|
Forum Weselne miasta Łodzi Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim |
|
Sprawy ślubno-weselne - Dlaczego uciekają?
Asiek - Pon Sty 26, 2004 1:13 pm Temat postu: Dlaczego uciekają? Polecam Wam ciekawy artykuł.
http://kiosk.onet.pl/art....62&ITEM=1125457
I czekam na Wasze opinie!
Pozdrawiam!
Asiek :pokemon:
gosia - Pon Sty 26, 2004 7:51 pm
Przeczytałam, ciekawe, ale naprawde nie wiem dlaczego tak robia
Nie należy to do rzeczy przyjemnych i wychodzi z tego tylko posmiewisko, skoro wiem ze chce byc z moim ukochanym to sie pobieramy a jak nie to nie, nie wiem czy mogły sie kierowac w dniu slubu
kryszka - Pon Sty 26, 2004 11:36 pm
Z jednej strony lepiej że rezygnują przed niż potem mieliby żałować i żyć z człowiekiem którego znienawidzą. A z drugiej - po co w ogóle była ta cała szopka? Jeśli ktoś pyta drugą osobę czy chce z nim spędzić resztę życia i ta druga osoba odpowiada że tak, to powinna być to świadoma i przemyślana decyzja. Nawet jeśli zaręczyny odbywają się niespodziewanie to przecież do czasu rozpoczęcia przygotowań do ślubu można się spokojnie zastanowić czy faktycznie jest to ta właściwa osoba.
A porzucanie drugiej osoby przed przysłowiowym ołtarzem to już w ogóle dla mnie szczyt **** i brak wyobraźni. Nie można zadzwonić chociaż godzinę wcześniej? Przecież przesłanki że coś jest nie tak nie pojawiły się ot tak, były wcześniej.
Chociaż oczywiście przyznaję, że nie wiem jakbym się zachowała w danej sytuacji.
Asiek - Pon Sie 30, 2004 4:56 pm
Przytoczę dwie prawdziwe historie : może trudno w nie uwierzyć, ale są autentyczne, za co ręczę.
Historia pierwsza.
Dwa dni przed ślubem pan młody zadzwonił do narzeczonej, żeby odwołać ślub. Powód? Jego dwuletnia córeczka (mieszkająca notabene z byłą żoną) nie akceptuje ślubu taty... Szok. Facet dzwonił w piątek (dzień przed ślubem) do wszystkich gości, żeby ich poinformować o tym , że ślubu nie będzie. Goście byli zszokowani, wkurzeni (część wzięła urlopy, "zainwestowali" kasę w ciuchy, prezenty, itp).
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co przeżyła jego już była narzeczona (w ciąży...).
Historia druga
Ta historia to dla mnie megagroteska. Wydarzyła się na wsi. Tym razem panna młoda (w ciąży) kilka dni przed ślubem zerwała zaręczyny. Porzucony narzeczony wykazał się wg mnie totalną głupotą, ponieważ nie odwołał ślubu, wesela, ani nie poinformował gości o zmianach jakie zaszły! Wszyscy przyjechali w sobotę pod kościół na ślub, a tam ... pan młody bez panny młodej. Odbyło się "wesele" z orkiestrą (pito nawet zdrowie pary młodej), był kamerzysta,który nakręcił film... Nie dziwię się wcale, że dziewczyna nie chciała takiego głupka za męża.
Agata - Pon Sie 30, 2004 5:18 pm
Niezłe są te historie
I choć ja bym tak nie postąpiła (jeśli już się na coś zdecyduję, to jestem tego pewna) to jestem w stanie zrozumieć np. kobiety (mężczyzn trudniej...) . Może są, nazwijmy to, przeciętnie inteligente, presja rodziny, albo ciąża, może dochodzą do tego kwestie finansowe... kto wie, co jeszcze, że decydują się na ślub. Na ślub bezz miłości. Potem się boją odowłać, bo przygotowanie w toku, ale w końcu się zbierają i wypada to... dzień przed ślubem.
Kto to wie, jakie motywy nimi kierują?
Kasia21 - Pon Sie 30, 2004 7:14 pm
Ja też znam kilka takich historii i co najgorsz sa prawdziwe.
Pan młody w sobote rano zawiózł wódkę i napoje na slae a wieczorem sie nie pojawił.Szukali go 2 miesiące.
Państwo młodzi pojechali do kościoła i gdzy ksiadz przyszedł przywitał ich i juz szli do ołtaża młoda zakręciła sie na pięcie i uciekła.
a ta była w mojej rodzinie 5 lat temu.Mój kuzyn spotykał się z dziewczyną od szkoy podstawowej, przez srednia, aż postudia. Gdzy skończyli naukę znalexli prace postanowili sie pobrać. W piatek przed weselem przyjechała rodzinka i jego kolega z Francji. Młodej tak francuz przypadł do gust, że w piatek w nocy spakowała sie i uciekli razem
a ta jest najlepsza!Opowiadała mi koleżanka, której chłopak gra na weselach.jest 1 po 1 posiłku. W pewnym momencie do orkiestry podchozi ojciec pana młodego, płaci i kaze iśc do domu. Okazało się ,że Panna młoda zabawiała się w ubikacji za świadkiem.
Rany!!Dobrze, że mi sie nic takiego nie przyrafiło
Agata - Wto Sie 31, 2004 12:06 pm
Kasia21 napisał/a: | Ja też znam kilka takich historii i co najgorsz sa prawdziwe.
a ta jest najlepsza!Opowiadała mi koleżanka, której chłopak gra na weselach.jest 1 po 1 posiłku. W pewnym momencie do orkiestry podchozi ojciec pana młodego, płaci i kaze iśc do domu. Okazało się ,że Panna młoda zabawiała się w ubikacji za świadkiem.
|
tylko, że tu już jest po fakcie
Kasia21 - Wto Sie 31, 2004 12:17 pm
Zawsze można biegiem do księdza i wszystko odkręcić.....jak sie pospieszysz
tynencia - Wto Wrz 07, 2004 3:01 pm
Mam kolegę który co prawda nie uciekł dosłownie sprzed ołtarza ale się rozmyślił na dwa tygodnie przed ślubem. Poszedł sobie ostatni raz poszaleć z kolegą do dyskoteki i poznał jakąś dziewczynę no i już mu się nie chciało ślubu. Z narzeczoną byli ze sobą 3 lata a z tą dziewczyną z dyskoteki niecałe 2 miesiące. Ja nie wiem co bym zrobiła na miejscu tej porzuconej narzeczonej. Nawet nie chcę myśleć o takim koszmarze. Mój P. nie byłby zdolny do czegoś takiego.
just_Kate - Pon Wrz 20, 2004 9:13 pm
My słyszeliśmy od kamerzysty o tym, jak właśnie młoda przy ołtarzu stwierdziła, że ona nie może i wybiegła z kościoła (film był potem dowodem w sprawie). Młody dzielnie zaprosił gości na 'wesele' no bo co miał niby zrobić?..
Myślę, że ludzie, którzy na to się decydują, wcale nie kochają partnera/partnerki. Są niedojrzali i nieodpowiedzialni. Ale też wydaje mi się, że tej drugiej osobie może to długo w pamięci pozostać i zniszczyć życie.
suhotnikowa - Sro Paź 06, 2004 8:29 pm
Osoba, która decyduje się na taki krok jak dla mnie jest nieodpowiedzialna. Skoro mieli brać ślub, widocznie nawzajem sobie odpowiadali, a tu nagle taka odmiana Brak szacunku dla tej drugiej osoby, ze o rodzicach, gościach nie wspomnę. Choć z drugiej strony zgadzam się z Kryszką, że lepiej teraz niż by mieli za parę chwil się rozwodzić
Moja przyjaciółka miała wyjść za mąż 28.09. Tymczasem dostałam od niej e-mail (to miał być ślub cywilny w Hiszpanii, za rok kościelny w Polsce), ze odwolali wszystko dzień przed Tak naprawdę nikt nie zna przyczyny, a Ona jest w takim dołku, że nie mozna się z nia skontakować
Pusiak - Czw Mar 10, 2005 12:24 pm
Eh... po przeczytaniu tego artykułu mam mieszane uczucia... Z jednej strony jest w nim duzo racji, że presja, że pieniadze,że dobry materiał na ojca... Ale tez uważam, że rozpoczynanie przygotowań i rozmyslanie sie tuż przed ślubem to jest jednak nieodpowiedzialność...W końcu slub biora ludzie którzy chcą byc razem przez całe życie, czują, że sie kochaja...Chyba rzadko zdarza się żeby tydzien przed slubem spotkac kogos innego kto Nas zauroczy bardziej, nie mówiąc o tym, że w takim układzie należłaoby się zastanowić, czy nasze uczucie do narzeczonego w ogóle było uczuciem??
Gniesia - Czw Mar 10, 2005 1:12 pm
Ja przytoczę historię może trochę z innej bajki ale myślę, że może być to jeden z powodów dlaczego tak właśnie się dzieje. Otóż mój brat spotykał się z dziewczyną kilka lat. On narazie nie planował ślubu przynajmniej tak mi się wydaje za to ona strasznie nalegała. Najbardziej się zapieniła jak się dowiedziała, że ja z moim P. się zaręczyliśmy a jesteśmy ze sobą niedługo. Od tego czasu nalegała żeby wzieli z moim bratem ślub potajemnie jeszcze w ubiegłym roku czyli tak z dnia na dzień. On nie chciał wydaje mi się, że nie do końca był pewien a ona nalegała.
Koniec jest zaskakujący jednego dnia nalegała żeby się jak najszybciej pobrali a na drugi dzień z nim zerwała...
Obecnie czyli jakieś 5 miesięcy po tym jest z kimś innym (z kim podobno spotykała się jeszcze będąc z moim bratem) i planują w tym roku ślub. Nie wiem do końca jak jest z tym jej ślubem bo o tem, że bierze ślub z moim bratem miesiąc po nas też słyszałam co było kompletną bzdurą.
Morał z tego taki, że być może niektórzy chcą tylko na siłę się wyrwać z domu a nie kochają drugiej osoby. Wydaje mi się, że tak było w jej przypadku.
joanna_25 - Wto Kwi 19, 2005 4:26 pm
Moja mama też uciekła!
Na jakiś miesiąc przed ślubem.Od mojego ojca!Wszystko było pokupowane,goście zaproszeni.
Ale po roku odbył się jednak ślub No i są małżeństwem już 26lat.
Oczywiście nie dowiedziałam się wszystkiego od mamy.Ona strasznie wstydzi się tego co zrobiła.
A odkąd mój przyszły mąż się o tym dowiedział to nie daje mi spokoju.Co najmniej raz dziennie mi przypomina ; "TYLKO TY NIE ZRÓB MI CZEGO? TAKIEGO"!
Kasiawka - Pią Kwi 22, 2005 1:02 pm
Ten artykuł mnie strasznie zasmucił , jakoś powiało chłodem, a to nie pasuje do tego forum, bo jak na nie wchodze to zawsze czuje jakąś wilka radośc, bo tu sa same miłe rzeczy, które moje mysli kieruja zaraz na moje szczęście, więc jak sie nie cieszyć...,a tu takie smutki...
Alma_ - Sro Lis 30, 2005 12:45 am
Wiecie, muszę się Wam przyznać, że ja też zerwałam zaręczyny Ale nie było jeszcze wyznaczonej nawet daty ślubu, więc sytuacja trochę inna. A jednak - obiecałam i nie dotrzymałam. Wstyd mi.
Jednak jestem w stanie zrozumieć, że ktoś z różnych przyczyn tak długo się waha, a potem cofa się znad "przepaści"... Lepsze to niż zaprzepaścić sobie życie
Gosik8 - Pon Gru 19, 2005 3:45 pm
ja też zerwałam zaręczyny, 4 lata temu, na 9 m-cy przed ślubem. Niestety, mój przyszły mąż już wtedy (zamieszkaliśmy razem na 1,5 roku przed ślubem) wykazywał większe skłonności do przebywnia z kolegami niż z narzeczoną... gdy powiedziałam, że się wyprowadzam, usłyszałam jedynie: przykro mi... nie pozostało mi nic innego wtedy. Leczyłam się dwa lata, nie obyło się niestety bez fachowej pomocy Na szczęście spotkałam mojego cierpliwego Misia. Na moim przykładzie widać, dlaczego warto razem zamieszkać. Nie mówię oczywiście, że tak trzeba, ale ja dowiedziałabym się prawdy o nim dopiero po ślubie. Sorki, że tak się "wywnętrzyłam"...
bajeczka - Pon Gru 19, 2005 8:56 pm
To mnie troche przestraszylaś, bo my nie mieszkamy i bedziemy mieszkac razemprzed slubem
Gosik8 - Wto Gru 20, 2005 8:19 am
wiesz, ale wiele par nie mieszka ze sobą przed ślubem i dobrze się to kończy, więc nie martw się na zapas. Ja po prostu nauczona doświadczeniem zamieszkałam z Misiem, i wiem, że z właściwym facetem to jest cudowne doświadczenie. Na pewno wszystko będzie dobrze. Nie wiem ile lat ma Twój narzeczony Bajeczko, ale mój miał wtedy 23 i pewnie po prostu był za młody, choc to pojęcie względne, w zależności od osoby...
bajeczka - Wto Gru 20, 2005 8:58 pm
Teraz ma 26, a bedzie miał prawie 27 jak sie pobierzemy
Gosik8 - Sro Gru 21, 2005 8:33 am
na pewno wszystko będzie jak w bajeczce, zobaczysz
Mika - Sro Gru 21, 2005 10:08 am
Bajeczko nie martw się ja ze swoim mężem też przed ślubem razem nie mieszkaliśmy a teraz jest super i mam nadzieję, że tak będzie nadal:D
kochecka - Pią Wrz 14, 2007 2:10 pm
Martysia napisał/a: | takie rzeczy zdarzają się najczęściej w filmach! pewnie każdy z was widział "uciekającą pannę młodą" itd. itp. Otóż zdarzyło się również w zeszłą sobotę w naszym kochanym mieście Łodzi! osobiście jestem w szoku więc postanowiłam się z tym z Wami podzielić, może ktoś również to jakoś skomentuje...
Moja ciotka pojechała na ślub koleżanki z pracy (zresztą młodego też znała), która pod kościół pełen "biednych" gości podjechała w CZARNEJ sukience aby oznajmić, że ślubu nie będzie i podpisać stosowny dokument. a Panu Młodemu podobno oznajmiła to w ślubny poranek po przebudzeniu się (dlaczego nie wcześniej?)...
Zaznaczam od razu, że nie mnie oceniać ani spekulować dlaczego itd. bo nie znam tej osoby, nie wiem jakie ma problemy, nigdy nie dowiemy się jaka była w tym związku sytuacja itd....nie wiemy czy jej za przeproszeniem odbiło, czy tak b. się przestraszyła, czy od dawna wiedziała, że tak będzie, czy od początku nie była pewna, itp. ale sam smutny fakt jakoś tak mną wstrząsnął. zaczęłam sobie wyobrażać gości, a przede wszystkim RODZICÓW....i że mój ślub też jakimś sposobem mogłby zostać np. w taki sposób odwołany!
Pal sześć wszystkie WYDATKI i to za co na pewno będzie trzeba zapłacić np. za salę, która miała być w ten wieczór zapełniona gośćmi i szczęśliwą Parą Młodą, ale tak się nie zdarzy....i te wszystkie pewnie ROCZNE przygotowania i oczekiwanie..... |
ja też się z czymś podobnym zetknęłam.Jeszcze w liceum, nasza wychowawczyni zaprosiła nas na ślub swojej córki, no i w piątek jeszcze było wszystko w porządku, w sobotę delegacja klasowa z kwiatami pojechała pod kościół a tu ksiądz informuje że ślub odwołany...
też nie znam powodów ani okoliczności w jakich się to stało ale był to szok dla wszystkich!
juliazuk - Pią Wrz 14, 2007 7:59 pm
Ja znam przypadek, gdy dziewczyna pojechała do księdza i odwołała ślub na miesiąc przed. Chyba się wreszcie ocknęła, ze narzeczony zdradza ją masowo od lat. A najlepsze jest to, ze wyszła za niego za maż (on się w ogóle nie zmienił) dwa lata później, będąc z nim w ciąży (przez pewien czas nawet mysleliśmy, ze to kłamstwo z tą ciążą, żeby goście się na tym ślubie pojawili...). I teraz nawet nie mieszkają razem, tylko spotykają się tak, jak wcześniej... Dziwne, ale jak pisałyście- nie nam osądzać.
misia-misia - Nie Wrz 16, 2007 5:23 pm
u nas w średnio bliskiej rodzinie też odwołali ślub... nie dzień wcześniej czy tydzień ale też odwołali.
Już wszystko było przygotowane, goście zaroszenie, wszystko już czekało na ten dzień i ... lipa.
A powód.... oczywiście pieniądze... panna młoda miała ich z lekka mówiąc za mało...
No i stało się ...
pscoolka - Czw Lut 14, 2008 3:45 pm
ja tez znam jedna historie, ktora wydarzyła sie jakies pół roku temu. Moja mama była na ślubie syna koleżanki z pracy. wszystko było pięknie a tu zjawia się panna młoda i mówi ze sie rozmyśliła i że nie chce ślubu. Chłopak się totalnie załamał !!
No cóz cięzko mi jest sądzić takie osoby bo tak na prawde nie wiem do czego mogło między nimi zajsc. Różnie bywa. Ale uważam że zjawianie się przed kościołem i mówienie że sie zmieniło zdanieto jest nieodpowiedzialne. Chyba lepiej jednak wczesniej wszytskich powiadomić. ech... chyba bym się załamała jakby coś takiego mi się przytrafiło
MałaMi1 - Pon Lut 18, 2008 2:00 pm
czytam te Wasze opowiadania (artykułu niestety nie rpzeczytałam, bo pod tym linkiem juz go nie ma) i normalnie cięzko jak dla mnie to nazwać nieodpowiedzialnością... bo czy ktoś jest wogóle normalny, kiedy decyzuje się na slub, spędzenie reszty zycia z ukochana osobą i nagle ucieka zprzed ołtarza>? cięzko mi wogóle to sobie wyobrazić-dla mnie to się dzieje tylko na filmach...
ja w moim zyciu nie spotkałam się , z taka sytuacja jak niektóre z Was. Pan młody ewentualnie zostawił Młodą 3 miesiące przed ślubem, albo drugi przypadek , że narzeczona zostawiła narzeczonego miesiąc przed ślubem, gdzie juz właściwie wszytsko było do końca dograne ze ślubem, weselem itd)... nie wiem czy jesli by mnie ktos posatwił w takije sytuacji czy potrafiłabym jeszcze kiedys facetowi zaufac....
Emi - Pon Lut 18, 2008 3:45 pm
Ja też znam taką jedną historię. Moja ciocia wyjechała do Hiszpanii, tam poznała pewnego Hiszpana. Po jakimś czasie postanowili wziąć ślub cywilny (w październiku 2007). W dniu cała rodzina z Polski wysłała życzenia Młodej Parze, a następnego dnia dowiedzieliśmy się, że ślubu nie było. Nie wiem do tej pory o co poszło, ale moja ciocia i ten Hiszpan znowu są razem. Za nią nigdy nie można trafić
EwaM - Sro Lut 20, 2008 10:52 pm
Moja przyszła teściowa ostatnio, podczas omawiania spraw weselnych, walnęła taką przemowę: że cokolwiek by się działo, jak daleko zaawansowane by były przygotowania, ile pieniędzy by było wydanych, wszystko się nie liczy i w każdej chwili jeśli uznamy, że nie chcemy, albo nie jesteśmy pewni możemy zrezygnować. Bo mimo wszystko lepiej zrezygnować przed ślubem, nawet w ostatniej chwili niż ciągać się po sądach o rozwód.
Nie spodziewam się takiej sytuacji, ale muszę przyznać teściowej rację. Lepiej tak niż rozwód rok po ślubie.
Teściowa ma znajomego, który wziął ślub z powodu presji otoczenia. No i teraz problem, bo ma nową żonę (cywilną), która chciałaby ślub kościelny.
O! A teść lepszą historię opowiadał: młody krótko przed ślubem przyszedł do ojca młodej i wyjaśnił, że on przemyślał i jeszcze nie jest gotowy itd. Teść zrozumiał, porozmawiali, wszystko ok. Teść odwołał całą imprezę, poinformował gości, a dzień przed planowanym terminem ślubu młody znowu wali do teścia, że jednak znowu przemyślał i chce się żenić. ?le się ta historia skończyła dla niedoszłego młodego
Martita - Sob Mar 01, 2008 8:03 am
A ja też miałam wątpliwości krótko przed ślubem i żałuje, że wszystkiego nie odwołałam. Wydawało mi się, że tak nie można, bałam się reakcji rodziny zamiast myśleć o sobie. I co? i jestem po rozwodzie. Jak się ma wątpliwości choćby najmniejsze to nawet sprzed ołtarza lepiej uciekać niż popełnić błąd...
MałaMi1 - Nie Mar 02, 2008 3:38 pm
Martita-zaciekawiła mnie twoja osoba...powiedz mi (zapytam tak z ciekawosci), skoro miałas watpliwości przed ślubem to czy juz po slubie wiedzialas ze nie chcesz byc z tym człowiekiem? od razu było do kitu czy jeszcze jakos to wszystko się poukładało?
Martita - Wto Mar 04, 2008 9:15 pm
Jak w każdym związku było i super i beznadziejnie..na przemian... Myślałam, że się ułoży, że będzie między nami tak jak na początku znajomości...myliłam się.
gosc - Wto Mar 04, 2008 11:15 pm
sądzę, że tego się nigdy nie przewidzi. Ja jeszcze na póŁ roku przed ślubem (cywilnym) sądziŁam, że to się i tak tym ślubem nie skończy. Od pierwszej randki uważaŁam, że do siebie nie pasujemy. A teraz jestem Jego żoną i sądzę (na tą chwilę), że to byŁa najlepsza decyzja w moim życiu, jedna z niewielu sŁusznych.
Tak jak napisaŁam, tego się nigdy nie wie, czy decyzja jest dobra czy zŁa, czy to jest związek na caŁe życie, czy nie. Każda historia jest inna i nie ma sensu się nimi kierować - najważniejsze, co się czuje tak wewnętrznie, w podświadomości.
ale jeśli czuŁabym do końca, że źle robię i wszystko we mnie by mówiŁo, że to nie to, to nie przejmowaŁabym się gośćmi, rodziną, wydanymi pieniędzmi i odeszŁabym. Tylko z szacunkiem dla tej drugiej osoby - bez huku drzwi kościoŁa.
a co do tego co napisaŁa Martita, to wydaje mi się, że rzadko udaje się utrzymać taki stan między maŁżonkami, jak sprzed ślubu, przez dŁugi czas po. Są sprawy dnia codziennego, problemy, jesteśmy ze sobą na co dzień i wzajemne relacje się zmieniają. Ważne żeby umieć się z tym pogodzić i odnaleźć siebie na co dzień.
Nie mówię, że Wy Martita się nie staraliście - Broń Boże - nie odnoś tego do siebie. Tak mi generalnie przyszŁo do gŁowy, jak przeczytaŁam Twój post.
Asiek - Czw Mar 06, 2008 8:49 pm
Sajonara6 napisał/a: | Tak jak napisaŁam, tego się nigdy nie wie, czy decyzja jest dobra czy zŁa, czy to jest związek na caŁe życie, czy nie. |
Biorąc ślub raczej powinno się wiedzieć czy to dobra czy zła decyzja.
Nie wiem, ale jeśli ktoś zakłada przed ślubem, że decyzja jest może zła to trochę to dziwne jak dla mnie.
Oczywiście, po ślubie mogą wyjść różne "kwiatki" i wtedy człowiek może zweryfikować swoje wcześniejsze oczekiwania i zrozumieć, że decyzja o ślubie była zła.
gosc - Czw Mar 06, 2008 9:35 pm
Wg mnie skŁadając przysięgę przed oŁtarzem trzeba być w 100% pewnym, że to wŁaściwa decyzja i wŁaściwa osoba, inaczej sprawa jest z góry skazana na porażkę.
lmyszka - Czw Mar 06, 2008 10:06 pm
Asiu ja bym tu polenizowała bo w dniu ślubu 100% pewności nie oznacza że nic nie ulegnie zmianie z czasem
klarysa - Pią Mar 07, 2008 10:27 pm
zmiana zawsze moze nastapic. nie jestem w stanie nic przewidziec. ale jak watpliwosci sa juz przed slubem to ryzyko duzo wieksze. jak dla mnie w takiej sytuacji bez sensu brac slub w ogole. lepiej odlozyc, poczekac, upewnic sie
MałaMi1 - Pią Mar 07, 2008 10:52 pm
doskonałym przypadkiem odłożenia ślubu była tutaj jedna forumka (nawet już prowadziła dziennik z przygotowań), jednak zdecydowała się odłożyć ślub, gdyż nie była pewna-uważam to za lepsze posuniecie niz ucieczke sprzed ołtarza lub branie ślubu na siłe gdyż tak wypada, bo goście zaproszeni, bo rodzina już wie itd...
ava - Sob Mar 08, 2008 11:40 am
Zgadzam się z tym, że jeśli ma się wątpliwości to lepiej odłożyć czy odwołać ślub, nawet w ostatniej chwili, ale podejrzewam że łatwo się o tym mówi, ale trudniej to zrobić. Zapewne potrzebna jest niezła odwaga, żeby na przekór rodzinie i trwającym przygotowaniom przerwać to wszystko. Ale z drugiej strony ktoś może powiedzieć, że takie czekanie z decyzją do ostatniej chwili jest wyrazem tchórzostwa- choć osobiście obstawałabym chyba przy odwadze.
marcia331 - Wto Mar 24, 2009 10:54 pm
No to teraz i ja moge sie wypowiedziec w tym watku. Obiecywalam w swoim dzienniczku ze jak juz minie troche czasu to napisze co i jak. No wiec odwolalismy nasz slub 3 miesiace przed. Decyzje tak naprawde podjal P., mnie nie latwo bylo sie z tym pogodzic. Bylismy ze soba prawie 7 lat!! Czemu tak sie stalo?Wiem ze P. mial watpliwosci i ze go to meczylo. No i chyba naprawde lepiej jest sie rozstac niz isc do oltarza nie bedac pewnym. Szczegolnie ze dla mnie slub koscielny to cos bardzo waznego, nie tylko jakas tam uroczystosc ale przysiega przed Bogiem i przed soba samym. Nie mozna przysiegac czegos majac watpliwosci bo te watpliwosci potem czlowieka od srodka zjedza. A ja w koncu dopuscilam do siebie mysl ze to nie jest dobre rozwiazanie i ze naprawde moglibysmy przez to oboje nie byc szczesliwi.
To nie sa proste decyzje. Ale powiem wam szczerze ze ostatnia rzecza o ktorej sie w takiej chwili mysli to to co powie rodzina. W takiej chwili wazne jest to co przezywamy My i to co czujemy i jaka decyzje chcemy podjac. Nie mysli sie tak bardzo o rodzinie. Bardziej ja sama przezylam to cale odwolywanie i to ze zupelnie zmienia sie moje zycie, moje plany, moje marzenia. Na szczescie rodzice nie robili zadnych wyrzutow. I jak mowilam ze nie chce tego teraz tlumaczyc to tez nie nalegali. Tylko My tak naprawde wiemy czemu tak sie stalo i wiem ze nikomu nie uda sie tego tak do konca zrozumiec.
Minelo 1,5 miesiaca. Łzy sie prawie skonczyly, juz jest zdecydowanie latwiej. Chociaz przychodza czasem chwile wspomnien itd. i wtedy jest ciezko. Ale z kazdym dniem patrze na to wszystko z pewnym dystansem. I nawet potrafie dostrzec pozytywne strony w tym wszystkim
Z P. mam nadal kontakt, oczywiscie bardzo ograniczony, ale dobrze ze potrafimy po tym wszystkim normalnie porozmawiac nie zastanawiajac sie dlaczego i nie wytykajac sobie nawzajem bledow.
Rzeczywiscie trzeba miec odwage aby podjac taka decyzje i zeby stanac przed soba i od nowa poukladac sobie zycie. Mnie bardzo wspierali przyjaciele ktorym jestem bardzo bardzo wdzieczna.
No to chyba sie rozpisalam. Zycze wszystkim forumowicza aby nigdy nie musieli stawac przed koniecznoscia podjecia takiej decyzji i oby byli pewni swojej milosci. A dla tych ktorzy maja jakies watpliwosci zycze oby mieli odwage zdecydowac czego tak naprawde pragna.
Yoanna - Sro Mar 25, 2009 8:31 pm
Marcia życzę Ci dużo, dużo szczęścia
Mimo trudnej sytuacji podziwiam Cię Trzymaj się ciepło
skalimonka - Nie Mar 29, 2009 12:24 am
Marcia - szacunek i gleboki uklon z mojej strony bedzie dobrze!
izunia_82 - Nie Mar 29, 2009 10:46 am
marcia podziwiam Cię za odwagę bo nie wiem czy sama bym tak postąpiła i czy miałabym tyle siły w sobie. Życzę Ci dużo szczęścia i mam nadzieję, że szybciutko wszystko sobie poukładasz.
Tissaia - Nie Mar 29, 2009 9:48 pm
Z obserwacji wśród znajomych wynika, że najczęściej przyczyną wątpliwości i ucieczek są "osoby trzecie". Znajomy przesunął ślub z powodu do końca niewyjaśnionego sentymentu narzeczonej do byłego. Co prawda ostatecznie doszedł do skutku, ale chyba pewne wątpliwości tam pozostały. Inna para utrzymywała romans na boku w tajemnicy przed swoimi oficjalnymi połówkami, z którymi oboje byli zaręczeni. Mieli się poświęcić i "zapomnieć o sobie" (dla mnie absolutne kuriozum), ale w końcu emocje wzięły górę i sprawa wyszła na jaw. Ona zostawiła narzeczonego, co jest jeszcze mały pikuś, bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem. Teraz ta "wiarołomna" para jest małżeństwem, ale jak musiały się czuć tamte drugie połówki (zwłaszcza ta zostawiona narzeczona), to pewnie kosmos...
Pusiak - Pon Mar 30, 2009 11:33 am
skalimonka - Pon Mar 30, 2009 12:33 pm
wow, jaki galimatias
truskawka_ja - Pon Mar 30, 2009 12:44 pm
Tissaia napisał/a: | bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem. |
Dla mnie to jednak dziwne - przeciez w obecnych czasach nie organizuje sie slubu w tydzien, jest czas na przemyslenie sytuacji. Choc z drugiej strony lepiej 3 dni przed slubem niz po slubie. Pewna dziewczyn, ktora znam pol roku po slubie odkryla, ze maz ma romans a ten jej jeszcze powiedzial, ze to nie jego wina bo to ona zmusila go do slubu. Byli para dluugi czas, ona nie byla w ciazy - gdzie tu przymus??
Pusiak - Pon Mar 30, 2009 12:49 pm
truskawka_ja napisał/a: | Byli para dluugi czas, ona nie byla w ciazy - gdzie tu przymus?? |
Oj, bo to takie gadanie facetów.... Facet po prostu szuka usparawiedliwienia dla swojej niedojrzałości, dla tego, że nie dorósł do pewnych sytuacji. Mój mąz czasem, jak jest wsciekły i się okropnie pokłócimy to tez mówi, że go przymusili Znaczy, że nie ja, ale mamuśka
gebka - Pon Mar 30, 2009 1:33 pm
marcia na pewno jest Ci teraz ciezko ale wierze ze wszytko pomalutku sie ulozy i naprawde podziwiam za decyzje ja chyba bym sie zapadla na kilka miesiecy
temidaaa - Pon Mar 30, 2009 3:35 pm
Tissaia napisał/a: | Ona zostawiła narzeczonego, co jest jeszcze mały pikuś, bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem. |
masakra...
Ale może lepiej tak niż jak w przypadku pary, którą znam, gdzie ślub planowali przez ponad 2 lata, wszystko zapięte na ostatni guzik, ślub się odbył, super wesele itd, a siedem miesięcy później byli już po rozwodzie...
szaraczarownica - Pon Mar 30, 2009 5:55 pm
Pusiak napisał/a: | Mój mąz czasem, jak jest wsciekły i się okropnie pokłócimy to tez mówi, że go przymusili Znaczy, że nie ja, ale mamuśka |
A tak serio: nawiazując do tego, co EwaM napisała wczesniej. Ja coś takiego usłyszałam od mojej mamy. Już kilka razy. Że nieważne pieniądze i cały wysiłek - ważne to, żebym nie żałowała przez całe życie.
elka85 - Pon Mar 30, 2009 6:59 pm
U mojej przyjaciółki w rodzinie chłopak zerwał z dziewczyną na 2 miesiące przed ślubem po 7 latach związku... Przyszedł w jej urodziny z bukietem róż i oświadczył, że widzą się ostatni raz... Wszystko zwalił na przedślubny stres- podobno nie mógł znieść takiego napięcia
kakonka - Pon Mar 30, 2009 9:35 pm
oo kurcze, jak to nigdy nie wiadomo co komu go glowy strzeli... po tylu latach znajomosci nagle taka.. "niespodziewanka"
Pusiak - Wto Mar 31, 2009 7:36 am
elka85 napisał/a: | Przyszedł w jej urodziny z bukietem róż i oświadczył, że widzą się ostatni raz... |
Ja już generalnie pomijam fakt rozstania 2 miesiące przed ślubem i po 7 latach, ale żeby komuś taką niespodzianke w urodziny zrobić, to juz szczyt **** i braku taktu Mojemu świadkowi narzeczona wycięła identyczny nr - zerwała z nim w urodziny.....
Ambrozja - Wto Mar 31, 2009 7:53 am
Tissaia napisał/a: | bo on zostawił narzeczoną na 3 dni przed planowanym ślubem |
Chyba bym zabiła takiego chłopa! Nie dlatego, że mnie zostawia, tylko dlatego, że nie umiał się na to zdobyć wcześniej i powiedzieć prawdy.
[ Dodano: Wto Mar 31, 2009 8:58 am ]
Pusiak napisał/a: | Mojemu świadkowi narzeczona wycięła identyczny nr - zerwała z nim w urodziny..... |
Mojemu identycznie. Potem ja spędzałam z nim dalszą część tych urodzin, eeehhh to był bardzo smutny dzień. N szczęście teraz ma już nową, naprawdę fajną dziewczynę.
marysia - Wto Mar 31, 2009 8:17 am
Mój były też odwalił mi numer. W moje urodziny przyjechał i oznajmił ze jakaś laska jest z nim w ciąży, miał nawet usg przy sobie. Na szczęście to był związek kilkumiesieczny i to nie było przed ślubem. Oczywiście zerwałam z nim kontakt a od znajomych się dowiedziałam że wzieli ślub. A ja po kilku tygodniach zaczełam być z moim narzeczonym
Pusiak - Wto Mar 31, 2009 8:53 am
Ambrozja napisał/a: | Potem ja spędzałam z nim dalszą część tych urodzin, eeehhh to był bardzo smutny dzień |
My też do niego poszliśmy..... i też nie było wesoło
mietka - Wto Mar 31, 2009 9:21 am
elka85 napisał/a: | Przyszedł w jej urodziny z bukietem róż i oświadczył, że widzą się ostatni raz. |
dziwni Ci ludzie... dla mnie to juz sadyzm w czystej postaci.
Malwina_łódź - Wto Mar 31, 2009 9:32 am
Idę o zakład, że oni myśleli, że to romantyczna wersja rozstania ...
Asiek - Wto Mar 31, 2009 10:15 am
mietka napisał/a: | elka85 napisał/a: | Przyszedł w jej urodziny z bukietem róż i oświadczył, że widzą się ostatni raz. |
dziwni Ci ludzie... dla mnie to juz sadyzm w czystej postaci. |
E nie, to zwykłe gówniarstwo i egoizm.
madzialenka - Sro Kwi 01, 2009 12:09 pm
oczywiście że lepiej przed ślubem wszystko odwołać niż zaraz po ślubie się rozwodzić bo też znam takie pary tylko tyle że tam jeszcze była ciąża przymus do ślubu i tak dalej a póżniej to małżeństwo pokompikowało wszystko bo ani ona ani on nie mogą ułożyć sobie teraz życia
Aga1986 - Nie Lut 07, 2010 12:37 am
jejjj niektóre te historie są bardzo przygnębiające i często okazuje się, ze byli razem 7 lat, a nam właśnie wskoczyło 7
no ale nie przewiduję takiego zajścia u nas...
ale czy ktokolwiek coś takiego przewiduje ? życie... ot co!
agulka1989 - Nie Lut 07, 2010 9:16 am
Yoanna napisał/a: | Marcia życzę Ci dużo, dużo szczęścia
Mimo trudnej sytuacji podziwiam Cię Trzymaj się ciepło |
podpisuję się pod tym.
swoją drogą...
te wszystkie historie są baaardzo przygnębiające...
misiao1983 - Nie Lut 07, 2010 11:41 pm
Malena - Pon Lut 08, 2010 1:47 am
Są faceci, którzy zaręczając się, nie myślą o tym co dalej i wszystko dzieje się poza nimi. Oni nie myślą wtedy o dacie, zamawianiu sali, tylko odbębnili kolejny etap. A potem ich kobiety wszystko organizują, cieszą się, sytuacja się toczy...a gdy juz nie ma roku, tylko miesiac, panika. Tak sobie to wyobrażam, faceci maja zakorzeniony stereotyp małżeństwa - jako końca wolności, obowiązkach itp. ja nie wiem, awsze chciałam udowodnić, że moge być fajną żonką, a nie po slubie zmienić się w zołzę w rozchodzonych kapciach...
W nas od dzieciństwa zakorzenia się fakt, ze księzniczka znajdzie tego jedynego, który się z nią ozeni i będą zyli długo i szczęsliwie..i całe zycie czekamy na ślub:) A oni nie marzą o tym..przynajmniej z założenia. To tak gdyby uogólniac. Bo oczywiście każdy przypadek nalezy rozpatrzeć indywidualnie.
mysza83 - Pon Lut 08, 2010 12:58 pm
ola88 - Pon Lut 08, 2010 1:05 pm
M4rcysi4 - Wto Lut 09, 2010 12:01 am
Ja wam powiem tak... u mnie nigdy nie miały miejsca podobne historie. Strasznie się z tego cieszę ,bo myślę ,że jeśli coś takiego zaistnieje w naszym otoczeniu to później w jakiś sposób odbija się to na naszej psychice. Zaczynamy się powoli zastanawiać ,że "jakby coś" to skoro ONI tak zrobili to ja też mogę. Może nie będzie to najlepsze rozwiązanie ,ale gdyby naszły mnie wątpliwości... Poza tym wiadomo ,że kiedy spotykamy się z czymś często to zaczynamy to "unormalniać".
Moje zdanie jest takie ,że jeśli ktoś zrywa zaręczyny i odwołuje ślub powiedzmy na 3 miesiące i mniej przed ceremonią to zwykły prostak i totalnie niedojrzały człowiek. Już w ogóle nie wspomne o tym ,że wcześniej para była ze sobą pare ładnych lat. Jeśli było dobrze przed ślubem to co miałby się zmienić po? Poza tym jeśli ślubu się nie chce to przecież można porozmawiać z partnerem i dojść np do wniosku ,że "papier" nie jest potrzebny i żyć razem szczęśliwie bez ślubu. Ślub jest dla tych ,którzy są pewni, że chcą zalegalizować związek, założyć rodzinę, są DOJRZALI! Po co w ogóle o tym myśleć jeśli się tego nie chce? Przykro mi ,ale ja nie zrozumiem takich osób choćby nie wiem jak mi się tłumaczyły(oczywiście wyjątkiem jest zdrada ).
Asiek - Wto Maj 04, 2010 4:37 pm
Trochę na temat : http://sympatia.onet.pl/0...1,artykuly.html
Kaatie - Wto Lis 23, 2010 1:43 am
Był taki film "Uciekająca panna młoda" z Julią Roberts i Richardem Gerem w rolach głównych. Widzieliście?
Audiolka - Wto Lis 23, 2010 8:41 am
Kaatie napisał/a: | "Uciekająca panna młoda" |
Ja co najmniej 4 razy...ale nie utożsamiłam się z nią.
tomcia - Pon Gru 27, 2010 4:24 pm
rany, co za historie Zgadzam się w 100% z Maleną-to kwestia wychowania i wpajania od maleńkiego pewnych stereotypów...
wamaba - Pon Lut 28, 2011 5:23 pm
Może ja będę oryginalna, ale uważam, że lepiej jak ludzie się przed ślubem rozstaną, niż później mają się razem męczyć i być ze sobą na siłe lub co gorsze z przyzwyczajeni, a jeszcze gorzej jak w takim związku pojawiłyby się dzieci. A tak, to wiadomo okropne przeżycie ale i kobieta i mężczyzna znajdą sobie odpowiedniejszych partnerów z którymi będą szczęśliwi.
Audiolka - Pon Lut 28, 2011 5:35 pm
wamaba napisał/a: | Może ja będę oryginalna, ale uważam, że lepiej jak ludzie się przed ślubem rozstaną, niż później mają się razem męczyć i być ze sobą na siłe lub co gorsze z przyzwyczajeni, a jeszcze gorzej jak w takim związku pojawiłyby się dzieci. |
to raczej oryginalne nie jest wiele osób ma takie zdanie, problem tylko w tym, że nie na temat swojego własnego związku.
wamaba - Pon Lut 28, 2011 5:46 pm
Audiolka, trzeba się raczej cieszyć, że możemy w tym miejscu na forum dzielić się opiniami nie tylko z własnych doświadczeń, i że wiele z nas nie przeżyło tego na własnej skórze i oby takie rzeczy nam się nigdy nie przytrafiły możemy sobie tylko tego z całego serca życzyć, ale niestety życie układa różne scenariusze.
M_and_M - Pon Lut 28, 2011 6:47 pm
najgorsze jest to, ze porzucona polowka szuka winy rozpadu zwiazku w sobie
Magdzik - Wto Mar 01, 2011 9:36 am
Narzeczony mi opowiadał jak kuzynka jego kumpla zwiała z kościoła,bo ojciec nalegał,żeby z policjantem wzięła ślub,a ona go nie kochała,tylko bała się ojca.Ojciec ją potem z domu wygonił
niesia2708 - Wto Mar 01, 2011 11:45 am
Magdzik, to takie rzeczy dzieją się nadal..... Wydawałoby się, że rodzice już dawno przestali wybierać partnerów dla swoich dzieci....
Alice_Liddell - Wto Sie 12, 2014 7:22 pm
Tak czytam i mi się nasuwa historia z mojej rodziny. W rodzinie mam dwóch braci. Rodzina, zdążyła obwołać ich starymi kawalerami, bo się nie pożenili a byli już po 30 (choć jeden miał dziewczynę, o tym później). Starszy z nich nagle zawiadomił nas o ślubie, zaprosił na wesele. Wszyscy zdziwieni, bo nigdy nie miał dziewczyny, nieśmiały taki był. Okazało się, że wpadł brzydko mówiąć z jakąś niedawno poznaną dziewczyną. Chciał być odpowiedzialny (ja wiem, nie trzeba od razu brać ślubu, ale tak postanowili), na szybko zorganizowano ślub, w dodtaku w maju, więc wszyscy wrózyli im rychły koniec małżeństwa. Ślub i wesele było bardzo udane, choć panna młoda była już w dość zaawansowanej ciąży. Oboje cały czas uśmiechnięci i po dziś dzień są szczęśliwym małżeństwem, mają bardzo zdolnego syna.
Drugi z kolei jak pisałam miał wieloletnią dziewczynę, planowali ślub, ale powoli, a to odkładali pieniądze, bo chcieli ślub z pompą, a to on chciał najpierw wybudować dom, skończyć studia, mieć dobrą pracę, jakoś im się nie śpieszyło. W między czasie zdążyli się nawet rozejść, on wręcz błagał by do niego wróciła, tak był zakochany. Potem wrócili do siebie, zaręczyli się, i świata poza sobą nie widzieli. Po ponad 7 latach bycia razem było wesele i to jakie. Aż kredyt wzięli żeby wszystko było naj. Ślub w sieRpniu, pogoda cudowna, mnóstwo gości, suknia, garnitur z najdroższych salonów, no cud, miód i orzeszki. W rok po ślubie moja babcia pyta rodziny czy może dzieci są już drodze, a tu wujek odpowiada, że właśnie mają orzeczony rozwód! Co się stało dokłądnie nikt tego nie wie, ale już 3 miesiące po ślubie się wyprowadziła od niego. Szczęśliwie dzieci nie mieli, więc rozwód szybko orzeczono, ale to niestety nie koniec. Ona wyszła za mąż za innego, ma dzieci i chce drugiego ślubu kościelnego. Ciąga do dziś mojego kuzyna po biskupach, bo żąda rozwodu (uniewążnienia małżeństwa) kościelnego. Ponoć to z jej winy, a on ma już dosyć, nawet kłamie i wymyśla swoje przewinienia by mieć święty spokój. Najgorsze, że rodzina musi jako świadkowie mówić, że tak jaki to on nie był zły, byle by to się skończyło. Mówi, żałuje tego czasu, wszystkiego i straconych pieniędzy, że nie odwołał tego wcześniej. Kredyt spłacali za ślub, a tu sprawa rozwodowa się ciągnie.
Tak patrzyłam na ich zdjęcia, film ślubny i faktycznie są cały czas smutni. Przysięgę mówią patrząc na księdza(!) umierającym wręcz głosem. Nie było w nich w tym dniu tej radości, a przecież powinno być inaczej, zwłaszcza po tylu latach razem. Jeśli już wtedy coś się wydarzyło, nie byli pewni, to po co to wszystko. Lepiej zrezygnować wcześniej niż potem się męczyć, a rodzina gada do tej pory ( chociaż to najmniej ważne).
Jak widać życie jest przewrotne, a przesądy o kant ... potłuc. Btw przysżło mi na myśl, że ja też byłam powodem ślubu moich rodziców , ale szczęśliwie obchodzili niedawno 25 rocznicę ślubu;) Mimo, że wódkę im na weselu ukradli z innej sali, a babcia szyła mamie sukienkę z tkaniny na firanki itp materiałów, bo nie było z czego.
herbatnik - Wto Sie 12, 2014 8:37 pm
Alice_Liddell, cóż za historia małżeństwo, ślub to bardzo odpowiedzialne przedsięwzięcie, nie można dopuścić, by chęć założenia białej sukni przesłoniła prawdziwe relacje i wizję przyszłości dwojga ludzi.
ja raczej nie będę robić numerów z uciekaniem, ale pewnie nie ominą mnie jakieś przemyślenia tuż przed ślubem(które i tak zakończą się stwierdzeniem, że prędzej mój narzeczony mógłby zwiać:D)
przypomina mi się, co powiedział podobno kiedyś mój przyszły teść, w jakiejś rozmowie na temat zaręczyn "lepiej poczekaj, aż ona będzie naciskać na ślub, bo jak później coś nie będzie się układać, będziesz mógł powiedzieć-przecież to ty mnie namawiałaś na małżeństwo:P"
swoją drogą, ciekawe,czy jest jakieś zabezpieczenie przed takimi akcjami, że wesele się nie odbywa z przyczyn ucieczki narzeczonej/ego. my kiedyś w żartach stwierdziliśmy, że nawet jak nam coś nie wyjdzie i nie będziemy chcieli się pobrać, to nie odwołamy wesela i pójdziemy jako goście
Alice_Liddell - Wto Sie 12, 2014 9:15 pm
w sumie zawsze jakieś rozwiązanie, tylko żeby mimo wszystko humory dopisały na takim weselu bez wesela Moi rodzice już powiedzieli nam, że lepiej odwołać przed niż żałować po. Jak się zapisywaliśmy u księdza, a była to sobota, to mówił, że miał być dziś ślub, ale rozmyślili się parę tygodni temu i przyszli odwołać. Jak byliśmy podpisywać umowę u DJ to też mówił, że jedna para odwołała wszystko i był problem bo na umowie było inne nazwisko a po zaliczkę przyjechała druga strona. Także jak widać często się zdąża. Tylko lepiej przemyśleć to wcześniej, a nie 5 min przed mszą. Jakby mi N. tak zmienił zdanie to nie wiem. Chyba bym padła trupem na miejscu. Po to są min. nauki, przygotowania. Ponieważ mieszkamy razem z N. i jesteśmy już dość sporo czasu - 9 lat- to się śmieję, że jak coś to widziały gały co brały:D
btw fajny teściu...
|
|