować dzieci na dobrych ludzi...

otóż to. tak naprawdę to o to przecież chodzi w przykazaniach i wierze. Czynić dobro, kochać i być kochanym, pozostawić po sobie coś wartościowego. A osądzanie naszych czynów, uczuć, lęków, trosk - caŁego naszego życia pozostawmy Tej Sile, która nas stworzyŁa
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 38
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Wto Paź 02, 2007 8:48 am   

dla mnie ślub ma jak najbardziej wymiar duchowy. wierzę, że przysięgam przed Bogiem i bałabym się konsekwencji po złamaniu takiej przysięgi. nie wyobrażam sobie nie iść do ołtarza, nie być centrum tej całej ceremonii no i w ogóle...od zawsze o tym marzyłam. Dla mojego Misia to chyba bardziej tradycja, On wciąż szuka swojej duchowej drogi ale również nie chciałby mieć tylko ślubu cywilnego...
_________________
 
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 03, 2007 5:41 pm   

Dla mnie to ślub kościelny jest ważny. ?lub cywilny to tylko formalność państwowa. Dlaczego? Bo wierzę i chcę złożyć przysięgę przed Bogiem. Chcę, żeby to Bóg mnie zaślubił, a nie urzędnik.
Ale przecież dla każdego liczy się też ten element wyjątkowego towarzysko wydarzenia. I nie ma co potępiać młodych zaangażowanych w przygotowania.

Co do ludzi nie do końca praktykujących to mam taką refleksję. Wiara jest jedna i Bóg jest jeden, a religii jest wiele. Religia została stworzona przez człowieka, żeby pokierować życiem społeczności. Religię tworzyli ludzie inteligentni, wykształceni, mądrzy względem społeczeństwa w którym żyli po to, aby przez posłuszeństwo religijne chronić innych. Np. dlaczego mięso wieprzowe jest zakazane w kulturze islamskiej? Bo najszybciej się psuje i w czasach kiedy taki dogmat był tworzony było niebezpieczne. Dlatego w każdej kulturze, w każdych warunkach bytowych powstawały inne odłamy wiary. Problem jest wtedy gdy wiara przestaje się dostosowywać do środowiska. Może stać się zagrożeniem zamiast chronić. Powtarzam, religię tworzą ludzie. A nasz wybór religii nie jest tak naprawdę świadomy. Przyjmujemy w większości przypadków religię rodziców i z szacunku dla nich, dla tradycji i z innych powodów staramy się tą wytyczoną ścieżką podążać.

Zatem, tak naprawdę wymiar tradycji w wyborze ślubu kościelnego to nie powód do potępienia i krytykowania.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Paź 03, 2007 8:31 pm   

EwaM napisał/a:
Wiara jest jedna i Bóg jest jeden,

A co z wielobóstwem? :cool:
EwaM napisał/a:
Religię tworzyli ludzie inteligentni, wykształceni, mądrzy względem społeczeństwa w którym żyli po to, aby przez posłuszeństwo religijne chronić innych.

Szczególnie, żeby chronić innowierców? A wojny religijne, przymusowe "nawrócenia"?
Użyłaś ogólnikowych zdań, które kłócą się ze stanem faktycznym. :)

EwaM napisał/a:
Przyjmujemy w większości przypadków religię rodziców i z szacunku dla nich, dla tradycji i z innych powodów staramy się tą wytyczoną ścieżką podążać.

Hm, brać ślub kościelny z szacunku dla rodziców? :roll: A co z własnym sumieniem? To tak trochę, jak niektórzy chodzą do komunii nie z własnej potrzeby, ale dla innych (rodziny, sąsiadów, bo co ksiądz powie, itd.). Dla mnie religia jest jednak czymś innym.

EwaM napisał/a:
Zatem, tak naprawdę wymiar tradycji w wyborze ślubu kościelnego to nie powód do potępienia i krytykowania.

Potępić to nie potępiam, ale nadal podtrzymuję swoje zdanie które napisałam tu daaaawno daaaawno temu (pierwsza strona tematu, bodajże) - jakoś razi mnie czasem hipokryzja (kombinowanie lewych kursów, zaświadczeń z bierzmowania, spowiedzi...) ludzi, którzy przypominają sobie o tym że są katolikami przed ślubem kościelnym i jeszcze ewentualnie przed chrztem i komunią dziecka, a na codzień wyrażają się czasem tak o religii, że uszy puchną - dla mnie to niedojrzała postawa.
_________________
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 03, 2007 8:55 pm   

Asiek napisał/a:

A co z wielobóstwem? :cool:

Szczególnie, żeby chronić innowierców? A wojny religijne, przymusowe "nawrócenia"?
Użyłaś ogólnikowych zdań, które kłócą się ze stanem faktycznym. :)


Fakt, to są ogólniki, ale jest w nich dużo prawdy, największe religie świata opierają się dzisiaj na wierze w jednego Boga. A wyjątek potwierdza regułę.
Nawracanie było zawsze tylko pretekstem do wojen, a nie rzeczywistym celem.

Asiek napisał/a:


Hm, brać ślub kościelny z szacunku dla rodziców? :roll: .


Tego nie napisałam. Napisałam, że religię akceptujemy z szacunku dla rodziców (i trochę z przyzwyczajenia). Religię narzuca nam środowisko. Gdybyś urodziła się w Arabii Saudyjskiej na przykład, do głowy by ci nie przyszło założyć kostium kąpielowy na plaży. :wink: Nie powiesz mi, że jak dorosłaś to przeanalizowałaś nauki wszystkich religii, przeczytałaś Biblię i Koran od deski do deski i wtedy zdecydowałaś się zostać katoliczką.

Asiek napisał/a:

jakoś razi mnie czasem hipokryzja (kombinowanie lewych kursów, zaświadczeń z bierzmowania, spowiedzi...) .


Tu się zgodzę w stu procentach :) . Tak samo jak chodzenie do spowiedzi mimo, że się nie żałuje i nie zamierza zmienić.

Wiem, że prowokuję i strasznie uogólniam, ale po pierwsze po to jest dyskusja, a po drugie chciałam pokazać pewien problem z religiami (wszystkimi).

Możecie mnie zbesztać i zlinczować, ale nie zgodzę się z jedną nauką kościoła. Podejściem do seksu małżeńskiego i antykoncepcji. Nie mogę się z tym zgodzić. A czy któraś z was może?[/quote]
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Sro Paź 03, 2007 9:18 pm   

EwaM napisał/a:

Nawracanie było zawsze tylko pretekstem do wojen, a nie rzeczywistym celem.

:) Dziesiątki tysięcy szły na wojny naprawdę wierząc, że nawracają biedne pogańskie istoty i oszczędzą im piekła.
Spójrz na dzisiejsze skrajne ugrupowania religijne - naprawdę wierzysz, że "szara masa", wrzeszcząca, palące znienawidzone symbole religijne innych - chce zdobyć materialne dobra? Nie, oni fanatycznie wierzą, że szerzą jedyną prawdziwą wiarę w myśl zasady - albo jesteś z nami albo przeciwko nam, innej opcji brak.

EwaM napisał/a:
Nie powiesz mi, że jak dorosłaś to przeanalizowałaś nauki wszystkich religii, przeczytałaś Biblię i Koran od deski do deski i wtedy zdecydowałaś się zostać katoliczką.

Zostać nie musiałam, bo już nią byłam. ;)
Znam całkiem nieźle inne wyznania i nie jestem zamknięta we własnej religii - wyszłam za mąż za ewangelika. ;)


EwaM napisał/a:
Wiem, że prowokuję i strasznie uogólniam, ale po pierwsze po to jest dyskusja, a po drugie chciałam pokazać pewien problem z religiami (wszystkimi).

Tzn. - jaki?
_________________
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Paź 04, 2007 11:41 am   

Asiek napisał/a:

Tzn. - jaki?


?e religię tworzą ludzie i jako ludzie mogą się mylić.
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Paź 04, 2007 11:01 pm   

EwaM napisał/a:
Możecie mnie zbesztać i zlinczować, ale nie zgodzę się z jedną nauką kościoła. Podejściem do seksu małżeńskiego i antykoncepcji. Nie mogę się z tym zgodzić. A czy któraś z was może?
[/quote]

Tak mogę. Tak zostałam nauczona, uważam się za katoliczkę i zamierzam trzymać się tego i poczekać z seksem do slubu, bo przypuszczam, ze o to chodzi. Co do antykoncepcji, to mamy jeszcze pół roku, żeby o tym pomyśleć, ale liczę na to, że również nie będe stosowała tego, co "niedozwolone". Po prostu uważam, że skoro przyjmujemy wiarę katolicką i uważamy się za katolików to powinniśmy przyjąć wszystkie założenia, prawa jak i ograniczenia które się z tym wiążą.
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 11:39 am   

jpuasz napisał/a:

zamierzam trzymać się tego i poczekać z seksem do slubu, bo przypuszczam, ze o to chodzi.

Nie, nie o to chodzi. Seks przed ślubem nie jest seksem małżeńskim, a ja mówię o seksie małżeńskim

jpuasz napisał/a:

Co do antykoncepcji, to mamy jeszcze pół roku, żeby o tym pomyśleć, ale liczę na to, że również nie będe stosowała tego, co "niedozwolone".


Nic nie jest dozwolone. Jedynie kalendarzyk małżeński. Słyszałam nawet opinie, że stosunek przerywany jest niedozowolny. Zatem życzę powodzenia w wychowywaniu gromadki dzieci, lub szczęścia jeśli gromadki nie chcecie, lub też gratuluję przyszłej wstrzemięźliwości.

Z góry przepraszam za uszczypliwość. Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. Szczerze mówiąc trochę podziwiam za takie podejście. Ja tak nie potrafię.[/quote]
 
 
Chogata 


Wiek: 44
Dołączyła: 12 Gru 2006
Posty: 15
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 1:26 pm   

Droga EwoM,

mam coś Ci do powiedzenia, (napisania) jeśli pozwolisz.

Kalendarzyk małżeński to jest przeżytek z którym musiały "męczyć sie" nasze mamy, nie wiem czy wiesz ale wiedza w tej dziedzinie od tych kilkudziesięciu lat poszła do przodu! Masz do wyboru metodę termiczną i objawowo-termiczną. I wcale stosowanie tej metody nie oznacza, że musisz mieć gromadkę dzieci (choć nie rozumiem co jest w tym strasznego). Znam wiele małżeństw stosujących te metody i żadna z nich nie ma drużyny piłkarskiej w domu. Lecz mają dwójkę, trójkę zaplanowanych dzieci (może to dla Ciebie za dużo - dla mnie nie).
Nie zamierzamy w naszym małżeństwie stosować żadnych środków antykoncepcyjnych z kilku powodów: bo to grzech, niszczy zdrowie, jest nieekologiczne i nieekonomiczne (firmy farmaceutyczne w tej dziedzinie na mnie nie zarobią).
Dlaczego Kościół uznaje antykoncepcje jako grzech możesz poczytać na wielu stronach internetowych - zachęcam.
Możesz mi wierzyć lub nie ale antykoncepcja i brak wstrzemięźliwości niszczy miłość.

Piszesz o wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej i w małżeństwie, że nie potrafisz, Ty nie potrafisz czy Twój narzeczony nie potrafi? Ze swojego doświadczenia powiem Ci ze to jest bardzo dobra inwestycja w trwałość przyszłego małżeństwa, miłości. Choć nie mówię, że jest łatwa, ale tak już jest w życiu że wszystko co w życiu ważne i piękne wymaga od człowieka więcej.
Wyobraź sobie że po ślubie nie możesz współżyć ze swoim mężem przez dłuższy okres czasu (z różnych powodów: ciąża, choroba, wyjazd). Co wtedy? Czy masz pewność że Twój mąż poczeka na Ciebie, że jego potrzeba fizyczna (brak ćwiczenia sie w wstrzemięźliwości w narzeczeństwie) nie weźmie góry nad uczuciem do Ciebie?
Czy nie warto teraz o tym pomyśleć, niż później płakać nad rozlanym mlekiem?

P.S. Jpuasz gratuluję mądrej decyzji, wierzę że zaprocentuje ona w Twoim przyszłym małżeństwie i tego Ci życzę.
_________________
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 2:10 pm   

Chogata napisał/a:
Wyobraź sobie że po ślubie nie możesz współżyć ze swoim mężem przez dłuższy okres czasu (z różnych powodów: ciąża, choroba, wyjazd). Co wtedy? Czy masz pewność że Twój mąż poczeka na Ciebie, że jego potrzeba fizyczna (brak ćwiczenia sie w wstrzemięźliwości w narzeczeństwie) nie weźmie góry nad uczuciem do Ciebie?

Argument lekko naiwny, szczerze mówiąc. Wynika z tej wypowiedzi, że pary które nie współżyją przed ślubem są wierniejsze od tych, które współżyły przed ślubem, bo ą po "treningu wtrzemięźliwości". :roll: Potrafiły być wstrzemięźliwe, więc i w przyszłości będą wierniejsze, bo mają trening w czekaniu? :|
A co z miłością? Jak ktoś kocha męża/żonę to wstrzemięźliwość po ślubie uwarunkowana powodami o których wspomniałaś nie jest problemem - także dla tych, którzy mają bogate życie erotyczne, nawet u osób z dużym temperament (pomijam przypadki ekstremalne nadające się do leczenia terapeutycznego).
_________________
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 4:18 pm   

Chogata napisał/a:

wiedza w tej dziedzinie od tych kilkudziesięciu lat poszła do przodu!


W tej dziedzinie niewiele się zmieniło. :(

Chogata napisał/a:

Masz do wyboru metodę termiczną i objawowo-termiczną. Znam wiele małżeństw stosujących te metody i żadna z nich nie ma drużyny piłkarskiej w domu.


A ja znam jedną osobę, która próbowała stosować tą metodę i zaszła w ciążę szybciej niż zdążyła mrugnąć. Statystyki i dane naukowe mówią same za siebie jeśli chodzi o skuteczność tyh metod.

Chogata napisał/a:

Nie zamierzamy w naszym małżeństwie stosować żadnych środków antykoncepcyjnych z kilku powodów: bo to grzech, niszczy zdrowie, jest nieekologiczne i nieekonomiczne


?e grzech to rozumiem, że niszczy zdrowie do pewnego stopnia się zgodzę (prezerwatywy nie niszczą zdrowia, więc prezerwatywy pod tym względem są ok?). Nieekologiczne? A w czym jest gorsze od produkcji innych leków? Również hormonów? Nieekonomiczne? To nie warto np też kupować miksera, bo pianę z białek można ubić trzepaczką, a tańsza. Podasz jakieś rozsądne argumenty na poparcie nieekologiczności i nieekonomiczności środków antykoncepcyjnych :?:

Chogata napisał/a:

Możesz mi wierzyć lub nie ale antykoncepcja i brak wstrzemięźliwości niszczy miłość.


Nie wierzę. Wręcz przeciwnie, powyższe zdanie uważam za kompletną bzdurę.

Chogata napisał/a:

Piszesz o wstrzemięźliwości przedmałżeńskiej i w małżeństwie, że nie potrafisz, Ty nie potrafisz czy Twój narzeczony nie potrafi?


Nie napisałam, że nie potrafię zachować wstrzemięźliwości, bo to akurat potrafię. Tak się składa, że z moim narzeczonym nie mieszkamy razem i sposobności do seksu jest jak na lekarstwo, więc nasza wstrzemięźliwość działa bez zarzutu.
Przez stwierdzenie, że nie potrafię miałam na myśli niestosowanie antykoncepcji, ryzyko zajścia w kolejną ciążę i stałą kontrolę i strach przed seksem w nieodpowiednim dniu.

Chogata napisał/a:

Ze swojego doświadczenia powiem Ci ze to jest bardzo dobra inwestycja w trwałość przyszłego małżeństwa, miłości.


A masz inne doświadczenia, które możesz porównać z tym? Jeżeli nie, to na jakiej podstawie twierdzisz, że niestosowanie antykoncepcji jest złą inwestycją?

Chogata napisał/a:

Wyobraź sobie że po ślubie nie możesz współżyć ze swoim mężem przez dłuższy okres czasu (z różnych powodów: ciąża, choroba, wyjazd). Co wtedy? Czy masz pewność że Twój mąż poczeka na Ciebie, że jego potrzeba fizyczna (brak ćwiczenia sie w wstrzemięźliwości w narzeczeństwie) nie weźmie góry nad uczuciem do Ciebie?


Mam taką pewność. Jak pisałam, wstrzemięźliwość mamy już przećwiczoną. Ale najważniejsze jest moje zaufanie i jego miłość, którą okazuje mi na każdym kroku i bynajmniej nie przez seks. Chciałam również zauważyć, że większość zdrad zdarza się pomimo regularnego życia seksualnego małżonków.
A resztę na ten temat napisała już Asiek, więc nie będę powtarzać.

I jeszcze jedno: są inne metody seksualnego zaspokojenia oprócz pełnego stosunku, ale tego kościół też niedopuszcza. Jeśli się mylę, to mnie popraw.
 
 
Koalinha 


Wiek: 39
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 212
Skąd: Łódź / Portugalia
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 6:27 pm   

EwaM napisał/a:
I jeszcze jedno: są inne metody seksualnego zaspokojenia oprócz pełnego stosunku, ale tego kościół też niedopuszcza. Jeśli się mylę, to mnie popraw.


Nie mylisz się, Ewo. Trochę mnie dziwi aż tak duża ingerencja Kościoła w Łoże Małżeńskie. Będąc w łóżku z mężem będę się zastanawiać jak się kochać, by nie zgrzeszyć? :) Nie wydaje się Wam to dziwne? Tu powinna być miłość, spontaniczność, oddanie się sobie, a nie myślenie o odgórnych zakazach. Czyli potem należy się spowiadać z takiego "nieodpowiedniego" współżycia osobie, która z założenia nigdy tego nie przeżyła i nas nie zrozumie. (Może nie używaj zwrotów typu "seksualne zaspokojenie", bo ktoś to może źle zrozumieć i Cię zbeszta ;) )

Nie robię wywiadów wśród znajomych, ale wiem o dwóch parach, które stosowały metody naturalne i mieli dziecko w momencie, w którym go nie chcieli, bo te metody ich zawiodły. Każda inna antykoncepcja jest zakazana i wytłumaczeniem Kościoła jest to, że ograniczamy naszą płodność daną od Boga i chcemy przyjemności, a nie dziecka. A powiedzcie, po co ludzie stosują metody naturalne? Dokładnie z tego samego powodu :mrgreen: Nie widzicie tej niekonsekwencji? By naprawdę akceptować płodność daną od Boga, należy zakazać jakiejkolwiek antykoncepcji.

Nie zgadzam się zupełnie z opinią, że wstrzemięźliwość przedmałżeńska miałaby być gwarantem szczęścia i wierności po ślubie. Moi rodzice współżyli ze sobą przed ślubem, ale przez ponad 25 lat małżeństwa nie zdażył im się "skok w bok". To kwestia charakteru, siły naszej miłości.

Czy myślicie, że ludzie nie stosują naturalnych metod regulacji poczęć, bo w ten sposób chcą zrobić na złość Kościołowi? Sama chętnie bym je stosowała, gdyby były SKUTECZNIEJSZE. To o skuteczność tu chodzi, dlatego ludzie wybierają pigułki, lub inne środki. Nie każdy może te metody stosować, nie każdy ma regularny tryb życia, śpi minimum po 7 godzin, może mierzyć temperaturę zawsze o tej samej porze rano (choćby przy pracy na 3 zmiany). Są tacy, którzy często podróżują i zmieniają klimat, chorują, a temperatura wtedy skacze... Nawet kłótnia i zdenerwowanie mogą zaburzyć wyniki obserwacji.

Do dziewczyn, które stosują lub chcą po ślubie stosować naturalne metody: pamiętajcie, że nie zawsze może być względnie łatwo zachowywać te wszystkie religijne nakazy odnośnie antykoncepcji. Na pewno trafiłyście na partnerów, którzy mają takie same poglądy i nie ma między Wami konfliktów. Ale jeśli po ślubie będzie im lub Wam np. trudno być wstrzemięźliwym w dni płodne, to co zrobicie? Wstrzemięźliwość na siłę? Wiem, że wstrzemięźliwość ćwiczy silną wolę, itp., ale to nie jest jak z niejedzeniem czekolady. Tutaj w grę wchodzą UCZUCIA. Nie będzie Wam w takiej sytuacji zależało na małżeństwie i dobrej atmosferze, uczuciach partnera? Ktoś na tym Forum, bodajże przy okazji spowiedzi pisał o parze, która dostała dyspensę na prezerwatywy, bo ich małżeństwo się waliło. Łatwo jest sobie obiecać wstrzemięźliwość i rygor teraz, ale wciąż jesteście dziewicami i może sobie nie wyobrażacie, jak to potem może wyglądać.

Ludzie mają róźne sytuacje w życiu. Hipotetycznie: żołnierz pół roku nie widział żony, wraca z Iraku, a ona ma akurat dni płodne. Kochali się przy użyciu prezerwatywy i... zgrzeszyli? Czy Kościół mówiący o miłości nie widzi, że pewne zasady powodują wiele ludzkich dramatów? Ów żołnierz i jego żona być może marzyli o sobie przez cały ten czas, pragnęli się i chcieli się ze sobą kochać, co jest normalne w małżeństwie. To tylko przykład i na pewno nie zasługuje na miano "dramatu", ale jest wiele par z bardzo poplątanymi losami.

Nie chcę nikogo przekonywać do niczego, nie robię prania mózgu, chciałam tylko podkreślić kilka kwestii wartych przemyślenia.
_________________
Monika
9.08.2008.
 
 
*lmyszka 
Moderator
EL jak elmyszka :P


Wiek: 41
Dołączyła: 26 Lis 2006
Posty: 2328
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 7:11 pm   

zgadzam się w 100% z przedmówczynią, chciałam tylko dodać ... nie wyobrażam sobie sytuacji typu: mąż chciał by zbliżenia, a żona mówi: - Kochanie nie dziś bo mam płodne dni ..., mija pare dni i nagle, - Mężu już nie ma dni płodnych możemy się kochać, dla mnie jakaś abstrakcja, trudno mi sobie wyobrazić szczęście w małżeństwie i sex na zawołanie bo nie ma dni płodnych
_________________
 
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 7:19 pm   

lmyszka napisał/a:
zgadzam się w 100% z przedmówczynią, chciałam tylko dodać ... nie wyobrażam sobie sytuacji typu: mąż chciał by zbliżenia, a żona mówi: - Kochanie nie dziś bo mam płodne dni ..., mija pare dni i nagle, - Mężu już nie ma dni płodnych możemy się kochać, dla mnie jakaś abstrakcja, trudno mi sobie wyobrazić szczęście w małżeństwie i sex na zawołanie bo nie ma dni płodnych

A co z seksem na zawołanie wielu par w dni płodne, żeby "zaciążyć"? :lol: Jak dla mnie - to samo - tylko w drugą stronę. :wink:
Lmyszka, Twoja wypowiedź zabrzmiała trochę tak, że mąż chce, żona nie (bo nie chce wpadki), więc co? Zawsze ma mieć ochotę, bo mąż chce?



Skrzywiamy temat, że hej! :twisted: . Jako moderator proszę więc o nawiązania do tematu :wink:
Dla przypomnienia - brzmi on "Duchowy wymiar ślubu". :mrgreen: Nie chcę rozdzielać tego tematu, bo trochę szkoda tej spontanicznej dyskusji.

A tematy seksu, dziewictwa, wstrzemiężliwości, antykoncepcji - zapraszam do działu "Intymnie". :P
_________________
 
 
Koalinha 


Wiek: 39
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 212
Skąd: Łódź / Portugalia
Wysłany: Pią Paź 05, 2007 7:50 pm   

Przepraszam pokornie za krzywienie tematu :) Po prostu czytałam dziś cały ten wątek i czułam, że chcę napisać to, co myślę.

Imyszce na pewno nie chodziło o to, że to żona ma spełniać zachcianki męża, to był tylko przykład. Równie dobrze ona może go pragnąć, a nie powinna w dni płodne...

Wracając do tematu: duchowy wymiar ślubu jest dla mnie bardzo ważny. Mogłabym nie urządzać wesela, szczerze. Dla mojej rodziny będzie to okazja do najedzenia się i spożycia mocnych trunków. Ale wyprawiamy je, bo to element tradycji. A ślubu tak po prostu tradycją bym nie nazwała, bo jeśli Bóg nie byłby dla mnie ważny, to ślubu by nie było. Zdaję sobie sprawę ze słów przysięgi. Gdybym tego nie czuła, na pewno nie kłamałabym w kościele, bo "taka tradycja".

Są na pewno tacy, którzy przesadzają z oprawą. Ale skoro to nasz wyjątkowy dzień, to chcą wyglądać świetnie. To nie musi oznaczać próżności albo robienia ze ślubu szopki. Inną sprawą są fałszerstwa np. zaświadczeń o odbytej spowiedzi. To akurat uważam za nieetyczne.

Kwestia komunii... Małżeństwo to sakrament, obejmuje tylko nowożeńców, więc to oni powinni przyjąć komunię. Ale reszta gości? Wedle swojej wiary i woli. Moi rodzice na pewno ją przyjmą. A teściowie... nie wiem. Ale na pewno nie będę z tego robić problemu, ani prosić kogokolwiek o przyjęcie komunii. To byłoby dla mnie dziwne. Trzeba być tolerancyjnym.
_________________
Monika
9.08.2008.
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Paź 06, 2007 12:25 am   

Koalinha, napisałaś bardzo piękny i mądry post trochę wyżej. Zauważyłam, już kolejny raz, że mamy podobne zapatrywania na kwestie wiary i pewnych zasad religijnych :)

Czym jest dla mnie ślub kościelny już pisałam.
?eby przekonać się czym tak naprawdę jest dla nas ślub, zastanówmy się raczej nad swoimi potencjalnymi wyborami. Nasze decyzje pokazują o nas całą prawdę. Fajnie jest robić wesele z huczną oprawą, setką zaproszonych gości itd. Ale wyobraźcie sobie, że coś wam staje na przeszkodzie. W najgorszym przypadku śmierć któregoś z rodziców. I co robicie?
1. Odkładacie ślub i wesele o rok - może to świadczyć o zbyt dużej roli wesela w całej uroczystości lub dużym wpływie bliskich osób, którym na tym weselu zależy.
2. Pobieracie się mimo wszystko i rezygnujecie z zabawy - z pewnością chodzi tylko i wyłącznie o złożenie przysięgi małżeńskiej przed Bogiem.
3. Rezygnujecie ze ślubu kościelnego i bierzecie cywilny - tak naprawdę chodzi o małżeństwo, a ślub kościelny to dla was raczej tradycja.

To tylko bardzo uproszczone przykłady, ale może warto się nad tym zastanowić. Ja wiem, że jeśli coś stałoby się w moim życiu, to wziełabym ślub kościelny rezygnując z wesela. Może odłożyłabym uroczystość o trochę, z jakiś powodów, ale nie czekałabym następnego roku. Jeśli w moim życiu zabrakłoby nagle rodziców, ale mimo wszystko wesele mogłoby się odbyć, również raczej bym go nie chciała. Wolałabym cichy ślub kościelny i przyjęcie w gronie najbliższych. Zbyt dużą rolę w moim życiu pełnią rodzice, żebym mogła cieszyć się weselem bez ich obecności. Jeśli umarliby dziadkowie, nie rezygnowałabym z wesela. Mimo żalu i bólu bawiłabym się, bo wiem, że nie chcieliby żeby ich śmierć negatywnie wpłynęła na tak ważne wydarzenie w moim życiu. Zresztą moja bacia już mi zapowiedziała, że gdyby tak się stało to mamy się nie przejmować :smile:
 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Nie Paź 07, 2007 3:13 pm   

Zgadzam sę w stu procentach z Koalinhą!!!

Dla mnie duchowość ślubu ma ogromne znaczenie. I dlatego mieszkam z moim narzeczonym i wcześniej nie podjęliśmy takiej decyzji. ?lub jest dla nas świętością na całe życie. I przykro mi, ale nie wystarczy tu tylko miłość. Ta z czasem się zmienia. Dla mnie- jest piękniejsza, ale komuś może zabraknąć początkowego zuroczenia.

A wstrzemięźliwość nie jest dla mnie gwarancją wierności, a wręcz zagrożeniem. Co, gdy ktoś zacznie być ciekaw, jak to będzie z kimś innym? Teraz powiecie, ze tak nie będzie, ale życie często płata nam figla...

Wiem, ze ściągam na siebie coraz więcej gromów, ale nie cierpię fanatyzmu i narzucania swojego zdania innym. Dziewczyny, które prezentują się tu jako święte obrończynie moralności, cały czas piszą tyko "kościół to", albo "kościół tamto", a gdzie jest BÓG??? Zapomniałyście, że Kościół tworzą ludzie? I księża są różni i wielu nie jest bez skazy. Ale wybaczam im to, bo wierzę Bogu i mam nadzieję, że kiedyś przejrzą na oczy. Układ tekstów w Piśmie ?więtym wybrali ludzie naznaczeni czasami, w których żyli. Pismo ?więte jest tłumaczeniem z wielu języków. I każdy tłumacz włożył w Nie swoje osobiste odczucia i swoją percepcję. Kto z nas czytał je w oryginale??? Więc skąd możemy wiedzieć jak brzmią teksty pierwotnie tam zapisane??? Nie znacie historii kościoła? Nie wiecie, ze wybór Papieża był często tylko wyborem politycznym???

Ja ufam Bogu i mam swoje sumienie, które jest Jego odzwierciedleniem we mnie.
Pierwsi Chrześcijanie nie potrzebowali swiadków do zawarcia sakramentu małżeństwa. Była tylko ich przysięga i Bóg. Ksiądz, jako szafarz, pojawił się dla kontrolowania, czy małżeństwo zostało naprawdę zawarte.
Na początku naszego związku z moim narzeczonym przysięgliśmy sobie miłość w kościele i dla mnie od tego czasu jesteśmy połączeni przysięgą i wzajemnymi zobowiązaniami. Ale dopiero po ślubie staniemy się mężem i żoną- jednością w dwóch ciałach. I dla mnie ma to niebywale wielką wagę. Myślę, że oboje dobrze to przemyśleliśmy i wszystkie słowa przysięgi (również "i nie opuszczę Cię aż do śmierci") są na prawdę i na zawsze. Są po to, by uświęciły nasz związek, nasze oddanie sobie i naszą codzienność- czasem bardzo trudną.

Ja jestem przeciwna hipokryzji, ale czy nie znacie przypowieści o synu marnotrawnym??? Bóg kocha człowieka, dlatego oddał za niego Swego Syna. I Bóg wybacza człowiekowi i raduje się, gdy ten przychodzi do Niego.
"Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni". Pozwólcie każdemu żyć według własnego sumienia. I jeżeli zbliża się do Boga tylko na tę jedną, krótką chwilę, to nie deprecjonujcie tego. Pamietajcie, że Bóg wie i widzi wszystko. I widzi, jak potępiacie innych. Czy na prawdę jesteście takie święte?

I na koniec jeszcze bardziej podpadnę. Ja też jestem przeciwniczką spowiedzi indywidualnej. Kiedyś jej nie było. pojawiła się, by kontrolować królów i możnych tego świata. By mieć ich w garści, znając ich przewinienia. Ksiądz, który siedzi po drugiej stronie konfesjonału często nie jest mądrym i dobrym człowiekiem i sam jest grzeszny. Czemu on ma mi mówić co jest dobre? To jest dla mnie hipokryzja.
Tylko Bóg zna moją duszę. I to lepiej, niż ja sama.

I zostawię nas wszystkich z małym pytaniem: Chrystus mówił, by miłować się nawzajem, a miłujemy tych, którzy mają inne poglądy niż my?
_________________




9.08.2008 r.
 
 
Koalinha 


Wiek: 39
Dołączyła: 11 Sie 2007
Posty: 212
Skąd: Łódź / Portugalia
Wysłany: Nie Paź 07, 2007 8:12 pm   

Takie poparcie :oops: Chyba założę partię ;) (żarcik) Dzięki, dziewczyny.

Ale chciałam napisać o czymś innym. Na dzisiejszej Mszy była para, która miała odnowienie swoich przyrzeczeń ślubnych w 50-tą rocznicę. Bardzo mnie wzruszyli. Starzy, siwi, przygarbieni siedzieli sobie przed ołtarzem. Ich związek to jak świadectwo. Pokazali to, o czym jest ten wątek. Duchowe znaczenie swojego ślubu :)

[ Dodano: Nie Paź 07, 2007 9:39 pm ]
Julio, nie przejmuj się "podpadaniem" komuś. Masz prawo wyrazić swoją opinię. Każdy ma. Jeśli ktoś ma mądre argumenty (nawet kontrargumenty), to zawsze chętnie czytam. Niestety z reguły na ten temat (sprawy kościelne) to kilka nerwowych zdań i ogólników w stylu "bo tak i już" :)
_________________
Monika
9.08.2008.
 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 38
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Nie Paź 07, 2007 9:51 pm   

no to dołączam do partii:) zgadzam się z Wami dziewczyny, pozdro:)
_________________
 
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Paź 07, 2007 11:12 pm   

Ja zapytam tylko o jedno:

juliazuk napisał/a:
Pamietajcie, że Bóg wie i widzi wszystko. I widzi, jak potępiacie innych. Czy na prawdę jesteście takie święte?


A czy ktos tu potępia innych?? :hmgirl: No i czy którakolwiek uważa sie tu za świętą? Bo nie zauważyłam :)
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 9:13 am   

jpuasz, wiele się tu pisze o "hipokryzji", padły naewt takie słowa jak "żenada". Dla mnie to jest ocenianie innych. No a słowo "żenada" jasno wyraża potępienie. No i mam nadzieję, że nikt tu nie uważa się za świętą, bo pewnie nikt nie jest (choć nie można powiedzieć, że na pewno).

Uważam po prostu, że nie można oceniać nikogo, nie znając na prawdę jego duszy i serca. Jeżeli ktoś idzie do Kościoła, aby wziąć ślub (nawet tylko dlatego, że taka jest polska tradycja), to mam nadzieję, że choć tę jedną chwilę i ten związek zawierza Bogu. I nawet jeśli choć tylko przez tę chwilę jest blisko Boga, to jednak jest. Naprawdę uważam, że nie powinno się tego tak drastycznie oceniać.

Bardzo też szanuję ludzi, którzy nie biorą ślubu kościelnego. Są świadomi swoich przekonań. I nie mogłabym umniejszyć roli przysięgi składanj w USC. Przecież dla nich ta przysięga jest tak samo ważna. Też, w założeniu, jest na całe życie. Znam kościelne małżeństwa, które się rozpadły, bo zabrakło im wiary, ufności i miłości i cywilne małżeństwa, trwające ponad 30 lat. Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, lub nie jest Chrześcijaninem, to nie ma powodu, dla którego musiałby udawać, że jest kimś innym. Ważne, by małżeństwo przyjąć na siebie z pełną odpowiedzialnością za drugą osobę i za ten związek.

Moniko, to piękne, co piszesz. Też kiedyś byłam świadkiem takiej uroczystości. I masz rację, właśnie takie sytuacje pokazują duchowy wymiar małżeństwa i wspólnego trwania pomimo burz, naporów i szarej codzienności.

P.S. Moi rodzice są 33 lata po ślubie (cywilnym) i kochają się nadal, jakby mięli 20 lat. Są ze sobą w trudnych chwilach i wiedzą, że zawsze mogą na siebie liczyć. I wychowali mnie w wierze Katolickiej, z pełną powagą tej wiary, choć sami mają dużo wątpliwości. Bardzo ich cenię i podziwiam.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 11:13 am   

juliazuk napisał/a:
Jeśli ktoś nie wierzy w Boga, lub nie jest Chrześcijaninem, to nie ma powodu, dla którego musiałby udawać, że jest kimś innym.

A właśnie o tym pisałam - o ludziach, którzy na godzinę udają kogoś innego. :roll: Nie będę się powtarzać - wystarczy poczytać moje komentarze w tym temacie. Argumentowałam to konkretnie.
juliazuk napisał/a:
jpuasz, wiele się tu pisze o "hipokryzji",

Bo to jest właśnie dla mnie hipokryzja - np. załatwianie lewych zaświadczeń bierzmowania, spowiedzi (!), kursów. Jak to inaczej nazwać? Zaradnością? Sprytem? Dla mnie to jest zwykłe oszustwo tylko nie wiem kogo i po co? Co - bo księdza oszukam? Taka sprytna jestem? To radzę się zagłębić w ważność takiego ślubu.
Nie pasuje mi spowiedź, a wierzę w Boga i zależy mi na ślubie przed Bogiem to idę na łąkę i biorę ślub przed Bogiem albo przechodzę na inną wiarę, która mi odpowiada (jest ich tyle, że na pewno każdy znajdzie coś dla siebie :wink: ) i po sprawie : w zgodzie z sumieniem, a nie na pół gwizdka i pod publiczkę.
Tylko że to wymaga odwagi, zaangażowania, a ludzie są leniwi dlatego kombinują. A później narzekają np. na spowiedź. Trzeba być konsekwentym a nie wybierać sobie z religii to co mi pasuje. Przecież nie każdy musi brać ślub kościelny jak coś mu nie odpowiada. Nie ma przymusu.
Sorry - ale jak tak nagle czuję wolę Bożą i choć na godzinę chcę być katoliczką to podchodzę do sprawy poważnie, a nie robię sobie śmiechy z wiary. Nie jestem świętoszką, ale szanuję uczucia religijne innych i sama nie wzięłabym lipnego ślubu np. w obrządku prawosławnym czy islamskim jeśli wiązałoby się z oszukiwaniem i hipokryzją :cool: .
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pon Paź 08, 2007 11:15 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 8:04 pm   

1) Asiek, masz rację, oszustwo, to oszustwo i nic nie zmienia takiego faktu. Ale zobacz też ilu jest ludzi, którzy co tydzień chodzą do Kościoła, spowiadają się, a ich wiara nie jest prawdziwa. Robią to, bo "co by sąsiedzi powiedzieli". Tak samo jest z przyjmowaniem księdza po kolędzie. W ludziach jest strach przed opinią innych i przed samą instytucją kościoła. To też jest oszustwo, ale nikt tego nie powie, bo przecież oni "chodzą do kościoła". Tylko chodzić, a uczestniczyć to co innego.

2) Bardzo łatwo jest oceniać innych. Myślę, że każdy powinien oceniać siebie, a nie innych. Co sądzę o takich ślubach? Nigdzie nie napisałam, że mi się to podoba, bo ja bym się na coś takiego nie zdecydowała. Przyjęłam wiarę katolicką z pełną świadomością i uczestniczę (o ile mogę) we wszystkich sakramentach. Nikt mnie do tego nie zmuszał - miałam wolny wybór. Ale z wieloma rzeczami się nie zgadzam i są to rzeczy wymyślone przez LUDZI i zazwyczaj stworzone dawno temu po to, by zapewniać kościołowi władzę i majątek. Rzeczy, o których Chrystus nie mówił... Cierpliwie oczukuję więc na zmiany, bo instytucja kościoła będzie się zmieniać z czasem.

Ale wracając do tematu - ja jestem po prostu daleka od osądzania innych. Każdy ma swoje sumienie i każdego Bóg osądzi według jego wiary i uczynków. Ja nie czuję się do tego uprawniona. Poza tym, życie nigdy nie jest białe, czy czarne. Ma tysiąc odcieni szarości.

Mogę powiedzieć tylko, czym dla mnie jest sakrament małżeństwa. Już to napisałam, ale powtórzę. Dla mnie jest świętością. Dla mnie słowa "ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci" są całą istotą małżeństwa i traktuję je z wielką powagą. Dlatego nie śpieszyłam się z decyzją o małżeństwie. I dlatego bardzo boję się odpowiedzialności, którą niosą za sobą te słowa. Trwałe małżeństwo, to prawdziwe wyzwanie i potrzebuje stałej pracy, ale Ty, jako mężatka,już pewnie o tym wiesz. Dla mnie w małżeństwie człowiek oddaje w ręce drugiego całe swoje życie i bierze odpowiedzialność za przyszłą rodzinę. Nie można dać nic więcej.

A jeśli ktoś nie traktuje tego poważnie i nie traktuje poważnie sakramentów, to może mi się to nie podobać, ale nikogo nie będę sądzić i "psów na nim wieszać". Powtarzam, każdy ma swoje sumienie, swoje grzechy, swój stosunek do wiary i swoje powody.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
słonko 
projektant - amator


Wiek: 41
Dołączyła: 19 Kwi 2007
Posty: 2226
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Nie Paź 28, 2007 2:30 pm   

Koalinha napisał/a:
Każda inna antykoncepcja jest zakazana i wytłumaczeniem Kościoła jest to, że ograniczamy naszą płodność daną od Boga i chcemy przyjemności, a nie dziecka. A powiedzcie, po co ludzie stosują metody naturalne? Dokładnie z tego samego powodu :mrgreen: Nie widzicie tej niekonsekwencji? By naprawdę akceptować płodność daną od Boga, należy zakazać jakiejkolwiek antykoncepcji.


Dokładnie!!! Czekałam czy ktoś to napisze!!! To właśnie moim zdaniem podważa całą kościelną teorię o zakazie antykoncepcji innej niż naturalna. Planowanie rodziny nie jest wg Kościoła grzechem, a to w jaki sposób planuję rodzinę, to już moja sprawa. Jakim prawem ksiądz ma mi mówić: termometr - tak, tabletki - nie; kalendarzyk - tak, prezerwatywa - nie!!!
Jakim prawem pytam jeszcze raz? Gdzie to jest zapisane w Piśmie ?więtym???!!!
_________________
Ostatnio zmieniony przez słonko Nie Paź 28, 2007 2:32 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Wto Paź 30, 2007 8:54 am   

Zgadzam się w 100%. Kościół boi się seksualności człowieka. A szczególnie seksualności kobiet. Antykoncepcja daje kobiecie prawo podejmowania decyzji o swojej płodności. Ja na przykład nie mogłabym stosować naturalnej, bo stale przyjmuję leki i pomiary temperatury itp. nic nie mówią. A sytuacja w Afryce? Przy całym szacunku dla Papieża kompletnie się z tym nie zgadzam. Lepiej niech tysiące ludzi umierają na AIDS, niż używają prezerwatyw? Coś tu jest nie tak.
A w ogóle, to przepraszam za off topic.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Paź 30, 2007 12:07 pm   

juliazuk napisał/a:
Lepiej niech tysiące ludzi umierają na AIDS, niż używają prezerwatyw? Coś tu jest nie tak.

Hmmm z tego co wiem rok czy 2 lata temu coś się zmieniło w tej kwestii - osoby chore na Aids czy inne choroby przenoszone drogą płciową mogą używać prezerwatyw. Takie małe sprostowanie :)
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 10:47 am   

Dziękuję za sprostowanie, ale problem jest skomplikowany. Wielu ludzi nie wie, że są chorzy. I co wtedy? I tak zarażają. Najbardziej cierpią na tym kobiety zarażane przez mężów i dzici, które rodzą się z wirusem HIV...
_________________




9.08.2008 r.
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 3:57 pm   

hmmm po 1 czemu bardziej cierpią na tym kobiety? Jesli mąż zostanie zarażony przez zone to mniej na tym cierpi?? :niepewny:
a po 2 (odnośnie dzieci) to wg mnie to chyba i tak nie ma znaczenia... Skoro ktoś jest chory i chce mieć dzieci to i tak będzie musiał zrezygnowac z zabezpieczania się, więc może się zarazic i przekazać chorobę dzieciom... I nieistotne tutaj jest czy dana osoba wie, czy nie. Efekt jest ten sam...
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
Anuszka 


Wiek: 41
Dołączyła: 15 Maj 2007
Posty: 157
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 4:20 pm   

Antykoncepcja JEST zakazana przez kosciol.

cytat za Wikipedia

Według definicji ?wiatowej Organizacji Zdrowia (WHO), za antykoncepcję można uznać tylko to, co nie wymaga od partnerów zaniechania współżycia (choćby na kilka dni).


a wiec NPR to nie jest antykoncpecja (tylko Naturalne Planowanie Rodziny), bo wymaga powstrzymania sie od wspolzycia na kilka dni.

Wiem, ze jak jeszcze zyl Jan Pawel II czesto spotykal sie z rodzinami katolickimi, i na jednym z takich Kongresow Rodzin probowano go przekonac, zeby zaakceptowal prezerwatywe. Wiem, ze jakos wtedy wlasnie dopuscil jedynie stosowanie prezerwatyw w malzenstwach dotknietych wirusem HIV.
Mysle, ze to sie zmieni w niedalekej przyszlosci i bedzie dopuszczone rowniez stosowanie prezerwatyw przez wszystkich.
Poki co, jest to grzechem.
_________________
Miłość oznacza rozprowadzać ciepło, nie dusząc się przy tym wzajemnie. Miłość oznacza być ogniem, ale wzajemnie się nie spalać.

Phil Bosmans
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 4:34 pm   

Anuszko wiem :) mój post odnosił się do sytuacji, gdy któres z małżonków jest chore.
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lis 14, 2007 5:04 pm   

Anuszka napisał/a:

Mysle, ze to sie zmieni w niedalekej przyszlosci i bedzie dopuszczone rowniez stosowanie prezerwatyw przez wszystkich.
Poki co, jest to grzechem.


:o

Bardzo dobitnie te dwa zdania pokazują, że żyjemy wg tego co człowiek wymyśla i ustala. Dziś coś jest grzechem, a jutro zbierze się kilku księży i uznają, że to już nie jest grzechem. Fatalnie to wygląda. :kwasny:

Boskie prawa można interpretować na różne sposoby. I tu jest właśnie cały pies pogrzebany. Stąd biorą się wątpliwości i niezgoda w kościele. Stąd również mój bunt przeciwko grzechowi antykoncepcji.
 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Czw Lis 15, 2007 8:14 pm   

Ewo, popieram Cię. Moja przyjaciółka- zakonnica, powiedziała mi kiedyś, że to czy coś tak naprawdę jest grzechem, czy nie, czujemy w swoim sumieniu i to sumienie wyznacza nam granicę w tym temacie. Jeszcze raz powtarzam: księża, a nawet papieże są tylko ludźmi i też popełniają błędy.

Jpuasz, widzę, że nie jesteś zbyt zainteresowana obszarami afrykańskimi. Dlaczego cierpią najbardziej kobiety? Najpierw weź pod uwagę, że to inna kultura, że tam rola mężczyzny i kobiety bardzo się różnią. Inaczej traktuje się zdradę mężczyzny i kobiety. Jeżeli chodzi o kobiety, to najczęściej zarażane są przez mężów (nie odwrotnie). Takie są fakty. Tyle.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lis 15, 2007 10:48 pm   

juliazuk napisał/a:
Jpuasz, widzę, że nie jesteś zbyt zainteresowana obszarami afrykańskimi. Dlaczego cierpią najbardziej kobiety? Najpierw weź pod uwagę, że to inna kultura, że tam rola mężczyzny i kobiety bardzo się różnią. Inaczej traktuje się zdradę mężczyzny i kobiety. Jeżeli chodzi o kobiety, to najczęściej zarażane są przez mężów (nie odwrotnie). Takie są fakty. Tyle.


Fakt, nie znam szczegółów, ale szczerze mówiąc myślałam, ze w poprzednim poście miałaś na mysli ogólnie wszystkich, których dotknęło AIDS a nie tylko osoby mieszkające na terenie Afryki. Stąd mój bunt na stwierdzenie, że kobiety cierpią bardziej.
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
Martysia 
mammolina


Wiek: 38
Dołączyła: 23 Sie 2007
Posty: 538
Skąd: Milano
Wysłany: Czw Lis 15, 2007 11:06 pm   

EwaM napisał/a:
Bardzo dobitnie te dwa zdania pokazują, że żyjemy wg tego co człowiek wymyśla i ustala. Dziś coś jest grzechem, a jutro zbierze się kilku księży i uznają, że to już nie jest grzechem. Fatalnie to wygląda. :kwasny:

Boskie prawa można interpretować na różne sposoby



nic dodać nić ująć, niestety zrozumiałam to już dobrze ale dopiero baaaardzo niedawno. . .



edit: poprawiłam cytat
kryszka
_________________
Ostatnio zmieniony przez kryszka Pią Cze 13, 2008 11:07 am, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl