Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozgrzeszenie
Autor Wiadomość
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Wto Paź 18, 2005 11:07 pm   Rozgrzeszenie

Kryszka, chyba źle mnie zrozumiałaś, to zupełnie nie jest "slub na siłę". Dużo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że mimo iż nie uczestniczę w codzinnym życiu KK to ważna jest dla mnie przysięga przed obliczem Boga.

Kontrakt mogę zawrzeć i bez wielkiej pompy - ot podpisanie papierka - a nie o to chodzi. Chcę uroczyście ślubować i przyjąć sluby miłości na zawsze, na dobre i złe. Samo ślubowanie jest jak najbardziej zgodne z moimi przekonaniami, formalności kościelne już mniej.

Nie wyobrażam sobie innego ślubu niż kościelny, ale równie trudno mi sobie wyobrazić to wszystko, co mnie czeka przed...

Dlatego prosiłam o radę, nie w kwestii samego ślubu, ale w miarę bezbolesnego rpzejścia przez wszelkie "okołoślubne" formalności.



Edytowałam post (przywróciłam pierwotną treść), bo nie był czytelny. Moderatorka Asiek.
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pon Lis 21, 2011 8:20 pm, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 19, 2005 8:02 am   

Hm... gdzieś dziewczyny pisały o przyjaznych księdzach... ale nie mogę znaleźć. :roll:


Ale czy jeśli jesteś raczej daleko od kościoła to czy ma sens ślub, do którego będziesz się przygotowywać na siłę? Może przeczytaj ten wątek :arrow: http://www.forum.wesele-l...topic.php?t=958 - taki ślub niczym nie różni się od "normalnego" a ty będziesz miała czyste sumienie i spowiedź z głowy. :wink:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Kot 


Wiek: 45
Dołączyła: 27 Kwi 2005
Posty: 1423
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 19, 2005 10:12 pm   

Alma ja też lękałam się spowiedzi, wprawdzie nie mieszkaliśmy razem przed ślubem ale też święci nie byliśmy i... obie spowiedzi przeszły bezboleśnie, na pierwszej byłam w katedrze a na drugiej w kościele na Olechowie
nikt nie zadawał dociekliwych pytań, nie obrzucał wyzwiskami ani tym bardziej nie odmawiał rogrzeszenia :shock:
_________________
... pamiętasz była jesień....

 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Paź 19, 2005 10:12 pm   

Napisałaś "wątpiąca", dlatego to napisałam, ale to już dyskusja na inny wątek.


Znalazłam wątek, który miałam na myśli wyżej :arrow: http://www.forum.wesele-l...opic.php?t=1760. :)
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 40
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Czw Paź 20, 2005 9:56 am   

Alma!
Ja też balam się bardzo spowiedzi! Bylam tak przerażona......ech.......najlepiej nie wspominać!
Też z narzeczonym mieszkalam przed ślubem i nikt nie zadawala takich pytań! Ksiądz zapytal się tylko czy spaliśmy ze sobą! Trzeba bylo powiedzieć prawdę i wysluchalam wtedy,że Bóg chce żebyśmy go sluchali i my też chcemy być przez niego wyslychani,a nie spelniamy jego próśb!
No cóż! Bylo minęlo!
Jeszcze bardziej się balam spowiedzi z tego powodu,że jak sama pewnie wiesz najpierw jest spowiedz przedślubna taka z calego życia,a potem przed ślubem! My nie byliśmy na tej przedślubnej! Poszliśmy w dzień ślubu raniutko się wyspowiedać Księdz kręcil nosem,ale co miala zrobić podpisal! I już!
Z perspektywy nie ma się czego bać!
Będzie dobrze!
_________________
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 7:34 pm   

A nie bałaś się, ze w dzień ślubu nie dostaniesz rozgrzeszenia? I co wtedy?? :shock:
_________________
chez alma |
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Czw Paź 27, 2005 9:55 pm   

Alma_ napisał/a:
A nie bałaś się, ze w dzień ślubu nie dostaniesz rozgrzeszenia? I co wtedy?? :shock:


Mnie się wydaje że rozgrzeszenie musiał dać bo jak by to było żeby para młoda nie przyjęła komuni na mszy ślubnej z powodu braku rozgrzeszenia. Ewentualnie możnaby było wtedy pójść szybko i znaleść inny kościół i spowiednika. :wink:
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 1:27 pm   

Tym bardziej, że druga spowiedź raczej ma miejsce w dzień przed niż dzień ślubu, więc, tak jak pisze Edi, zostaje czas na szukanie przyjaznego spowiednika. :wink:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 2:04 pm   

Edi napisał/a:
Alma_ napisał/a:
A nie bałaś się, ze w dzień ślubu nie dostaniesz rozgrzeszenia? I co wtedy?? :shock:


Mnie się wydaje że rozgrzeszenie musiał dać bo jak by to było żeby para młoda nie przyjęła komuni na mszy ślubnej z powodu braku rozgrzeszenia. Ewentualnie możnaby było wtedy pójść szybko i znaleść inny kościół i spowiednika. :wink:


No skoro tak, to może po prostu ominąć tę pierwszą spowiedź?
_________________
chez alma |
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 2:17 pm   

No tego to raczej nie polecam robić, jeśli ksiądz wymaga dwóch spowiedzi, a Wy pójdziecie tylko na jedną, to teoretycznie mógłby się uprzeć, że nie dopełniliście formalności związanych z zawarciem małżeństwa i on Wam ślubu nie udzieli. Osobiście, tak jak pisałam to w innym watku, mogę polecić księży w parafii w której brałam ślub. Kościół jest na rogu Sienkiewicza i Tuwima
_________________

 
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 3:14 pm   

Pusiak, też bym się bała zwlekać do ostatniej chwili... Ale skoro i tak nie dostanę rozgrzeszenia za pierwszysm razem...? Bez sensu to wszystko :?
_________________
chez alma |
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pią Paź 28, 2005 6:18 pm   

A nie mżna na przykład zrobić tak ??

Mając w planach pójście do pierwszej spowiedzi przedślubnej pójść jakiś tydzień wcześniej do "normalnej spowiedzi" i wyspowiadać się z "najczarniejszych" grzechów :wink: a potem pójść normalnie do tej przedślubnej tylko z lekkimi grzechami na sumieniu?? Co o tym sądzicie??
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Sob Paź 29, 2005 7:07 am   

Edi, masz rację. A ja pomyślę o tym za rok... ;)
_________________
chez alma |
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Nie Paź 30, 2005 9:48 am   

Alma_ napisał/a:
Kryszka, chyba źle mnie zrozumiałaś, to zupełnie nie jest "slub na siłę". Dużo o tym myślałam i doszłam do wniosku, że mimo iż nie uczestniczę w codzinnym życiu KK to ważna jest dla mnie przysięga przed obliczem Boga.

Kontrakt mogę zawrzeć i bez wielkiej pompy - ot podpisanie papierka - a nie o to chodzi. Chcę uroczyście ślubować i przyjąć sluby miłości na zawsze, na dobre i złe. Samo ślubowanie jest jak najbardziej zgodne z moimi przekonaniami, formalności kościelne już mniej.

Nie wyobrażam sobie innego ślubu niż kościelny, ale równie trudno mi sobie wyobrazić to wszystko, co mnie czeka przed...

Dlatego prosiłam o radę, nie w kwestii samego ślubu, ale w miarę bezbolesnego rpzejścia przez wszelkie "okołoślubne" formalności.

A ja napiszę jednak o samym ślubie. :wink:
W sumie Kryszka miała rację.
To, że wierzysz w Boga nie jest równoznaczne z tym, że jesteś katoliczką. A z Twojej wypowiedzi wynika, że nie utożsamiasz się z kościołem katolickim, bo nie akceptujesz jego niektórych bardzo ważnych zasad, np. spowiedzi i kwestii co jest grzechem.
Sorrki dziewczyny, ale jak czytam jak ludzie próbują kombinować na spowiedzi to nie rozumiem po co im ślub w kościele katolickim. Jeśli spowiedź nie pasuje, a chce się wziąć ślub w kościele i w obliczu Boga to może w którymś z kościołów protestanckich?

Alma, nie obraź się, ale teraz przez rok zamierzasz "grzeszyć" (specjalnie piszę w cudzysłowiu, bo to co jest grzechem dla KK niekoniecznie odbierane jest jako grzech przez niewierzących :wink: ), a później "odbębnisz" spowiedź, najlepiej, żeby ksiądz dał od ręki rozgrzeszenie, nie krytykował i będzie po bólu? :roll:
Zeby nie było - nie jestem święta, ale idąc do spowiedzi brałam pod uwagę, że mogę usłyszeć różne słowa, ale nie kombinowałam i poszłam do proboszcza, u którego załatwialiśmy formalności (ksiądz ten ma opinię "ostrego"). Po prostu wyszłam z założenia, że jeśli "nabroiłam" to nie ma znaczenia kto mnie wyspowiada.

Pamiętajcie dziewczyny, że spowiedź jest nieważna, jeśli nie ma żalu za grzechy.

Więc jeśli ktoś zakłada, że i tak będzie "grzeszył" przed i po spowiedzi - to jaki jest sens spowiadania się?

Dla osób, które nie czują żalu za grzechy najlepszym i najuczciwszym rozwiązaniem jest to, które zaproponowała Kryszka - wziąć ślub w kościele katolickim jako osoba niewierząca lub osoba innego wyznania. Niewierząca nie znaczy ateista, czyli Alma w Boga wierzyć możesz, ale nie wyznajesz nauk kościoła katolickiego co jest zgodne z prawdą po przeczytaniu twoich postów.

Pozdrawiam serdecznie i nie odbierzcie mojego posta jako grzmiącej ręki krucjaty przeciw niewiernym :lol: - po prostu podsuwam uczciwe rozwiązania w takiej kwestii.
_________________
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Nie Paź 30, 2005 10:16 am   

xxxxxxxxx
_________________
chez alma |
Ostatnio zmieniony przez Alma_ Sro Gru 27, 2006 1:46 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Paź 30, 2005 10:25 am   

Nieważna spowiedź i przyjęcie komunii w grzechu to nie jest dobry pomysł. :?

A jeśli myślisz o rodzinie to naprawdę uczciwiej byłoby jakbyś jednak wzięła ślub jako osoba niewierząca. NIKT z rodziny nie musi wiedzieć o tym fakcie ani NIKT się nie zorientuje na ślubie, że coś jest nie tak. ?lub w kościele, cała oprawa bez zmian, nie wypowiadasz tylko formułki "Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący..." - zobaczysz - nie zwrócą na to uwagi albo nie dosłyszą. :wink:
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Nie Paź 30, 2005 10:30 am   

Kryszka, zwrócą na pewno. W końcu czego innego mieliby słuchac w takiej chwili, jesli nie mnie? ;)

Wierzcie mi, na codzień nie dbam o zachowywanie pozorów i "co ludzie powiedzą";) ale ludzie - ludźmi, a mojej babci nie wytłumaczę. I będzie jej zwyczajnie przykro. A przyjęcie komunii w grzechu w prównaniu ze sprawieniem jej przyrości jest dla mnie nieporównywalne. Ot, taką mam hierarchię ważności.
_________________
chez alma |
 
 
Żaneta 
Jestem mamusią

Wiek: 40
Dołączyła: 17 Lip 2005
Posty: 925
Skąd: ŁÓDŹ
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 6:19 pm   

Alma_ napisał/a:
A nie bałaś się, ze w dzień ślubu nie dostaniesz rozgrzeszenia? I co wtedy?? :shock:


Jakoś o tym nie myślalam!
Nie wiem dlaczego!
Liczylam na szczęście!
_________________
 
 
Mika 


Wiek: 44
Dołączyła: 19 Mar 2005
Posty: 1034
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 6:26 pm   

Nie spotkałam się szczerze mówiąc z tym, żeby ktoś nie dostał rozgrzeszenia nawet znajoma mi osoba po rozwodzie je dostała choć i tak przyjąć komunii nie może
_________________
http://www.biurotassa.pl
 
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 7:26 pm   

Sądzę, że Mika ma rację :) Alma nie kombinuj, idź do tej spowiedzi normalnie, w końcu przez ten okres który dzieli Cie jeszcze od pierwszej spowiedzi może sie dużo zmienić. Ja tam święta nie jestem, w kościele bywam raczej rzadko, komunie przyjmuje wyłącznie po spowiedzi, inaczej nie umiem. I nie umiem pójść do spowiedzi stwierdzając, że nie żałuję tego co zrobiłam.... Choc nie zawsze do końca mam poczucie, że to co zrobiłam jest grzechem....
_________________

 
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 7:48 pm   

Pusiak, ale kiedy ja nie żałuję :abashedgirl: (chodzi mi głównie o fakt mieszkania z narzeczonym, a wcześniej chłopakiem, dłuuugo przed ślubem i wszytko, co się z tym wiąże ;) ). To jak ja mam ten żal w sobie wzbudzić?? :how:
_________________
chez alma |
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 7:54 pm   

Alma_ napisał/a:
Pusiak, ale kiedy ja nie żałuję :abashedgirl: (chodzi mi głównie o fakt mieszkania z narzeczonym, a wcześniej chłopakiem, dłuuugo przed ślubem i wszytko, co się z tym wiąże ;) ). To jak ja mam ten żal w sobie wzbudzić?? :how:


Alma ja nie wierze że w tobie nie ma chociaż iskierki tego żalu, a może on jest a go po prostu nie odczuwasz jakoś bezpośrednio ?? Tak jak ja. Też "nie płacze" z powodu moich grzechów ale jakiśtam żal odczuwam. :hm:
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 7:59 pm   

Hmmm... Wiesz, jakby się zastanowićto tak do końca w porządku sie z tym nie czuję. Ale żeby żałowac tego jako grzechu...? No nie wiem :abashedgirl:
_________________
chez alma |
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 8:04 pm   

Alma_ napisał/a:
Hmmm... Wiesz, jakby się zastanowićto tak do końca w porządku sie z tym nie czuję. Ale żeby żałowac tego jako grzechu...? No nie wiem :abashedgirl:


No widzisz. Jakieś wątpliwości masz.Dlatego wydaje mi się że to dobrze świadczy o twojej wierze nawet jeśli to nie jest do końca żal :|
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 8:06 pm   

Nie wydaje Ci się to trochę naciągane...? :verysaadgirl:
_________________
chez alma |
 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 8:08 pm   

Nie wydaje mi się. Ja też co do pewnych grzechów to nie żałuję bo do końca nie uznaje je za grzechy. Także myśle Alma, że będzie dobrze. Nie przejmuj się na zapas. :lol:
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
Edi 

Wiek: 41
Dołączyła: 24 Cze 2005
Posty: 430
Skąd: sprzed komputera
Wysłany: Pon Paź 31, 2005 9:21 pm   

Do pierwszej spowiedzi przedślubnej idziesz na około 3 m-ce wcześniej (karteczke do spowiedzi dostajecie jak idziecie dawać na zapowiedzi) a do następnej w ostatnim tygodniu przed ślubem.
No ale skoro mieszkacie razem to obowiązuje cię tylko jedna spowiedź i to chyba ya w ostatnim tygodniu. Także masz dużo czasu na porządny rachunek sumienia. :wink:
_________________
Ja chce powtórki z 23 września 2006 !! !

 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lis 03, 2005 9:19 am   

Alma_ napisał/a:
Przecież nie powiem tez księdzu na spowiedzi, że nie żałuję bo to byłoby a) bez sensu b) bezczelne.



A moze nie tak zupełnie bez sensu i bezczelne. Spowiedź to rozmowa, nie odbębnienie formułek. Spowiednik ma Ci równiez pomóc w rozwianiu wątpliwości... Gorzej gdy mu się to nie uda... lub nie będzie miała nastroju :(
Gdybym sama miała taki problem, udałabym się do księdza na rozmowę tak zwyczajnie, nie przez kratę konfesjonału
 
 
Madzialena 


Wiek: 45
Dołączyła: 25 Lis 2005
Posty: 68
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Lis 29, 2005 11:33 am   Trudny temat - brak prostych odpowiedzi

Witam:)
Też mam problem z uznawaniem katolickiego spojrzernia na Boga, grzech i wiarę.
Być może mam protestanckie inklinacje, ale jak się przysłuchiwałam naukom Papieża Jana Pawała II, licznie emitowanym w okresie żałoby po Nim odkryłam, że jednak są kapłani nauczający o Bogu, który kocha a nie karze. Bogu, który za swoją miłość i wybaczenie wszystkich grzdechów oczekuje jedynie miłości do Niego, a najlepszym sposobem na wyrażenie jej jest dla Niego przestrzeganie zasad, które ustanowił.

Dekalog ma nam służyć jako ochrona przed konsekwencjami grzechu a nie pęta i jako najbardzej czytelny wyraz miłości do Stwórcy.

Czy tak samo traktujemy obowiązki wobec naszych ukochanych przyjaciół i obowiązki pełnione na przykład w pracy? Jeśli kochamy - jesteśmy w stanie z radością powtarzać męczące i trudne czynności. I właśnie takiego nauczania czasem brakuje mi w Kościele Katolickim. Biblia daje wiele odpowiedzi na to czego oczekuje od nas Bóg i trudno tam znaleźć żądanie bycia ideałem.

Poza tym spowiadamy się przed Bogiem, a ksiądz jest tylko pośrednikiem i to Bóg daje rozgrzeszenie - ksiądz je jedynie wyraża. Czy można coś ukryć przed Bogiem? Jeśli się wierzy, że jest On i wszechmogący i kochający to wyadje mi się, że nie ma takiej potrzeby.

Mam nadzieję, że komuś takie spojrzenie przyniesie nieco spokoju.
Pozdrawiam serdecznie:)
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 4:33 pm   

Odświeżę ten wątek, gdyż sprawa jest ważna.

Najpierw moje stanowisko. Jestem osobą wierzącą i praktykującą, zresztą tak jak i moi rodzice. Nie robie z siebie "świętej" ani tym bardziej "obsesyjnie wierzącej". Wiadomo, jestem człowiekiem i grzeszę (przecież na co dzień nikt chodzi z dziesięciorgiem przykazań na kartce i nie sprawdza czy "to aby nie jest grzech"). Wiara pomaga mi na codzień, wycisza, uspokaja i dodaje pozytywnej energii.
Kościół jako instytucja klerykalna pod wieloma względami mi nie odpowiada. Trzeba jednak rozgraniczyć kościół jako państwo i moją osobistą wiarę. Nie chodzę co niedziela na mszę dla księdza tylko dla Boga i siebie. To samo tyczy się sakramentów - w tym spowiedzi i małżeństwa.

Martwi mnie, że wiele kobiet/mężczyzn traktuje spowiedź jako zło konieczne, torturę którą trzeba przejść bądź (jeszcze gorzej) sprytnie obejść :(

Alma_ napisał/a:
Zastanawiałam się nawet, czy aby na peno ślub kościelny jest mi potrzebny, ale wyszło mi, że jednak tak.


Alma_ napisał/a:
Nie wyobrażam sobie innego ślubu niż kościelny, ale równie trudno mi sobie wyobrazić to wszystko, co mnie czeka przed...


Czyli co kościół 'daje' (uroczystość, przysięga) to jest 'cacy' , a czego 'wymaga' (spowiedź) to jest 'be' ??

Może rozgraniczmy "ślub kościelny" i "ślub w kościele". W tym przypadku radziłabym postąpić tak, jak napisała kryszka (czyli ślub jako wyznawca innej wiary/niewierny)

Alma_ napisał/a:
Więc przecierpię i pójdę do tej spowiedzi, która i tak będzie nieważna, bo nie żałuję ani trochę


Jeśli tylko nie będzie Cię to potem gryzło - oczywiście możesz tak postąpić.
Radzę się jednak zastanowić. Wierzę, że postąpisz słusznie.

A jeśli chodzi o przyjazną spowiedź - polecam Częstochowę :)
Mój znajomy po rozwodzie właśnie tam się udał i go "nie ukamienowali" ;)
Ostatnio zmieniony przez fiona83 Sro Lip 12, 2006 4:54 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 4:54 pm   

Na początek powiem tyle, że nie ma reguły, że przy pierwszej spowiedzi nigdy nie dostajesz rozgrzeszenia - jeśli są ku temu podstawy, to może się tak zdarzyć. Ale raczej tylko w sytuacji gdy nie żałujesz za grzechy.

A co do mieszkania przed ślubem, to z tego co zrozumiałam nie traktujesz tego jako grzech Almo, mam rację?? Więc może w trakcie spowiedzi jak już wymienisz swoje grzechy dopowiedz na koniec, że mieszkasz z narzeczonym, ale nie traktujesz tego jako grzech. ?e nie widzisz w tym nic złego. A mówisz o tym dlatego, ze wiesz, że to jest sprzeczne z pewnymi zasadami, choć Ty się z nimi nie zgadzasz. Przecież potem mówisz, że żałujesz za grzechy - a to dla Ciebie nie jest grzechem.

No i na koniec dodam tyle... Nie wiem jakie macie plany, ale jeśli do spowiedzi pójdziecie w piątek, to proponuję noc z pt na sb spędzić osobno, tzn w innych mieszkaniach. Być może wyda Wam się to śmieszne, ale ja bym potem nie potrafiła przyjąć Komunii ?więtej. A nie mam też pewności, czy ksiądz może jej udzielić, jeżeli wie, że dana osoba nie jest w stanie łaski uświęcającej...
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 4:59 pm   

Ja niestety mam podobne przemyslenia jak Alma...
Kiedys, dawno temu bylam nawet czlonkinia scholi (ja z moim brakiem talentu do spiewu !! !). Tak sobie ostatnio myslalam, dlaczego wlasciwie chcialam w tej scholi byc.... U nas w kosciele byla taka polityka - pod oltarz i stoimy. Nie wolno bylo siadac w lawkach, jak siostra kogos widziala, to od razu przepedzala pod oltarz. I tak sobie wykombinowalam patrzac na dziewczyny w blekitnych beretach.. i dolaczylam. Mialysmy swoja osobna lawke i o wiele latwiej znosilam godzinna msze.

Ze spowiedzi zrezygnowalam zaraz po bierzmowaniu, a i tak musze przyznac, ze juz wtedy ta spowiedz taka do konca szczera niestety nie byla. Nie potrafie i nie chce... nie widze absolutnie zadnej potrzeby opowiadania ksiedzu na ucho o roznych moich "grzechach". Poza tym..... kwestia grzechu mnie bardzo przeraza. Rzeczy, ktorych zaluje i tak mnie drecza, i to ze opowiem o tym ksiedzu w ogole niczego nie zmieni. Co do grzechow klasyfikowanych przez kosciol.. dla mnie nie wszystkie sa grzechami, nie czuje sie winna, wiec nie widze powodu, aby je wyznawac a pozniej jeszcze odmawiac za nie pokute... To bylaby straszna hipokryzja. Jednoczesnie formulka "wiecej grzechow nie pamietam serdecznie za nie zaluje..."...... CIezki orzech do zgryzienia. Chce slubowac przed Bogiem,. Chce rozmawiac z Bogiem. Ale spowiedz bedzie zlem koniecznym i juz sie nie moge doczekac az bede to miala za soba. I pewnie bedzie to ostatni raz kiedy zapukam w okienko konfesjonalu. Przeraza mnie to i staram sie nie myslec....
Ale juz sobie wykombinowalam, ze moze da sie to jakos "zalatwic".... zastapic szczera rozmowa z ksiedzem.... dostac ten "konieczny papierek" - kolejna bezsensowna dla mnie rzecz... ta dokumentacja....

Bardzo, bardzo nie chce tej spowiedzi. Jest sprzeczna ze wszystkim co czuje.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:06 pm   

FifthAvenue napisał/a:
nie widze absolutnie zadnej potrzeby opowiadania ksiedzu na ucho o roznych moich "grzechach". Poza tym..... kwestia grzechu mnie bardzo przeraza. Rzeczy, ktorych zaluje i tak mnie drecza, i to ze opowiem o tym ksiedzu w ogole niczego nie zmieni


Widzisz 5th - gdybyś spowiedź traktowała jako wyznanie grzechów BOGU a nie księdzu, wtedy nie miałabyś problemu z "dręczeniem". Trudno to opisać. Z własnego doświadczenia wiem, że po każdej spowiedzi czuję się duuuuużo lżejsza i silniejsza. I nic mnie nie dręczy ;) Problem (chyba) polega na tym, że nie boisz się SPOWIEDZI tylko wstydzisz się księdza.

Cóż - każdy postępuje tak, jak uważa :) Tylko czy czuje się z tym dobrze :roll:
 
 
szczako 

Wiek: 44
Dołączyła: 11 Lis 2005
Posty: 2216
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:08 pm   

ja rozumiem te z Was, które spowiedzi jako takiej nie praktykują. sama też do takich właśnie ludzi należę. a to dlatego, że nie rozumiem/nie widzę potrzeby posiadania pośrednika pomiędzy mną, a Bogiem/Stwórcą.

ale do spowiedzi przedślubnej pójdę z uśmiechem na ustach, bo decydując się na ślub konkordatowy wiedziałam co robię.

nie obawiam się też braku rozgrzeszenia. nie dlatego, żebym była "święta". ale dlatego, że żyję według zasad moralnych, które wpojono mi w domu, a którymi kieruje się każdy dobry człowiek i mogę powiedzieć, że to, co przekazuje 10 przykazań, się w tym zawiera.
_________________
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:19 pm   

fiona83 napisał/a:


Widzisz 5th - gdybyś spowiedź traktowała jako wyznanie grzechów BOGU a nie księdzu, wtedy nie miałabyś problemu z "dręczeniem". Trudno to opisać.


1. To ze sie wygadam -wcale nie sprawi, ze zaluje mniej. Nie jestem osoba, ktora "nagrzeszy, wyspowiada sie, dostanie rozgrzeszenie i juz, po sprawie."
Zawsze staram sie wyprostowac sytuacje, jesli kogos urazilam, przeprosze, postaram sie wynagrodzic jesli zrobilam komus krzywde.
2. Ja nie mam ZADNEGO problemu z wyznaniem grzechow Bogu. Nie jest mi do tego potrzebna osoba ksiedza.
Oczywiscie, ze dochodza do tego wszystkie "kleryczne historie" i nic na to nie poradze.... nie wierze w autorytet ksiedza.
3. Co do "wstydu" - nie, nie wstydze sie ksiedza. Ale jest dla mnie obca osoba. Jest czlowiekiem, NIE BOGIEM, i niestety dla mnie seminarium duchowne lacznika z Bogiem z nim nie robi. KAZDY moze ukonczyc seminarium duchowne. Czy kazdy ma powolanie ? Ja szczerze watpie. I chyba stad wlasnie bierze sie moj problem.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:32 pm   

FifthAvenue napisał/a:
KAZDY moze ukonczyc seminarium duchowne. Czy kazdy ma powolanie ? Ja szczerze watpie. I chyba stad wlasnie bierze sie moj problem.


Oj Fifth mylisz się i to bardzo. Czy znasz może jakiegoś księdza lub kleryka?? Powiem Ci, ze to jest 6 lat spędzonych prawie w tym samym ograniczonym towarzystwie, średnio 12 godzin dziennie spędzonych na modlitwie i wszelkich innych zajęciach związanych z wiarą i z Bogiem. Czy Każdy to wytrzyma?? niesądzę... wystarczy spojrzeć na ilość wyświęconych księży... Nie wiem jak było w tym roku, ale w poprzednim wyświęconych zostało 7 księży... A startowało ponad 40 bodajże. I to jest 7 księży z całej metropoliii, a może nawet i sąsiednich diecezji. Czy to jest aż tak dużo?? Nie sądzę. Kiedys rzeczywiście seminarium kończyło wiele niepowołanych osób, ale czasy się zmieniły i nie ma tak lekko...
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



Ostatnio zmieniony przez jpuasz Sro Lip 12, 2006 5:57 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
fiona83 

Dołączyła: 19 Kwi 2006
Posty: 2952
Skąd: skądinąd
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:39 pm   

jpuasz - to chyba nie do mnie :zdziwko: :zdziwko: :zdziwko:

Zgadzam się z Tobą. Seminarium to nie byle jakie studia do odbębnienia żeby tylko wyższe uzyskać. ?wieżo upieczeni klerycy naprawdę mają powołanie, dużo chęci, wiary i przeświadczenia o tym jak dużo dobra mogą uczynić .A jak ich środowisko kościene zmienia (i czy dają się zmienić) to inna sprawa :roll:
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 5:40 pm   

To nie Fiona tylko ja :-)
Ja napisalam "kazdy" w innym znaczeniu.... moze zle sie wyrazilam.
Chodzilo mi o to, ze powolania jako takiego nikt przeciez nie jest w stanie namacalnie sprawdzic, prawda? To kwestia sumienia danego czlowieka. A ja mimo wszystko wierze, ze moze niekoniecznie wszyscy ksieza maja je czeste. I moze za bardzo mnie przeraza swiadomosc, ze na tego prawdziwego moge nie trafic. "Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego"... moze wlasnie dlatego, ze kiedys dawno latwiej bylo takie seminarium ukonczyc teraz mamy prawdziwych i nieprawdziwych ksiezy... Nie chce w to wnikac, ja po prostu napisalam, ze ksiadz to dla mnie czlowiek, a spowiedzi "na ucho" nie uznaje i nie potrzebuje. Zeby byc fair w stosunku do samej siebie (nie cierpie hipokryzji) bardzo zastanawiam sie nad zmiana religii, chce nadal byc Chrzescijanka, ale cos mi podpowiada, ze znajde dla siebie lepsze rozwiazanie niz Kosciol Rzymskokatolicki....
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 6:01 pm   

Oj no pomyliłam się ;) już poprawione :)

Fifth a może w takim razie spróbuj iść do spowiedzi do jakiegoś młodego księdza?? Bo spowiedzi rozmową nie można zastąpić, ale może "pogadać" w trakcie spowiedzi i powiem Ci, że to jest najlepsze wyjście. Myslę, że młodzi księża są bardziej wyrozumiali i nie będą krytykować za wszystko. Wysłuchają i powiedzą co o tym myślą itd, ale nie będą zwać od cudzołożnic czy jakieś inne mało przyjemne ekscesy. Myślę, że warto spróbować. Taka jedna, ale porządna spowiedź może zdziałać bardzo dużo ;)
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 43
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 6:13 pm   

Jejku temat dla mnie jak znalazł....

Wczoraj byliśmy z S. na pierwszej spowiedzi przedślubnej... Zgrozo.
Byliśmy u jezuitów na Sienkiewicza (dobrze mówię?)
Był tam jeden starszy ksiądz (nie proboszcz bo proboszcz jest w deche, super ksiądz).
No i się zaczęło... ja klęczałam przy konfesjonale chyba z 30 minut, mój S. takze. Co ześmy się nasłuchali... Aż mnie głowa bolała. Tez mieszkamy razem przed ślubem więc wykład był nieziemski.
Czułam się jakbym była.... nie wiem kim.Inni ludzi po chwili odchodzili od konfesjonału a my jak te głupki klęczelismy. Jakbysmy mieli niewiem ile grzechów na sumieniu. Głupio mi było strasznie.
Ale już mam to za sobą. I dobrze.
Dzien przed ślubem tylko zwykła spowiedz i gotowe!
_________________
 
 
 
bajeczka 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 940
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lip 12, 2006 7:54 pm   

FifthAvenue napisał/a:

Ale juz sobie wykombinowalam, ze moze da sie to jakos "zalatwic".... zastapic szczera rozmowa z ksiedzem.... dostac ten "konieczny papierek" - kolejna bezsensowna dla mnie rzecz... ta dokumentacja....

.


Tez na to wpadłam, ale ksiadz sie nie zgodził......... :zalamany:
_________________


Życzę miłego dnia i pozdrawiam Cię gorąco Gość :)
 
 
 
jpuasz 


Dołączyła: 17 Maj 2006
Posty: 1210
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 7:28 am   

Top może najpierw spróbujcie pogadać z księdzem, przedstawić swoje watpliwości i obawy a dopiero potem do spowiedzi - Wy będziecie się lepiej czuły i ksiądz bedzie wiedział na czym stoi
_________________
Pozdrawiam :)
Paulina



 
 
Misiamo 

Wiek: 47
Dołączyła: 13 Cze 2005
Posty: 241
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 7:52 am   

My już na szczęście pierwszą spowiedź mamy za sobą. Zarówno ja, jak i mój narzeczony musieliśmy odpowiedzieć na pytanie: Czy żyjemy w czystości.
Owszem, myjemy się, myjemy ;)
A tak serio, to podobnie jak niektóre z Forumowiczek, też mam wątpliwość co do pośrednictwa kapłana w rozmowie z Bogiem. Zwłaszcza, że np. we Francji w KK akceptuje się spowiedź powszechną (przynajmniej tak słyszałam od chrzestnego mojej koleżanki, który tam mieszka).
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 8:13 am   

Kiedy czytam o "udrękach" związanych ze spowiedzią, to nie moge się oprzeć uczuciom smutku i współczucia. Pewnie, nie przekonam nikogo, ze sakrament pojednania to wspaniała sprawa - tego trzeba po prostu doswiadczyć. Bo po pierwsze to łaska sama w sobie (i ta lekkość, o której pisała Fiona), a po drugie daje dostęp do innych łask.

Może mam szczęście, że w mojej głowie nie świtają juz wątpliwości, czy ten posrednik naprawde jest potrzebny. Wiem, że jest i kropka - chleba i wina też sama nie konsekruję, to moze zrobić tylko osoba namaszczona, powołana i wybrana. I nie mnie oceniac, czy ten człowiek za kratą ma większe czy mniejsze grzechy na sumieniu. Kiedy juz sobie starannie wybiorę, ze z takim problemem mogę się zwrócić do takiego i nie innego księdza, przestaje się zajmowac jego prywatnoscia a korzystam tylko z jego "uprawnień". I myślę, że spowiednikom i tak jest trudniej, bo oni muszą wysłuchać tego, co my chcemy im powiedzieć, i jeszcze do tego znaleźc dla kazdego odpowiednie słowo nauki.

Wszystkim wątpiącym w potrzebę spowiedzi życzę, żeby dowiedzieli sięm jaka to prawdziwa radość wstać od konfesjonału (ale nie mieć z czym do niego klęknąć ;) )
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 9:06 am   

jpuasz napisał/a:


Fifth a może w takim razie spróbuj iść do spowiedzi do jakiegoś młodego księdza?? Bo spowiedzi rozmową nie można zastąpić, ale może "pogadać" w trakcie spowiedzi i powiem Ci, że to jest najlepsze wyjście. Myslę, że młodzi księża są bardziej wyrozumiali i nie będą krytykować za wszystko. Wysłuchają i powiedzą co o tym myślą itd, ale nie będą zwać od cudzołożnic czy jakieś inne mało przyjemne ekscesy. Myślę, że warto spróbować. Taka jedna, ale porządna spowiedź może zdziałać bardzo dużo ;)


Zebysmy sie zle nie rozumialy.... ja nie mam nic przeciwko ksiedzu - mlody, stary, w wieku srednim.. nie ma to dla mnie zadnego znaczenia. instytucja posrednika jest mi zupelnie niepotrzebna. Jesli ksiadz zapyta czy mieszkam z moim narzeczonym, tak mieszkam. Zostanie to uznane za grzech, a za grzechy trzeba zalowac. Ja nie zaluje, uwazam, ze jest to fantastyczna sprawa - mieszkamy razem, wspieramy sie w trudnych chwilach, zasypiamy przytuleni. Wiele mnie to wspolne mieszkanie nauczylo, na przyklad odpowiedzialnosci - nagle okazuje sie, ze nie licze sie tylko JA ale rowniez ON, czesto wlasnie ON na pierwszym miejscu. Mysle, ze Bog wcale nie ma mi tego za zle, a wrecz patrzac z gory widzi moje starania, widzi, ze jak moge staram sie opiekowac drugim czlowiekiem.
Bog obserwuje mnie kazdego dnia, widzi co robie zle, WIE kiedy zaluje a kiedy nie. I wierze, ze kiedy przyjdzie czas zostane z tego rozliczona.. rozgrzeszona ?

Nie wiem skad niektorym przychodzi do glowy, ze po rozmowie z ksiedzem "zrobi mi sie lepiej"... Jesli dzisiaj napisze na forum duzo brzydkich i obrazliwych slow pod adresem ktorejs z forumowiczek.. nie wiem dlaczego mialabym tak zrobic, ale powiedzmy, ze zrobie. Pozniej przemysle, przeprosze ja z calego serca i bede miala nadzieje, ze mi wybaczy. I dla mnie akurat, ta "lekkosc" o ktorej pisaly dziewczyny wezmie sie z tego, ze przeprosze, a moje przeprosiny zostana przyjete, a dana osoba nie bedzie chowala urazy. Czy osiagne to samo odmawiajac modlitwy z ksiazeczki ? Nie. Ja jako ja.. J.M nie odczuwam takiej potrzeby, a wrecz czuje ogromny dyskomfort takim "przymusem". Juz dzisiaj wiem, ze pewnie pojde do spowiedzi. Ale nie bedzie to spowiedz szczera, plynaca z serca. Taka spowiedz wykonam przed Bogiem, nie przed ksiedzem. I mam swiadomosc, ze poniose tego konsekwencje. Rowniez przed Bogiem, nie przed ksiedzem.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 43
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 9:30 am   

Moim zdanie warto się poświęcić ten jeden raz i iść do spowiedzi przedślubnej.
Zrobić to nawet wbrew sobie. Tak zrobił mój S. Jemu tez spowiedź jest mało potrzebna, tez uważa że mieszkanie ze sobą to nie grzech. Bo mieszka się z osobą która się szanuje i kocha.
A księża mają wytyczone grzechy. a w zasadzie co nim jest a co nie. I nawet jeśli robimy to cos dla osoby którą kochamy lub z osobą którą kochamy to i tak jest to w oczach kościoła i księzy grzech.
Ale wracając do sedna... S. był u spowiedzi przedślubnej, wiem ile go to kosztowało ale poświęcił sie dla mnie. Wiedział ze mi na tym bardzo zależało. I ja ten gest bardzo doceniam.
Dlatego myślę ze warto. Jeśli nie dla własnej potrzeby duchowej to dla tej drugiej osoby.
_________________
 
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 9:41 am   

FifthAvenue napisał/a:

Nie wiem skad niektorym przychodzi do glowy, ze po rozmowie z ksiedzem "zrobi mi sie lepiej"...


Po rozmowie? moze to taka naiwna wiara, że człowiekowi ogólnie lepiej się żyje postępujac uczciwie wobec siebie i INNYCH.
A może po spowiedzi? W takim razie kompletnie się rozmijamy. Bo to nam się robi lepiej; bo nie przychodzi nam do glowy, tylko piszemy o tym, co same czujemy; i wreszcie nie chodzi o możliwość wygadania się przed księdzem, ale o sakrament, o dar łaski, o słowa "idź w pokoju". Ale na taki odbiór spowiedz może trzeba chciec sie nastawić, moze go sobie wymodlić. Nie wiem.
I tyle. Nie potrafie Cię przekonac do spraw, ktore dla mnie są tak oczywiste, jak chodzenie na dwóch nogach. I wcale nie zamierzam. Przedstawiam Ci swój punkt widzenia. Cokolwiek zrobisz, to przeciez Ty będziesz za to odpowiedzialna.
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 9:51 am   

gosiaczek napisał/a:
I tyle. Nie potrafie Cię przekonac do spraw, ktore dla mnie są tak oczywiste, jak chodzenie na dwóch nogach. I wcale nie zamierzam. Przedstawiam Ci swój punkt widzenia. Cokolwiek zrobisz, to przeciez Ty będziesz za to odpowiedzialna.


dziekuje, ja bardzo chetnie czytam wszystkie opinie. Czasami nawet zazdroszcze tym, ktorzy potrafia pogodzic i polaczyc wiare w Boga z calym tym klerykalnym zamieszaniem. Ja niestety nie potrafie i nie chce. Wybieram za tem to, co wedlug mnie istotniejsze. Chyba lepiej wierzyc w Boga ale negowac koscielne praktyki niz lezec plackiem w kosciele, chodzic na msze co niedziala, spowiadac sie, w po mszy byc zlym czlowiekiem i niczym sie nie przejmowac, bo za tydzien rozgrzeszenie. Sa przeciez tacy ludzie.... "Dewotka"..... tak ?
Ja jestem optymistka i mam nadzieje, ze bedzie dobrze, i ze to, ze ksieza nie budza we mnie sympati i zamieszania nie bedzie mialo az takiego ogromnego znaczenia w ogolnym rozrachunku :-)
A moze kiedys mi sie zmieni...... Never say never :-)
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
gosiaczek 

Dołączyła: 27 Sie 2004
Posty: 645
Skąd: stąd i z owąd
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 9:56 am   

FifthAvenue napisał/a:
Chyba lepiej wierzyc w Boga ale negowac koscielne praktyki niz lezec plackiem w kosciele, chodzic na msze co niedziala, spowiadac sie, w po mszy byc zlym czlowiekiem i niczym sie nie przejmowac, bo za tydzien rozgrzeszenie.


Jasne, ale to zawsze tylko mniejsze zło.
 
 
FifthAvenue 


Wiek: 47
Dołączyła: 23 Lut 2006
Posty: 1028
Skąd: Lodz
Wysłany: Czw Lip 13, 2006 10:09 am   

Dobra, koniec. Nie bede sie dolowac, przeciez i tak nie jestem w stanie niczego zmienic a jeszcze jak sie zastanowie mocniej to sobie wmowie, ze straszliwie grzesze i wpadne w depresje.
_________________
DON'T HATE ME BECAUSE I'M BEAUTIFUL.HATE ME BECAUSE YOUR MAN THINKS I AM !


[/url]
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl