Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Sprawy ślubno-weselne - Jak to jest przed przysięgą?????

Audiolka - Wto Lip 01, 2008 6:48 pm
Temat postu: Jak to jest przed przysięgą?????
Co czułyście wychodząc z samochodu pod kościołem i czekając na podejście do ołtarza??
A jak szłyście, to nie peszyły was spojrzenia?To ze wszyscy robią zdjęcia???że sie patrzą?Tak wiem wiadomo ze w tym dniu para młoda jest na pierwszym miejscu-ale ja nie lubię być w centrum uwagi??
A może macie, jakieś sposoby na tremę?????

kochecka - Wto Lip 01, 2008 8:30 pm

Jak wysiedliśmy z samochodu czułam wielką radość i nie mogłam się doczekać kiedy staniemy juz razem przed ołtarzem - cały stres gdzieś zniknął.(a trochę sie wyczekalismy bo przyjechaliśmy na 15 przed msza plus ślub przed nami był opóźniony o co najmniej 20 minut).
Tez okropnie bałam się tego momentu i maszerowania do ołtarza bo tez nie lubię być w centrum uwagi ale mówiąc szczerze w ogóle o tym zapomniałam.Prowadził mnie tata - wiec mój wzrok byl absolutnie skupiony na ukochanym i nie widzialam nikogo poza nim, nie przeszkadzały mi flesze ani obecność gosci.Poza tym byłam tak szczęśliwa że ta chwila nadeszła i że trwa że byłam w "amoku" i dzieki temu w ogóle mnie ten moment nie stresował.

Agunia - Wto Lip 01, 2008 9:08 pm

Ja wlasnie tego momentu wysiadania z samochodu obawialam sie najbardziej i to byl dla mnie najgorszy stres,ale jakos milo nawet wspominam te chwile kiedy widzisz te wszystkie spojrzenia bliskich Ci ludzi zwrocone wlanie na ciebie i widzsz w tych oczach podziw i oczarowanie Twoim wygladem:) uwierzcie mi ja nienawidze byc w centrum uwagi, ale jak idziesz do oltarza to nie myslisz raczej o tych wszystkich otaczajacych cie gosciach tylko o ukochanym i o tym co ma za chwile nastapic,a taka mysl moze napawac tylko ogromnym szczesciem,ktore przewyzsza zdecydowanie treme i stres:)
Dorotka847 - Sro Lip 02, 2008 3:30 pm

O jak dobrze sie to czyta :) ciekawe tylko czy u mnie będzie tak samo :o . Co będzie jak z tej radości się rozpłaczę :cry: o nie to by było straszne :? mimo że ze szczęścia :smile:
Audiolka - Nie Lip 06, 2008 11:10 am

po wpisach widzę,że ślub nie jest "stresującym"wydążeniem...tylko skąd te nerwy podczas przygotowań :?: :?: :?: :?: :?: :?:
Petitka - Nie Lip 06, 2008 2:29 pm

Zznaczylam radosc, bo ona przewazala, ale oczywiscie byly tez nerwy, stres. Ja jestem osoba wybitnie nielubiaca byc w centrum uwagi, ale tego dnia wszyscy patrza na Was z taka serdecznoscia, usmiechaja sie, czesto maja lzy w oczach - mimo zdenerwowania radosc dominuje i wisi w powietrzu. Najgorzej bylo, gdy czekalismy na wejscie i wszyscy goscie tez czekali - stali przed nami, patrzyli - czulam sie troche zaklopotana, ale po prostu chwycilam mojego M za reke i od razu bylo mi razniej :razz:
elisa69 - Nie Lip 06, 2008 2:42 pm

Z tym stresem jest roznie - zalezy od osoby. Ja sie np stresowalam strasznie do dnia slubu, ale w samym dniu slubu wcale. Bylam absolutnie opanowana, spokojna, szczesliwa, ale bez euforii, raczej w takim jakby polsnie, nie wszystko do mnie w pelni docieralo, chociaz zapamietalam i potem sobie przypominalam rozne rzeczy, ktore zauwazylam tego dnia, ale jakbym ich nie umiala na biezaco zinterpretowac.
Podobno tak sie objawia mechanizm autoobrony organizmu - projekcja, wydaje nam sie, ze to nas nie dotyczy, to co sie dzieje wokol, tylko kogos innego, ze ogladamy jakis film. Doswiadczylam juz takiego czegos, ale z duzo wieksza sila, w chwilach dramatycznych w moim zyciu - kiedy ktos umieral, "autoznieczulenie" organizmu bylo tak duze, ze popadalam w takie otepienie nawet - teraz to nie bylo tak mocne, po prostu chwilami mialam calkowita swiadomosc, ze to moj slub, moj dzien, a chwilami jakbym ogladala film.

Natomiast moj A. stresowal sie bardzo w USC i to bylo widac, ze caly drzy, potem juz sie troche rozluznil w trakcie wesela, ale i tak reakcja organizmu przyszla, tyle ze spozniona - jakies 10 dni "po" dostal wysokiego cisnienia, zawrotow glowy, lekarka nie znalazla konkretnej przyczyny i w koncu zapytala o jakis stres ostatnio. I po tygodniu brania lekow jak samo przyszlo, tak samo poszlo, po prostu musial odreagowac.

Podobno slub jest drugim najbardziej stresogennym - po smierci kogos bliskiego - wydarzeniem w zyciu....

gosc - Nie Lip 06, 2008 4:52 pm

w dniu ślubu cywilnego wogóle się nie stresowałam, czułam tylko wielką radość. Zero nerwów. Pojawiły się na pół godziny przed ceremonią ale wtedy byliśmy już w usc i to był chyba syndrom egzaminacyjny - siedzimy i czekamy a oczekiwanie nie jest przyjemną rzeczą.

Przed ślubem kościelnym oboje byliśmy bardzo stremowani, czy wszystko wypali, czy goście dopiszą, jak się uda wesele. Wszystko się udało na szczęście idealnie ale stres był. Chociaż do ołtarza szłam całkowicie spokojna, roześmiana i szczęśliwa, bez większych lęków, stresów. No i bardzo mi się podobało bycie w centrum uwagi. Poza tym było wokół nas tak wielu bliskich ludzi jak nigdy. Cudowne uczucie.

klarysa - Pon Lip 07, 2008 10:36 pm

nie zaglosowalam bo przed przysiega czulam i radosc i nerwy. piekna to byla chwila i staralam sie nia cieszyc, ale wiedzialam tez, jak wazny to moment (zmienil cale moje zycie!), wiec sie denerwowalam.

przed slubem bylo strasznie, myslalam ze nie wejde do kosciola - tak sie stresowalam. zwlaszcza widzac tych wszystkich bliskich mi ludzi, niektorzy przyjechali z tak daleka. chcialam byc rozluzniona i sie nie denerwowac, ale to nie lezy w mojej naturze ;)

a najfajniej bylo po - wielkie szczescie i duma :)

Audiolka - Pon Lip 07, 2008 10:51 pm

z jednej strony cudownie być w jednym dniu "pępkiem świata" ,ale jak napisała elisa69 :) może się to rożnie skończyć...
ja należę do osób które się bardzo stresują(motylki w brzuchu, to u mnie wściekłe ćmy :mrgreen: )

jak kontroler biletów w autobusie do mnie podchodzi, to sie denerwuję :? :? :?
mimo,ze tyle czasu sie przygotowuje do tego dnia to pewna jestem,ze nerwy będą.

Ile razy byłam na ślubie-nie dało sie po młodej zauważyć stresu,szła zawsze uśmiechnięta-ale za to pan młody(kłębek nerw)
u nas chyba będzie odwrotnie....

fiona83 - Pią Sie 29, 2008 4:12 pm

Radość, szczęście i tak ogromną miłość w tych spojrzeniach gości :buja w oblokach:
Myślałam o tym, że a kilka minut Bóg pobłogosławi nasz związek i odtąd staniemy się JEDNO?CI?.

Cudne uczucie :mrgreen:

MałaMi1 - Nie Wrz 21, 2008 11:46 pm

myślę ze trochę były nerwy, na pewno radość.... ale powiem szczerze,że to tak szybko mineło, że po fakcie było mi żal że to już po....
misia-misia - Nie Wrz 21, 2008 11:54 pm

ja wpisałam "nerwy" ale szkoda, że nie można zaznaczyć 2 opcji.
Bo u mnie były i nerwy-te pozytywne i radość. Ogromna radość!
Stres był ogromny. Ale jednocześnie cieszyłam się, że za chwilkę będziemy "mężem" i "żoną" :D Ach cudne uczucie!

Audiolka - Pon Wrz 22, 2008 1:22 pm

no i już wiem :mrgreen: radość-sama radość :)
najpiękniejszy jest ślub i tak naprawdę to tylko tego będę zazdrościć innym :) super było stać i czekać-patrzeć na wszystkie życzliwe i uśmiechnięte twarze :)
stresa miałam-jak szłam do ołtarza to bałam się,zęby nie spalić sukni ;P

juta79 - Nie Paź 05, 2008 1:03 pm

Audiolka napisał/a:
najpiękniejszy jest ślub i tak naprawdę to tylko tego będę zazdrościć innym


Całkowicie się z Tobą zgadzam. To sa właśnie te najpiękniejsze chwile.
Ja byłam tak szczęśliwa że uśmiech nie schodził mi z twarzy i nie odczuwałam żadnego stresu. No dobrze pojawił się jedynie na chwile kiedy to wszyscy goście już byli w kościele a my ze świadkami staliśmy przed kościołem i padło hasło świadkowej ze już powinniśmy wchodzić. Ale jak już stanęłam na czerwonym dywanie i zobaczyłam księdza zmierzającego w nasza stronę to stres znikł i już się nie pojawił.
A najpiękniejsze było składanie przysięgi.....

MalaJu - Pon Paź 13, 2008 11:20 pm

ja czulam wszechogarniajacy błogi spokój. napiecie rozladowali goscie. caly kosciol gosci :) a jak juz usiedlismy, to poczulam, ze jestem w odpowiednim miejscu :) wszelkie stres zniknął i cierpliwie czekalam na TEN moment.
izunia_82 - Pon Lis 03, 2008 6:52 pm

Byłam lekko zestresowana na początku bo o około 5 minut została przesunięta msza i wkurzało mnie to czekanie. A później to błogi spokój i zadowolenie.
alexaw - Pon Sty 12, 2009 11:42 am

To że jest "ten dzień" poczułam dopiero gdy przyjechał kamerzysta. Ale prawdziwy stres mnie złapał w Kościele, gdy wszystkie spojrzenia gości były skierowane w naszą stronę. Dziwne uczucie... Nie wiedziałam czy mam się uśmiechać czy być poważna:-) A później to już wielka radość i w powtarzana w myślach sekwencja: "chwilo, trwaj!":-)

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group