Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Sprawy ślubno-weselne - sensacyjne zdarzenia tuz przed slubem

zabka mala - Wto Lip 29, 2008 9:39 am
Temat postu: sensacyjne zdarzenia tuz przed slubem
kochane dziewczynki opisze wam co mi sie zdarzylo(raczej mezowi)przed naszym slubem.
to byl piatek wieczorem.lezalam juz w lozku bo w sobote mial byc ten dzien, a tu nagle telefon ze maz(wtedy narzeczony) jest na pogotowiu. co sie stalo? otoz nasz madry piesek przelazi przez siatke, lapy mu sie wkrecily w dziury w siatce i wyl z bolu.Maz chcial go wyplatac a ten go ugryzl w policzek :? jak sie o tym dowiedzialam to w placz, no bo jak W.bedzie wygladal w dniu slubu, na szczescie nie trzeba bylo szyc, mial lekka opuchlizne, ale nikt nie zauwazal, no moze procz kuzyna,maz mu powiedzial ze mial watpliwosci kto bedzie rzadzil :dance anim reasumujac wszystko poszlo swietnie a my jestesmy szczesliwymi malzonkami. Ufff ale sie rozgadalam, piszcze dziewczynki takie sensacje :smile:

niesia2708 - Wto Lip 29, 2008 11:57 am

Dobrze,że wszystko się dobrze skończyło.
Mojej znajomej narzeczony ma dzisiaj wycinany wyrostek a ślub na koniec września...Dobrze w sumie,że wyrostek dał znać o sobie teraz a nie przed ślubem....

Pusiak - Nie Sty 11, 2009 7:58 pm

Mój mąż w piątek przed ślubem nosił z teściem alkohol do samochodu, żeby go zawieźć na salę, a że się trochę śpieszyli to wracając biegł. Wpadł do domu i poślizgnął się na wycieraczce. Uderzył się bardzo mocno w kolano i przez jakiś czas bardzo go bolało i kulał, na szczęscie obyło się bez większej kontuzji i nawet pierwszy taniec jakoś przeżyliśmy :)
agunia84 - Nie Sty 11, 2009 8:27 pm

Ja tą pierwsza historie już gdzieś czytałam. :roll:
klara76 - Nie Sty 11, 2009 10:05 pm

mój wujek zawoził alkohol na salę i o mały włos ie byłoby ślubu i wesela bo potrącił go samochód, na szczęście kierowca zdążył wychamować więc skończyło się na kilku siniakach na nodze i plecach
sistermonn - Pon Sty 12, 2009 7:32 am

ja tylko pokłóciłam sie na sali o układanie winietek. Było "na ostro" :)
EwaM - Pon Sty 12, 2009 9:45 am

Mój tata musiał sam samochód pchać na swój ślub. Taki śnieg spadł. Mama powiedziała, że jakby się jeszcze 15 minut więcej spóźnił to by z nim do ślubu nie pojechała.
A dziadek zrobił jeszcze lepszy numer. Nie dostał przepustki z wojska i przyjechał dopiero w niedzielę. :rotfl2: . Na szczęście jak dziadek był w wojsku to dziadka brat zaręczył się z babci siostrą i podpięli się pod ich ślub i wesele. Więc jakiś ślub się odbył, wesele też. A dziadkowie mieli ślub w niedzielę i wesele na poprawinach.
Biorąc pod uwagę historie rodzinne zastanawiam się co mój brat odwali. :smile:

Martysia - Pon Sty 12, 2009 2:09 pm

haha Ewa rozbroiłaś mnie :smile:

1. mnie babcia i mama ubrudziły z przodu suknię swoimi pudrami/podkładami podczas robienia zdjątek na ubieraniu i dostałam wścieku, ale na szczęście szybko poszła w ruch mokra szmatka i się jakoś zmyły te pomarańczowe plamy...

2. zaraz po przyjeździe pani fotograf, jeszcze jak się szykowałam do ubierania, poszedł cały suwak na plecach mojej koleżance z Bytomia, która u nas nocowała i ma się rozumieć miała tylko jeden strój... oniemiałam...ale na szczęście mamie się przypomniało, że mamy blisko znajomą krawcową, która akurat była dostępna i się tym zajęła. NO WI?C mój tata zawiózł do niej koleżankę, a zaraz po jego wyjściu poszedł suwak w sukience mojej siostry... ja chyba się popłakałam wtedy, taka już byłam zestresowana, no ale wszystko skończyło się dobrze, tata musiał szybko wracać i miał o jeden kurs więcej do krawcowej...

3. NIE MÓWI?C JU? O TYM, ?E MOJA ?WIADKOWA ZAPOMNIAŁA Z LIMUZYNY OBR?CZEK!!! (czy to takie trudne zadanie dla świadka cholera?) Była bieganina po kościele podczas mszy, szukanie, wywalanie czegoś z torebek... ogólnie zakłócenie powagi chwili...i komentuje to ostro do dziś cała rodzina oraz znajomi bliscy i ci dalecy...
a ja, no cóż...dobrze, że nie widziałam CO SI? DZIAŁO ZA MOIMI PLECAMI, dowiedziałam się dopiero po ślubie i dziękowałam Bogu, że na czas się jednak znalazły!

kurcze nie napisałam w swoim wątku relacji z mojego ślubu, tak się zajęłam wątkiem ciążowym, hehe, a teraz po pół roku to już nie mam weny :D

EJ-ET - Pon Sty 12, 2009 2:17 pm

noo Ewa jestem w szoku, że Ty spokojnie swój ślub przeżyłaś - ale widocznie to faceci są u Was "aferzystami" :smile:
dobrze,że to takie czasy były, że się można było podpiąć pod zaplanowane wesele, które się w ostatnim momencie 'odroczyło'
a swoją drogą - ciekawe koligacje rodzinne: dwa małżeństwa rodzeństwa, może jeszcze bliźniacy i bliźniaczki?? :wink:

mietka - Pon Sty 12, 2009 2:22 pm

poklocilam sie z mezem o kuleczki miesne w rosole... ja bardzo chcialam, zeby byly, w dniu slubu okazalo sie, ze nie zdazyli zrobic. szlag mnie trafil (w ciazy bylam, hormony szalaly, do tego stres przedslubny), ale w rezultacie kuleczki w rosole byly.
ale tak sie poklocilismy, ze moj maz musial "walnac setke" zeby w ogole wyjsc z domu ;d
ja bylam zdenerwowana u mamy, on u nas w mieszkaniu. wylaczyl telefon, a ja bylam coraz bardziej wsciekla.. pozniej mi powiedzial, ze wtedy sie zastanawial, czy ode mnie nie uciec ;d

do dzis sie z tego smiejemy, ale wtedy nie bylo wesolo... co to stres potrafi zrobic z czlowiekiem...

izunia_82 - Pon Sty 12, 2009 4:17 pm

My też mieliśmy małą przygodę na dzień przed ślubem. Mieliśmy wszyscy(ja, mój mąż, mój tata i syn chrzestnego i kuzynka z mężem) jechać na salę dmuchać balony, które miały wisieć na zewnątrz sali, oprócz tego my przy okazji chcieliśmy przećwiczyć swój pierwszy taniec. Ze względu na to, że chrzestny przyjechał trochę później(o około 2 godziny) niż było planowane do nas i przed pojechaniem na salę mieli od nas wstąpić jeszcze do dziadków na obiad to mój tata wymyślił, żebyśmy wzięli z Michałem samochód moich rodziców i pojechali sami, a oni po obiedzie dojadą na salę. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że podczas ruszania ze skrzyżowania i to wcale nie małego bo Włókniarzy z Legionów pękła linka od gazu i pedał wbił się nam w podłogę. Najgorsze było to, że musieliśmy podjechać pod górkę, aby móc zatrzymać się gdzieś na poboczu i nie taranować przejazdu. Ja oczywiście zaczęłam siać panikę, popłakałam się bo dosyć, że wszystko nam się opóźniało czasowo, dużo było jeszcze do zrobienia to jeszcze popsuł się samochód. Z obiadu chrzestnego u babci wyszły nici :) bo musieli przyjechać po nas, zawieźć nas na salę i naprawić auto. Teraz z perspektywy czasu wiem, ze to była pierdoła bo każdemu może się zdarzyć taka przygoda podczas jazdy. Ale wtedy miałam naprawdę wielkiego stracha, zwłaszcza, że bałam się, że nie dojedziemy pod tą górkę i walniemy w jakieś auto jadące za nami, a korowód był niezły.
EwaM - Pon Sty 12, 2009 9:49 pm

No Martysia, i ty o tym nam nie napisałaś!

mietka napisał/a:
pozniej mi powiedzial, ze wtedy sie zastanawial, czy ode mnie nie uciec ;d


No pięknie :mrgreen: Ale w ciąży byłaś. Powinien był to wziąć pod uwagę.


EJ-ET napisał/a:
a swoją drogą - ciekawe koligacje rodzinne: dwa małżeństwa rodzeństwa, może jeszcze bliźniacy i bliźniaczki??


To jeszcze nie koniec. Dziadka siostra wyszła za babci brata. I jeszcze wszyscy swatali drugiego brata dziadka z inną babci siostrą, ale on jej nie chciał, bo paliła papierochy :evil: . Więcej rodzeństwa dziadek nie miał. Babcia miała jeszcze dwóch innych braci, ale oni już musieli poszukać sobie żony gdzie indziej :razz:

Co ciekawe - wszyscy mieli udane małżeństwa.

Audiolka - Wto Sty 13, 2009 9:45 am

Trzy dni przed ślubem popsuł się nasz samochód,dwa dni przed ślubem popsuł się samochód mojego brata, dzień przed ślubem popsuł się samochód mojego taty. W piątek przed ślubem dostałam @.
W dniu ślubu nas okradli.

justinaa - Czw Sty 15, 2009 7:59 pm

ojej Audiolka, to nie zazdroszczę, ale myślę, że nikt nie przebije tego, co wydarzyło się nam, zresztą nikomu tego nie życzę ...

a więc dokładnie tydzień przed ślubem, w sobotę, okazało się, że właściciel naszej sali weselnej, dodam tylko, że dużej i znanej w Łodzi i okolicach, podpisał dwie umowy z dwiema parami na ten sam termin i tą samą salę!!!!
a że niestety ta druga para podpisała umowę prawie rok wcześniej niż my, zostaliśmy tydzień przed weselem bez sali .....
były łzy, były nerwy ukojone na szczęście winem :smile: u przyjaciół, był szok i rezygnacja, ale na szczęście tego samego dnia udało nam się niesamowitym fartem znależć inną salę, w dodatku ładniejszą :D
musieliśmy poinformować gości telefonicznie, że zmieniło się miejsca przyjęcia, poza tym dodrukowaliśmy mapki dojazdu, ponieważ wesele ostatecznie odbyło się w Czarnym Stawie w Adamowie i baliśmy się, że nie wszyscy będą wiedzieli, gdzie to, ale poza tym wpadek nie było :D

co więcej, chyba jednak nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo w Czarnym Stawie było naprawdę rewelacyjnie, a właściciel tej drugiej sali w ramach zadośćuczynienia wyrównał nasze koszty (w Czarnym Stawie było drożej), zafundował nam płonącego prosiaka, zapewnił nam tort i bimber oraz dał nam zaproszenia na Sylwestra w swojej sali, z tego też względu, że zachował się ok, nie piszę, co to za sala ale dociekliwi dojdą do tego czytając moje posty :-)

Audiolka - Pią Sty 16, 2009 12:02 pm

Ja to bym...kurcze wino u przyjaciółki by się lało :) Myślę, ze już więcej takiego błędu nie popełni...:)
A zachował się naprawdę w porządku.

zabka mala - Pią Sty 16, 2009 7:18 pm

Rany ale sensacji moze sie wydarzyc przed slubem, ale bez tego zycie bylo by nudne,prawda? :(
Croolewna - Pon Sty 19, 2009 10:29 am

Ja mam niezbyt wesoły przykład.
Mojej znajomej narzeczony tydzień przed ślubem miał wieczór kawalerski. Poszedł z kilkoma kumplami do pubu. Strasznie się nachlali. Gdy grali w trambambulę jakaś inna grupa facetów się do nich doczepiła i ich pobiła. Panu młodemu oberwało się najbardziej. Leżał 4 dni w szpitalu, miał szytą głowę w kilu miejscach i wstrząśneinie mózgu. Rodzina i zwłaszcza panna młoda była załamana. W dniu ślubu jednak niespecjalnie było cokolwiek widać. Wymalowali go i tylko Ci bardzo dociekliwi widzieli różnicę. O tym jak bardzo był poturbowany przekonałam się miesiąc po weselu kiedy zobaczyłam młodego bez makijażu...
Myślę, że opowiedzenie tej historii przed wyjściem naszego lubego na kawalerski ostudzi jego zapędy do niepohamowanego picia i będzie bardziej ostrożny.

Audiolka - Pon Sty 19, 2009 2:08 pm

Croolewna napisał/a:
kiedy zobaczyłam młodego bez makijażu...

:x_rot
przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać.
sytuacja -ech panowie i alkohol = kłopoty....

EwaM - Pon Sty 19, 2009 4:55 pm

Mój tata też musiał być "umalowany" na nasz ślub, bo zrobił mu się jakiś taki paskudny ropień nad okiem, że pół twarzy miał spuchnięte. Na dwa dni przed ślubem prawie oka nie było widać. Uratowała go znajoma lekarka dalacinem i nasza kosmetyczka. Co się dało to delikatnie usunęła, a potem pożyczyła tacie biotron, żeby mógł się w domu naświetlać. W efekcie większość opuchlizny zeszła, zaczerwienienie zamalowała makijażystka i wyglądał prawie normalnie.

A z panem młodym Croolewny to myślę, że nie on jedyny uszkodził się na wieczorze kawalerskim. Ech, faceci :roll:


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group