Strona korzysta z plikow cookie w celu realizacji uslug zgodnie z Polityka prywatnosci.

Mozesz okreslic warunki przechowywania lub dostepu do cookie w Twojej przegladarce lub konfiguracji uslugi.

Forum Weselne miasta Łodzi Strona Główna Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  KalendarzKalendarz  StatystykiStatystyki
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  AlbumAlbum
 Ogłoszenie 
Wasze albumy zdjęć ALBUM
Regulamin forum REGULAMIN
Reklama w serwisie REKLAMA

Poprzedni temat «» Następny temat
Dlaczego uciekają?
Autor Wiadomość
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Sty 26, 2004 1:13 pm   Dlaczego uciekają?

Polecam Wam ciekawy artykuł.
http://kiosk.onet.pl/art....62&ITEM=1125457
I czekam na Wasze opinie! :pisze:

Pozdrawiam!
Asiek :pokemon:
_________________
 
 
gosia 

Wiek: 46
Dołączyła: 11 Paź 2003
Posty: 1008
Skąd: własnego M.
Wysłany: Pon Sty 26, 2004 7:51 pm   

Przeczytałam, ciekawe, ale naprawde nie wiem dlaczego tak robia :?
Nie należy to do rzeczy przyjemnych i wychodzi z tego tylko posmiewisko, skoro wiem ze chce byc z moim ukochanym to sie pobieramy a jak nie to nie, nie wiem czy mogły sie kierowac w dniu slubu :?
_________________
31 sierpnia 2002
9 stycznia 2006 - Mati
 
 
kryszka 
z doskoku ;)


Dołączyła: 09 Paź 2003
Posty: 4836
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sty 26, 2004 11:36 pm   

Z jednej strony lepiej że rezygnują przed niż potem mieliby żałować i żyć z człowiekiem którego znienawidzą. A z drugiej - po co w ogóle była ta cała szopka? Jeśli ktoś pyta drugą osobę czy chce z nim spędzić resztę życia i ta druga osoba odpowiada że tak, to powinna być to świadoma i przemyślana decyzja. Nawet jeśli zaręczyny odbywają się niespodziewanie to przecież do czasu rozpoczęcia przygotowań do ślubu można się spokojnie zastanowić czy faktycznie jest to ta właściwa osoba.
A porzucanie drugiej osoby przed przysłowiowym ołtarzem to już w ogóle dla mnie szczyt **** i brak wyobraźni. Nie można zadzwonić chociaż godzinę wcześniej? Przecież przesłanki że coś jest nie tak nie pojawiły się ot tak, były wcześniej.

Chociaż oczywiście przyznaję, że nie wiem jakbym się zachowała w danej sytuacji.
_________________

"Gdyby nie internet nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów." Stanisław Lem
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Pon Sie 30, 2004 4:56 pm   

Przytoczę dwie prawdziwe historie : może trudno w nie uwierzyć, ale są autentyczne, za co ręczę.

Historia pierwsza.
Dwa dni przed ślubem pan młody zadzwonił do narzeczonej, żeby odwołać ślub. Powód? Jego dwuletnia córeczka (mieszkająca notabene z byłą żoną) nie akceptuje ślubu taty... Szok. Facet dzwonił w piątek (dzień przed ślubem) do wszystkich gości, żeby ich poinformować o tym , że ślubu nie będzie. Goście byli zszokowani, wkurzeni (część wzięła urlopy, "zainwestowali" kasę w ciuchy, prezenty, itp).
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co przeżyła jego już była narzeczona (w ciąży...).

Historia druga
Ta historia to dla mnie megagroteska. Wydarzyła się na wsi. Tym razem panna młoda (w ciąży) kilka dni przed ślubem zerwała zaręczyny. Porzucony narzeczony wykazał się wg mnie totalną głupotą, ponieważ nie odwołał ślubu, wesela, ani nie poinformował gości o zmianach jakie zaszły! Wszyscy przyjechali w sobotę pod kościół na ślub, a tam ... pan młody bez panny młodej. Odbyło się "wesele" z orkiestrą (pito nawet zdrowie pary młodej), był kamerzysta,który nakręcił film... Nie dziwię się wcale, że dziewczyna nie chciała takiego głupka za męża.
_________________
 
 
Agata 


Wiek: 46
Dołączyła: 14 Sty 2004
Posty: 139
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Sie 30, 2004 5:18 pm   

Niezłe są te historie :roll:
I choć ja bym tak nie postąpiła (jeśli już się na coś zdecyduję, to jestem tego pewna) to jestem w stanie zrozumieć np. kobiety (mężczyzn trudniej...) . Może są, nazwijmy to, przeciętnie inteligente, presja rodziny, albo ciąża, może dochodzą do tego kwestie finansowe... kto wie, co jeszcze, że decydują się na ślub. Na ślub bezz miłości. Potem się boją odowłać, bo przygotowanie w toku, ale w końcu się zbierają i wypada to... dzień przed ślubem.
Kto to wie, jakie motywy nimi kierują?
_________________
jestem żoną. I bardzo mi się to podoba :)
 
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Pon Sie 30, 2004 7:14 pm   

Ja też znam kilka takich historii i co najgorsz sa prawdziwe.
:arrow: Pan młody w sobote rano zawiózł wódkę i napoje na slae a wieczorem sie nie pojawił.Szukali go 2 miesiące.
:arrow: Państwo młodzi pojechali do kościoła i gdzy ksiadz przyszedł przywitał ich i juz szli do ołtaża młoda zakręciła sie na pięcie i uciekła.
:arrow: a ta była w mojej rodzinie 5 lat temu.Mój kuzyn spotykał się z dziewczyną od szkoy podstawowej, przez srednia, aż postudia. Gdzy skończyli naukę znalexli prace postanowili sie pobrać. W piatek przed weselem przyjechała rodzinka i jego kolega z Francji. Młodej tak francuz przypadł do gust, że w piatek w nocy spakowała sie i uciekli razem
:arrow: a ta jest najlepsza!Opowiadała mi koleżanka, której chłopak gra na weselach.jest 1 po 1 posiłku. W pewnym momencie do orkiestry podchozi ojciec pana młodego, płaci i kaze iśc do domu. Okazało się ,że Panna młoda zabawiała się w ubikacji za świadkiem.


Rany!!Dobrze, że mi sie nic takiego nie przyrafiło :lol:
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
Agata 


Wiek: 46
Dołączyła: 14 Sty 2004
Posty: 139
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Sie 31, 2004 12:06 pm   

Kasia21 napisał/a:
Ja też znam kilka takich historii i co najgorsz sa prawdziwe.
:arrow: a ta jest najlepsza!Opowiadała mi koleżanka, której chłopak gra na weselach.jest 1 po 1 posiłku. W pewnym momencie do orkiestry podchozi ojciec pana młodego, płaci i kaze iśc do domu. Okazało się ,że Panna młoda zabawiała się w ubikacji za świadkiem.

:lol:


tylko, że tu już jest po fakcie :?
_________________
jestem żoną. I bardzo mi się to podoba :)
 
 
 
Kasia21 


Wiek: 41
Dołączyła: 29 Sie 2004
Posty: 233
Skąd: Łódzkie
Wysłany: Wto Sie 31, 2004 12:17 pm   

Zawsze można biegiem do księdza i wszystko odkręcić.....jak sie pospieszysz
_________________
Nigdy ne jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej....
 
 
 
tynencia 


Wiek: 43
Dołączyła: 16 Sie 2004
Posty: 39
Skąd: Pabianice
Wysłany: Wto Wrz 07, 2004 3:01 pm   

Mam kolegę który co prawda nie uciekł dosłownie sprzed ołtarza ale się rozmyślił na dwa tygodnie przed ślubem. Poszedł sobie ostatni raz poszaleć z kolegą do dyskoteki i poznał jakąś dziewczynę no i już mu się nie chciało ślubu. Z narzeczoną byli ze sobą 3 lata a z tą dziewczyną z dyskoteki niecałe 2 miesiące. Ja nie wiem co bym zrobiła na miejscu tej porzuconej narzeczonej. Nawet nie chcę myśleć o takim koszmarze. Mój P. nie byłby zdolny do czegoś takiego.
 
 
just_Kate 

Wiek: 47
Dołączyła: 26 Mar 2004
Posty: 719
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Wrz 20, 2004 9:13 pm   

My słyszeliśmy od kamerzysty o tym, jak właśnie młoda przy ołtarzu stwierdziła, że ona nie może i wybiegła z kościoła (film był potem dowodem w sprawie). Młody dzielnie zaprosił gości na 'wesele' no bo co miał niby zrobić?..

Myślę, że ludzie, którzy na to się decydują, wcale nie kochają partnera/partnerki. Są niedojrzali i nieodpowiedzialni. Ale też wydaje mi się, że tej drugiej osobie może to długo w pamięci pozostać i zniszczyć życie.
_________________
Życzę miłego dnia Gość ;)
 
 
suhotnikowa 


Wiek: 44
Dołączyła: 08 Cze 2004
Posty: 97
Skąd: Lubin
Wysłany: Sro Paź 06, 2004 8:29 pm   

Osoba, która decyduje się na taki krok jak dla mnie jest nieodpowiedzialna. Skoro mieli brać ślub, widocznie nawzajem sobie odpowiadali, a tu nagle taka odmiana :roll: :roll: Brak szacunku dla tej drugiej osoby, ze o rodzicach, gościach nie wspomnę. Choć z drugiej strony zgadzam się z Kryszką, że lepiej teraz niż by mieli za parę chwil się rozwodzić :roll:
Moja przyjaciółka miała wyjść za mąż 28.09. Tymczasem dostałam od niej e-mail (to miał być ślub cywilny w Hiszpanii, za rok kościelny w Polsce), ze odwolali wszystko dzień przed :( :cry: Tak naprawdę nikt nie zna przyczyny, a Ona jest w takim dołku, że nie mozna się z nia skontakować :( :cry:
_________________
13.08.2005 :) :):)
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 12:24 pm   

Eh... po przeczytaniu tego artykułu mam mieszane uczucia... Z jednej strony jest w nim duzo racji, że presja, że pieniadze,że dobry materiał na ojca... Ale tez uważam, że rozpoczynanie przygotowań i rozmyslanie sie tuż przed ślubem to jest jednak nieodpowiedzialność...W końcu slub biora ludzie którzy chcą byc razem przez całe życie, czują, że sie kochaja...Chyba rzadko zdarza się żeby tydzien przed slubem spotkac kogos innego kto Nas zauroczy bardziej, nie mówiąc o tym, że w takim układzie należłaoby się zastanowić, czy nasze uczucie do narzeczonego w ogóle było uczuciem??
_________________

 
 
 
Gniesia 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Wrz 2004
Posty: 123
Skąd: Pilawa
Wysłany: Czw Mar 10, 2005 1:12 pm   

Ja przytoczę historię może trochę z innej bajki ale myślę, że może być to jeden z powodów dlaczego tak właśnie się dzieje. Otóż mój brat spotykał się z dziewczyną kilka lat. On narazie nie planował ślubu przynajmniej tak mi się wydaje za to ona strasznie nalegała. Najbardziej się zapieniła jak się dowiedziała, że ja z moim P. się zaręczyliśmy a jesteśmy ze sobą niedługo. Od tego czasu nalegała żeby wzieli z moim bratem ślub potajemnie jeszcze w ubiegłym roku czyli tak z dnia na dzień. On nie chciał wydaje mi się, że nie do końca był pewien a ona nalegała.
Koniec jest zaskakujący jednego dnia nalegała żeby się jak najszybciej pobrali a na drugi dzień z nim zerwała...
Obecnie czyli jakieś 5 miesięcy po tym jest z kimś innym (z kim podobno spotykała się jeszcze będąc z moim bratem) i planują w tym roku ślub. Nie wiem do końca jak jest z tym jej ślubem bo o tem, że bierze ślub z moim bratem miesiąc po nas też słyszałam co było kompletną bzdurą.
Morał z tego taki, że być może niektórzy chcą tylko na siłę się wyrwać z domu a nie kochają drugiej osoby. Wydaje mi się, że tak było w jej przypadku.
_________________
::: 23 lipca 2005r. :::
 
 
 
joanna_25 


Wiek: 44
Dołączyła: 02 Lut 2005
Posty: 357
Skąd: łódź
Wysłany: Wto Kwi 19, 2005 4:26 pm   

Moja mama też uciekła!
Na jakiś miesiąc przed ślubem.Od mojego ojca!Wszystko było pokupowane,goście zaproszeni.
Ale po roku odbył się jednak ślub :D No i są małżeństwem już 26lat.
Oczywiście nie dowiedziałam się wszystkiego od mamy.Ona strasznie wstydzi się tego co zrobiła.
A odkąd mój przyszły mąż się o tym dowiedział to nie daje mi spokoju.Co najmniej raz dziennie mi przypomina ; "TYLKO TY NIE ZRÓB MI CZEGO? TAKIEGO"! :)
_________________
Pozdrawiam Cię Gość!


 
 
Kasiawka 
Żonomama


Wiek: 45
Dołączyła: 17 Lut 2005
Posty: 1150
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Kwi 22, 2005 1:02 pm   

Ten artykuł mnie strasznie zasmucił :( , jakoś powiało chłodem, a to nie pasuje do tego forum, bo jak na nie wchodze to zawsze czuje jakąś wilka radośc, bo tu sa same miłe rzeczy, które moje mysli kieruja zaraz na moje szczęście, więc jak sie nie cieszyć...,a tu takie smutki...
_________________

Kasiawka szczęśliwa żona swojego męża
 
 
 
Alma_ 


Dołączyła: 03 Paź 2005
Posty: 3531
Skąd: z całkiem bliska
Ostrzeżeń:
 1/3/7
Wysłany: Sro Lis 30, 2005 12:45 am   

Wiecie, muszę się Wam przyznać, że ja też zerwałam zaręczyny :oops: Ale nie było jeszcze wyznaczonej nawet daty ślubu, więc sytuacja trochę inna. A jednak - obiecałam i nie dotrzymałam. Wstyd mi.

Jednak jestem w stanie zrozumieć, że ktoś z różnych przyczyn tak długo się waha, a potem cofa się znad "przepaści"... Lepsze to niż zaprzepaścić sobie życie :roll:
_________________
chez alma |
 
 
Gosik8 


Wiek: 47
Dołączyła: 20 Wrz 2005
Posty: 40
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 19, 2005 3:45 pm   

ja też zerwałam zaręczyny, 4 lata temu, na 9 m-cy przed ślubem. Niestety, mój przyszły mąż już wtedy (zamieszkaliśmy razem na 1,5 roku przed ślubem) wykazywał większe skłonności do przebywnia z kolegami niż z narzeczoną... :cry: gdy powiedziałam, że się wyprowadzam, usłyszałam jedynie: przykro mi... nie pozostało mi nic innego wtedy. Leczyłam się dwa lata, nie obyło się niestety bez fachowej pomocy :( Na szczęście spotkałam mojego cierpliwego Misia. Na moim przykładzie widać, dlaczego warto razem zamieszkać. Nie mówię oczywiście, że tak trzeba, ale ja dowiedziałabym się prawdy o nim dopiero po ślubie. Sorki, że tak się "wywnętrzyłam"...
_________________


miłego dnia Gość
 
 
bajeczka 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 940
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Gru 19, 2005 8:56 pm   

To mnie troche przestraszylaś, bo my nie mieszkamy i bedziemy mieszkac razemprzed slubem :roll:
_________________


Życzę miłego dnia i pozdrawiam Cię gorąco Gość :)
 
 
 
Gosik8 


Wiek: 47
Dołączyła: 20 Wrz 2005
Posty: 40
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 20, 2005 8:19 am   

wiesz, ale wiele par nie mieszka ze sobą przed ślubem i dobrze się to kończy, więc nie martw się na zapas. Ja po prostu nauczona doświadczeniem zamieszkałam z Misiem, i wiem, że z właściwym facetem to jest cudowne doświadczenie. Na pewno wszystko będzie dobrze. Nie wiem ile lat ma Twój narzeczony Bajeczko, ale mój miał wtedy 23 i pewnie po prostu był za młody, choc to pojęcie względne, w zależności od osoby...
_________________


miłego dnia Gość
 
 
bajeczka 


Wiek: 44
Dołączyła: 04 Mar 2005
Posty: 940
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Gru 20, 2005 8:58 pm   

Teraz ma 26, a bedzie miał prawie 27 jak sie pobierzemy :mrgreen:
_________________


Życzę miłego dnia i pozdrawiam Cię gorąco Gość :)
 
 
 
Gosik8 


Wiek: 47
Dołączyła: 20 Wrz 2005
Posty: 40
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Gru 21, 2005 8:33 am   

na pewno wszystko będzie jak w bajeczce, zobaczysz :D
_________________


miłego dnia Gość
 
 
Mika 


Wiek: 44
Dołączyła: 19 Mar 2005
Posty: 1034
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Gru 21, 2005 10:08 am   

Bajeczko nie martw się ja ze swoim mężem też przed ślubem razem nie mieszkaliśmy a teraz jest super i mam nadzieję, że tak będzie nadal:D
_________________
http://www.biurotassa.pl
 
 
 
kochecka 
żona i mama


Dołączyła: 16 Mar 2007
Posty: 1652
Skąd: z daleka
Wysłany: Pią Wrz 14, 2007 2:10 pm   

Martysia napisał/a:
takie rzeczy zdarzają się najczęściej w filmach! pewnie każdy z was widział "uciekającą pannę młodą" itd. itp. Otóż zdarzyło się również w zeszłą sobotę w naszym kochanym mieście Łodzi! osobiście jestem w szoku więc postanowiłam się z tym z Wami podzielić, może ktoś również to jakoś skomentuje...

Moja ciotka pojechała na ślub koleżanki z pracy (zresztą młodego też znała), która pod kościół pełen "biednych" gości podjechała w CZARNEJ sukience aby oznajmić, że ślubu nie będzie i podpisać stosowny dokument. a Panu Młodemu podobno oznajmiła to w ślubny poranek po przebudzeniu się (dlaczego nie wcześniej?)...

Zaznaczam od razu, że nie mnie oceniać ani spekulować dlaczego itd. bo nie znam tej osoby, nie wiem jakie ma problemy, nigdy nie dowiemy się jaka była w tym związku sytuacja itd....nie wiemy czy jej za przeproszeniem odbiło, czy tak b. się przestraszyła, czy od dawna wiedziała, że tak będzie, czy od początku nie była pewna, itp. ale sam smutny fakt jakoś tak mną wstrząsnął. zaczęłam sobie wyobrażać gości, a przede wszystkim RODZICÓW....i że mój ślub też jakimś sposobem mogłby zostać np. w taki sposób odwołany!

Pal sześć wszystkie WYDATKI i to za co na pewno będzie trzeba zapłacić np. za salę, która miała być w ten wieczór zapełniona gośćmi i szczęśliwą Parą Młodą, ale tak się nie zdarzy....i te wszystkie pewnie ROCZNE przygotowania i oczekiwanie.....



ja też się z czymś podobnym zetknęłam.Jeszcze w liceum, nasza wychowawczyni zaprosiła nas na ślub swojej córki, no i w piątek jeszcze było wszystko w porządku, w sobotę delegacja klasowa z kwiatami pojechała pod kościół a tu ksiądz informuje że ślub odwołany...
też nie znam powodów ani okoliczności w jakich się to stało ale był to szok dla wszystkich!
_________________
Ostatnio zmieniony przez Asiek Pon Lut 18, 2008 6:53 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
juliazuk 


Wiek: 43
Dołączyła: 13 Lip 2007
Posty: 336
Skąd: Łódź/Warszawa
Wysłany: Pią Wrz 14, 2007 7:59 pm   

Ja znam przypadek, gdy dziewczyna pojechała do księdza i odwołała ślub na miesiąc przed. Chyba się wreszcie ocknęła, ze narzeczony zdradza ją masowo od lat. A najlepsze jest to, ze wyszła za niego za maż (on się w ogóle nie zmienił) dwa lata później, będąc z nim w ciąży (przez pewien czas nawet mysleliśmy, ze to kłamstwo z tą ciążą, żeby goście się na tym ślubie pojawili...). I teraz nawet nie mieszkają razem, tylko spotykają się tak, jak wcześniej... Dziwne, ale jak pisałyście- nie nam osądzać.
_________________




9.08.2008 r.
 
 
misia-misia 
Working Mom :)


Wiek: 43
Dołączyła: 04 Sty 2006
Posty: 1643
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Wrz 16, 2007 5:23 pm   

u nas w średnio bliskiej rodzinie też odwołali ślub... nie dzień wcześniej czy tydzień ale też odwołali.
Już wszystko było przygotowane, goście zaroszenie, wszystko już czekało na ten dzień i ... lipa.
A powód.... oczywiście pieniądze... panna młoda miała ich z lekka mówiąc za mało...
No i stało się ...
_________________
 
 
 
pscoolka 


Wiek: 43
Dołączyła: 28 Cze 2007
Posty: 181
Skąd: Łódź/Holandia
Wysłany: Czw Lut 14, 2008 3:45 pm   

ja tez znam jedna historie, ktora wydarzyła sie jakies pół roku temu. Moja mama była na ślubie syna koleżanki z pracy. wszystko było pięknie a tu zjawia się panna młoda i mówi ze sie rozmyśliła i że nie chce ślubu. Chłopak się totalnie załamał !! !!


No cóz cięzko mi jest sądzić takie osoby bo tak na prawde nie wiem do czego mogło między nimi zajsc. Różnie bywa. Ale uważam że zjawianie się przed kościołem i mówienie że sie zmieniło zdanieto jest nieodpowiedzialne. Chyba lepiej jednak wczesniej wszytskich powiadomić. ech... chyba bym się załamała jakby coś takiego mi się przytrafiło
_________________

 
 
 
MałaMi1 

Dołączyła: 08 Paź 2007
Posty: 5375
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pon Lut 18, 2008 2:00 pm   

czytam te Wasze opowiadania (artykułu niestety nie rpzeczytałam, bo pod tym linkiem juz go nie ma) i normalnie cięzko jak dla mnie to nazwać nieodpowiedzialnością... bo czy ktoś jest wogóle normalny, kiedy decyzuje się na slub, spędzenie reszty zycia z ukochana osobą i nagle ucieka zprzed ołtarza>? cięzko mi wogóle to sobie wyobrazić-dla mnie to się dzieje tylko na filmach...

ja w moim zyciu nie spotkałam się , z taka sytuacja jak niektóre z Was. Pan młody ewentualnie zostawił Młodą 3 miesiące przed ślubem, albo drugi przypadek , że narzeczona zostawiła narzeczonego miesiąc przed ślubem, gdzie juz właściwie wszytsko było do końca dograne ze ślubem, weselem itd)... nie wiem czy jesli by mnie ktos posatwił w takije sytuacji czy potrafiłabym jeszcze kiedys facetowi zaufac.... :zly:
 
 
Emi 


Wiek: 39
Dołączyła: 25 Cze 2007
Posty: 524
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Lut 18, 2008 3:45 pm   

Ja też znam taką jedną historię. Moja ciocia wyjechała do Hiszpanii, tam poznała pewnego Hiszpana. Po jakimś czasie postanowili wziąć ślub cywilny (w październiku 2007). W dniu cała rodzina z Polski wysłała życzenia Młodej Parze, a następnego dnia dowiedzieliśmy się, że ślubu nie było. Nie wiem do tej pory o co poszło, ale moja ciocia i ten Hiszpan znowu są razem. Za nią nigdy nie można trafić ;P
_________________

 
 
 
EwaM 


Wiek: 42
Dołączyła: 30 Lip 2007
Posty: 2535
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Lut 20, 2008 10:52 pm   

Moja przyszła teściowa ostatnio, podczas omawiania spraw weselnych, walnęła taką przemowę: że cokolwiek by się działo, jak daleko zaawansowane by były przygotowania, ile pieniędzy by było wydanych, wszystko się nie liczy i w każdej chwili jeśli uznamy, że nie chcemy, albo nie jesteśmy pewni możemy zrezygnować. Bo mimo wszystko lepiej zrezygnować przed ślubem, nawet w ostatniej chwili niż ciągać się po sądach o rozwód.
Nie spodziewam się takiej sytuacji, ale muszę przyznać teściowej rację. Lepiej tak niż rozwód rok po ślubie.
Teściowa ma znajomego, który wziął ślub z powodu presji otoczenia. No i teraz problem, bo ma nową żonę (cywilną), która chciałaby ślub kościelny. :(

O! A teść lepszą historię opowiadał: młody krótko przed ślubem przyszedł do ojca młodej i wyjaśnił, że on przemyślał i jeszcze nie jest gotowy itd. Teść zrozumiał, porozmawiali, wszystko ok. Teść odwołał całą imprezę, poinformował gości, a dzień przed planowanym terminem ślubu młody znowu wali do teścia, że jednak znowu przemyślał i chce się żenić. :D ?le się ta historia skończyła dla niedoszłego młodego :twisted:
 
 
Martita 
Mamunia Jasiunia:)


Wiek: 43
Dołączyła: 16 Lis 2005
Posty: 294
Skąd: Łódź
Wysłany: Sob Mar 01, 2008 8:03 am   

A ja też miałam wątpliwości krótko przed ślubem i żałuje, że wszystkiego nie odwołałam. Wydawało mi się, że tak nie można, bałam się reakcji rodziny zamiast myśleć o sobie. I co? i jestem po rozwodzie. Jak się ma wątpliwości choćby najmniejsze to nawet sprzed ołtarza lepiej uciekać niż popełnić błąd...
_________________
 
 
 
MałaMi1 

Dołączyła: 08 Paź 2007
Posty: 5375
Skąd: łódzkie
Wysłany: Nie Mar 02, 2008 3:38 pm   

Martita-zaciekawiła mnie twoja osoba...powiedz mi (zapytam tak z ciekawosci), skoro miałas watpliwości przed ślubem to czy juz po slubie wiedzialas ze nie chcesz byc z tym człowiekiem? od razu było do kitu czy jeszcze jakos to wszystko się poukładało?
 
 
Martita 
Mamunia Jasiunia:)


Wiek: 43
Dołączyła: 16 Lis 2005
Posty: 294
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 04, 2008 9:15 pm   

Jak w każdym związku było i super i beznadziejnie..na przemian... Myślałam, że się ułoży, że będzie między nami tak jak na początku znajomości...myliłam się.
_________________
 
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Wto Mar 04, 2008 11:15 pm   

sądzę, że tego się nigdy nie przewidzi. Ja jeszcze na póŁ roku przed ślubem (cywilnym) sądziŁam, że to się i tak tym ślubem nie skończy. Od pierwszej randki uważaŁam, że do siebie nie pasujemy. A teraz jestem Jego żoną i sądzę (na tą chwilę), że to byŁa najlepsza decyzja w moim życiu, jedna z niewielu sŁusznych.

Tak jak napisaŁam, tego się nigdy nie wie, czy decyzja jest dobra czy zŁa, czy to jest związek na caŁe życie, czy nie. Każda historia jest inna i nie ma sensu się nimi kierować - najważniejsze, co się czuje tak wewnętrznie, w podświadomości.

ale jeśli czuŁabym do końca, że źle robię i wszystko we mnie by mówiŁo, że to nie to, to nie przejmowaŁabym się gośćmi, rodziną, wydanymi pieniędzmi i odeszŁabym. Tylko z szacunkiem dla tej drugiej osoby - bez huku drzwi kościoŁa.

a co do tego co napisaŁa Martita, to wydaje mi się, że rzadko udaje się utrzymać taki stan między maŁżonkami, jak sprzed ślubu, przez dŁugi czas po. Są sprawy dnia codziennego, problemy, jesteśmy ze sobą na co dzień i wzajemne relacje się zmieniają. Ważne żeby umieć się z tym pogodzić i odnaleźć siebie na co dzień.
Nie mówię, że Wy Martita się nie staraliście - Broń Boże - nie odnoś tego do siebie. Tak mi generalnie przyszŁo do gŁowy, jak przeczytaŁam Twój post.
Ostatnio zmieniony przez gosc Wto Mar 04, 2008 11:19 pm, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
*Asiek 
Moderator
Czarownica vel Anioł


Dołączyła: 05 Sty 2004
Posty: 2217
Skąd: Kiedyś Łódź
Wysłany: Czw Mar 06, 2008 8:49 pm   

Sajonara6 napisał/a:
Tak jak napisaŁam, tego się nigdy nie wie, czy decyzja jest dobra czy zŁa, czy to jest związek na caŁe życie, czy nie.


Biorąc ślub raczej :wink: powinno się wiedzieć czy to dobra czy zła decyzja.
Nie wiem, ale jeśli ktoś zakłada przed ślubem, że decyzja jest może zła to trochę to dziwne jak dla mnie.
Oczywiście, po ślubie mogą wyjść różne "kwiatki" i wtedy człowiek może zweryfikować swoje wcześniejsze oczekiwania i zrozumieć, że decyzja o ślubie była zła.
_________________
 
 
gosc
[Usunięty]

Wysłany: Czw Mar 06, 2008 9:35 pm   

Wg mnie skŁadając przysięgę przed oŁtarzem trzeba być w 100% pewnym, że to wŁaściwa decyzja i wŁaściwa osoba, inaczej sprawa jest z góry skazana na porażkę.
 
 
*lmyszka 
Moderator
EL jak elmyszka :P


Wiek: 41
Dołączyła: 26 Lis 2006
Posty: 2328
Skąd: Łódź
Wysłany: Czw Mar 06, 2008 10:06 pm   

Asiu ja bym tu polenizowała bo w dniu ślubu 100% pewności nie oznacza że nic nie ulegnie zmianie z czasem
_________________
 
 
 
klarysa 

Dołączyła: 01 Lut 2007
Posty: 895
Skąd: Łódź
Wysłany: Pią Mar 07, 2008 10:27 pm   

zmiana zawsze moze nastapic. nie jestem w stanie nic przewidziec. ale jak watpliwosci sa juz przed slubem to ryzyko duzo wieksze. jak dla mnie w takiej sytuacji bez sensu brac slub w ogole. lepiej odlozyc, poczekac, upewnic sie
 
 
MałaMi1 

Dołączyła: 08 Paź 2007
Posty: 5375
Skąd: łódzkie
Wysłany: Pią Mar 07, 2008 10:52 pm   

doskonałym przypadkiem odłożenia ślubu była tutaj jedna forumka (nawet już prowadziła dziennik z przygotowań), jednak zdecydowała się odłożyć ślub, gdyż nie była pewna-uważam to za lepsze posuniecie niz ucieczke sprzed ołtarza lub branie ślubu na siłe gdyż tak wypada, bo goście zaproszeni, bo rodzina już wie itd...
 
 
ava 


Wiek: 39
Dołączyła: 12 Lut 2008
Posty: 3728
Skąd: Bełchatów/Łódź
Wysłany: Sob Mar 08, 2008 11:40 am   

Zgadzam się z tym, że jeśli ma się wątpliwości to lepiej odłożyć czy odwołać ślub, nawet w ostatniej chwili, ale podejrzewam że łatwo się o tym mówi, ale trudniej to zrobić. Zapewne potrzebna jest niezła odwaga, żeby na przekór rodzinie i trwającym przygotowaniom przerwać to wszystko. Ale z drugiej strony ktoś może powiedzieć, że takie czekanie z decyzją do ostatniej chwili jest wyrazem tchórzostwa- choć osobiście obstawałabym chyba przy odwadze.
_________________
Nasz ślub - 05.09.2009r.

 
 
marcia331 
Szczesliwa zona


Dołączyła: 13 Maj 2008
Posty: 397
Skąd: Łódź
Wysłany: Wto Mar 24, 2009 10:54 pm   

No to teraz i ja moge sie wypowiedziec w tym watku. Obiecywalam w swoim dzienniczku ze jak juz minie troche czasu to napisze co i jak. No wiec odwolalismy nasz slub 3 miesiace przed. Decyzje tak naprawde podjal P., mnie nie latwo bylo sie z tym pogodzic. Bylismy ze soba prawie 7 lat!! Czemu tak sie stalo?Wiem ze P. mial watpliwosci i ze go to meczylo. No i chyba naprawde lepiej jest sie rozstac niz isc do oltarza nie bedac pewnym. Szczegolnie ze dla mnie slub koscielny to cos bardzo waznego, nie tylko jakas tam uroczystosc ale przysiega przed Bogiem i przed soba samym. Nie mozna przysiegac czegos majac watpliwosci bo te watpliwosci potem czlowieka od srodka zjedza. A ja w koncu dopuscilam do siebie mysl ze to nie jest dobre rozwiazanie i ze naprawde moglibysmy przez to oboje nie byc szczesliwi.
To nie sa proste decyzje. Ale powiem wam szczerze ze ostatnia rzecza o ktorej sie w takiej chwili mysli to to co powie rodzina. W takiej chwili wazne jest to co przezywamy My i to co czujemy i jaka decyzje chcemy podjac. Nie mysli sie tak bardzo o rodzinie. Bardziej ja sama przezylam to cale odwolywanie i to ze zupelnie zmienia sie moje zycie, moje plany, moje marzenia. Na szczescie rodzice nie robili zadnych wyrzutow. I jak mowilam ze nie chce tego teraz tlumaczyc to tez nie nalegali. Tylko My tak naprawde wiemy czemu tak sie stalo i wiem ze nikomu nie uda sie tego tak do konca zrozumiec.
Minelo 1,5 miesiaca. Łzy sie prawie skonczyly, juz jest zdecydowanie latwiej. Chociaz przychodza czasem chwile wspomnien itd. i wtedy jest ciezko. Ale z kazdym dniem patrze na to wszystko z pewnym dystansem. I nawet potrafie dostrzec pozytywne strony w tym wszystkim :)
Z P. mam nadal kontakt, oczywiscie bardzo ograniczony, ale dobrze ze potrafimy po tym wszystkim normalnie porozmawiac nie zastanawiajac sie dlaczego i nie wytykajac sobie nawzajem bledow.

Rzeczywiscie trzeba miec odwage aby podjac taka decyzje i zeby stanac przed soba i od nowa poukladac sobie zycie. Mnie bardzo wspierali przyjaciele ktorym jestem bardzo bardzo wdzieczna.

No to chyba sie rozpisalam. Zycze wszystkim forumowicza aby nigdy nie musieli stawac przed koniecznoscia podjecia takiej decyzji i oby byli pewni swojej milosci. A dla tych ktorzy maja jakies watpliwosci zycze oby mieli odwage zdecydowac czego tak naprawde pragna.
 
 
Yoanna 
mamuśka


Wiek: 40
Dołączyła: 12 Lis 2007
Posty: 1441
Skąd: Łódź
Wysłany: Sro Mar 25, 2009 8:31 pm   

Marcia życzę Ci dużo, dużo szczęścia :!:
Mimo trudnej sytuacji podziwiam Cię ;) Trzymaj się ciepło :*
_________________
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 39
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 12:24 am   

Marcia - szacunek i gleboki uklon z mojej strony :) bedzie dobrze!
_________________
 
 
izunia_82 

Wiek: 42
Dołączyła: 07 Lis 2007
Posty: 1376
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 10:46 am   

marcia podziwiam Cię za odwagę bo nie wiem czy sama bym tak postąpiła i czy miałabym tyle siły w sobie. Życzę Ci dużo szczęścia i mam nadzieję, że szybciutko wszystko sobie poukładasz. :)
_________________


 
 
Tissaia 
pani stara*


Wiek: 38
Dołączyła: 14 Kwi 2008
Posty: 536
Skąd: Łódź
Wysłany: Nie Mar 29, 2009 9:48 pm   

Z obserwacji wśród znajomych wynika, że najczęściej przyczyną wątpliwości i ucieczek są "osoby trzecie". Znajomy przesunął ślub z powodu do końca niewyjaśnionego sentymentu narzeczonej do byłego. Co prawda ostatecznie doszedł do skutku, ale chyba pewne wątpliwości tam pozostały. Inna para utrzymywała romans na boku w tajemnicy przed swoimi oficjalnymi połówkami, z którymi oboje byli zaręczeni. Mieli się poświęcić i "zapomnieć o sobie" (dla mnie absolutne kuriozum), ale w końcu emocje wzięły górę i sprawa wyszła na jaw. Ona zostawiła narzeczonego, co jest jeszcze mały pikuś, bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem. Teraz ta "wiarołomna" para jest małżeństwem, ale jak musiały się czuć tamte drugie połówki (zwłaszcza ta zostawiona narzeczona), to pewnie kosmos...
_________________
*Mój wieczór panieński, etap szaleństw w klubie, przyplątuje się jakiś facet i zwraca do mojej zamężnej już wtedy koleżanki:
-To ty jesteś ta panna młoda?
Koleżanka:
-Nie, ja jestem już pani stara...

Mission accomplished 06.06.09. :)
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 11:33 am   

Tissaia napisał/a:
Inna para utrzymywała romans na boku w tajemnicy przed swoimi oficjalnymi połówkami, z którymi oboje byli zaręczeni. Mieli się poświęcić i "zapomnieć o sobie" (dla mnie absolutne kuriozum), ale w końcu emocje wzięły górę i sprawa wyszła na jaw. Ona zostawiła narzeczonego, co jest jeszcze mały pikuś, bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem. Teraz ta "wiarołomna" para jest małżeństwem, ale jak musiały się czuć tamte drugie połówki (zwłaszcza ta zostawiona narzeczona), to pewnie kosmos...


Ukryta Wiadomość:
Jeśli jesteś *zarejestrowanym użytkownikiem* musisz odpowiedzieć w tym temacie żeby zobaczyć tą wiadomość
--- If you are a *registered user* : you need to post in this topic to see the message ---
_________________

 
 
 
skalimonka 
żona skalimona


Wiek: 39
Dołączyła: 05 Gru 2008
Posty: 2003
Skąd: UK
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 12:33 pm   

wow, jaki galimatias :)
_________________
 
 
truskawka_ja 

Dołączyła: 26 Lut 2008
Posty: 781
Skąd: ...
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 12:44 pm   

Tissaia napisał/a:
bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem.

Dla mnie to jednak dziwne - przeciez w obecnych czasach nie organizuje sie slubu w tydzien, jest czas na przemyslenie sytuacji. Choc z drugiej strony lepiej 3 dni przed slubem niz po slubie. Pewna dziewczyn, ktora znam pol roku po slubie odkryla, ze maz ma romans a ten jej jeszcze powiedzial, ze to nie jego wina bo to ona zmusila go do slubu. :o Byli para dluugi czas, ona nie byla w ciazy - gdzie tu przymus??
 
 
Pusiak 
- Dyktator


Wiek: 43
Dołączyła: 15 Lut 2005
Posty: 3311
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 12:49 pm   

truskawka_ja napisał/a:
Byli para dluugi czas, ona nie byla w ciazy - gdzie tu przymus??


Oj, bo to takie gadanie facetów.... Facet po prostu szuka usparawiedliwienia dla swojej niedojrzałości, dla tego, że nie dorósł do pewnych sytuacji. Mój mąz czasem, jak jest wsciekły i się okropnie pokłócimy to tez mówi, że go przymusili :) Znaczy, że nie ja, ale mamuśka :)
_________________

 
 
 
gebka 


Wiek: 41
Dołączyła: 01 Lut 2007
Posty: 816
Skąd: Łódź
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 1:33 pm   

marcia na pewno jest Ci teraz ciezko ale wierze ze wszytko pomalutku sie ulozy i naprawde podziwiam za decyzje ja chyba bym sie zapadla na kilka miesiecy
 
 
 
temidaaa 
w ciągłym biegu...


Dołączyła: 29 Maj 2008
Posty: 541
Skąd: :)
Wysłany: Pon Mar 30, 2009 3:35 pm   

Tissaia napisał/a:
Ona zostawiła narzeczonego, co jest jeszcze mały pikuś, bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem.

masakra... :(
Ale może lepiej tak niż jak w przypadku pary, którą znam, gdzie ślub planowali przez ponad 2 lata, wszystko zapięte na ostatni guzik, ślub się odbył, super wesele itd, a siedem miesięcy później byli już po rozwodzie...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
statystyki odwiedzin z innych stron


Publikowanie w całości lub fragmentach treści zawartych na Łódzkim Forum Weselnym bez zgody administratorów forum jest zabronione.
Reklamy
www.foto-sobieraj.com.pl