Forum Weselne miasta Łodzi
Forum weselne, wesele i ślub w Łodzi i woj. łódzkim

Sprawy ślubno-weselne - wątpliwości przed ślubem...

Alma_ - Nie Lut 26, 2006 10:36 pm
Temat postu: wątpliwości przed ślubem...
Miałyście? Macie?

Nie mówię o drobiazgach w stylu czy tren nie za długi, czy się nie potknę, a orkiestra czy będzie grać jak trzeba, ale o tych najważniejszych - czy to TEN, czy to z NIM na całe życie, na pewno? Czy dobrze robimy i czy będziemy szczęśliwi?

Czy takie myśli to normalka w przedślubnym stresie czy jestesteście absolutnie pewne, bez cienia wahania? :?

Kasiawka - Pon Lut 27, 2006 8:43 am

Wątpliwości takich typowych nie miałam wcale, jedyna dziwna rzecz była u fotografa kiedy to podczas sesji przeleciało mi całe moje życie przed oczami, aż doszło do momentu ślubu i uświadomiłam sobie jaka jestem szczęśliwa itp. itd.

Ale nawet gdyby watpliwości się pojawiły to chyba bym sobie na spokojnie przemyślała i jakoś zbytnio się nie przejęła, w końcu to normalne przed podjęciem takiej decyzji.


Ale ja mojego mężusia była, jestem i będę pewna , ze to ten JEDYNY :mrgreen:

szczako - Pon Lut 27, 2006 10:14 am

watpliwosci jako takich nie mialam i nie mam.

ale przeszlo mi przez mysl, ze to jest moj pierwszy i z zalozenia ostatni mezczyzna. nie zebym tego w jakis posob zalowala. po prostu pojawila sie taka mysl.

rorrim - Pon Lut 27, 2006 10:37 am

Wątpliwości (ale takie naprawdę malutkie :wink: ) miałam kilka miesięcy temu.

Teraz, o dziwo, im bliżej ślubu, im więcej jest sytuacji trudnych i stresujących tym większa jest moja pewność, że to TEN. Sama się temu dziwię, ale P. sprawdza się pod każdym względem :mrgreen:

Lucky - Pon Lut 27, 2006 11:07 am

Jakiś rok temu może i miałam, szczególnie gdy sie kłóciliśmy :evil: oboje jesteśmy strasznymi uparciuchami i w niektórych sytuacjach miałam wrażenie że nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
natomiast ostatni rok dał nam prawdziwa szkołe życia i teraz jestem juz na 100% pewna, że nie ma takiej rzeczy która by nas poróżniła i że to własnie D jest tym z którym chce się zestarzec :mrgreen:

vaniliaxxx - Pon Lut 27, 2006 12:35 pm

anik napisał/a:
Jakiś rok temu może i miałam, szczególnie gdy sie kłóciliśmy :evil: oboje jesteśmy strasznymi uparciuchami i w niektórych sytuacjach miałam wrażenie że nigdy nie dojdziemy do porozumienia.
natomiast ostatni rok dał nam prawdziwa szkołe życia i teraz jestem juz na 100% pewna, że nie ma takiej rzeczy która by nas poróżniła i że to własnie D jest tym z którym chce się zestarzec :mrgreen:


Anik, aż musiałam sprawdzić u Ciebie w profilu czy przypadkiem nie jesteś raczkiem :) Raczki miewają wątpliwości, szczególnie, gdy pojawiają się kłótnie, i dopóki nie stanie się coś przełomowego, to bedą miały nadal wątpliwości :| Ja swój niedobry okres w zyciu miałam w poprzednie wakacje, ale zrozumiałam, że zostawiłam największy Skarb w moim zyciu, i że nic ani nikt mi Go nie zastąpi :) I teraz mimo kłótni, które zdarzają sie dość często (dwa uparciuchy :P ) , potrafimy tak jak ostatnio napisać do siebie tekst na gg typu " Mimo tego, że Cię bardzo nie lubię...to i tak Cię Kocham" :) I od razu humor nam wraca i jakoś możemy spokojnie porozmawiać, a nawet zapomnieć o temacie kłótni :)

Lucky - Pon Lut 27, 2006 12:47 pm

Dokładnie tak jak mówisz :D
Musiało sie stac cos przełomowego, cos co mnie utwierdziło w przekonaniu, że nigdy nie zostane sama, że to będzie faktycznie związek na dobre i złe.

gosiaczek - Pon Lut 27, 2006 6:52 pm

?adnych wątpliwości, ani cienia nawet, od dnia w którym uświadomiłam sobie, że go kocham (a to było dłuuuuugo przed ślubem, przez zaręczynami, ba, nawet przed pierwszym pocałunkiem).

A po ślubie.... troche się czasem mąci ;)

Edi - Pon Lut 27, 2006 8:04 pm

Wątpliwości żadnych na razie nie mam i mam nadzieje, że nie będe miała :D
ckasia - Wto Lut 28, 2006 5:17 pm

Ja również wątpliwości nie mam. Chciałabym tylko żeby nas związek cały czas ukladał się tak jak do tej pory, żeby nic tego nie popsuło.
Ewela - Wto Lut 28, 2006 5:26 pm

Ja także nie mialam wątpliwości.
Dotka - Sro Mar 01, 2006 9:04 am

Ja raz miałam dziwne myśli przed ślubem (może to były 3 miesiące przed ślubem). Rozmyślałam nad tym dlaczego włąśnie On? Jak nam będzie po ślubie? Ja już będę z Nim do końca życia, na dobre i na złe. Potem na jakieś stacji radiowej leciała piosenka "Chcę tu zostać" Farby i wróciłam na ziemię (nie mogłam się doczekać tego ślubu).
Linka - Sro Mar 01, 2006 9:09 am

Wątpliwości to zdrowy objaw. Ja mam też po ślubie...
strawberrytea - Sro Mar 01, 2006 10:50 am

nie miałam wątpliwosci - żadnych... Aż się dziwiłam... Ale to było piekne uczucie - być tego pewnym tak zupełnie, jak mało czego w życiu :) I nadal jestem przekonana że ON to najlepsze co mi się "przytrafiło" w zyciu, że nikt inny :)
Marti - Sro Mar 01, 2006 6:56 pm

Nie miałam wątpliwości. Gdzieś już na Forum napisałam swoje odczucie. Dość dawno temu, nawet nie wiem czy byliśmy już zaręczeni mój M szykował się na egzamin czy konferencję i poprawiał garniak i krawat przed lustrem. Stałam tak obok i patrzyłam sobie na niego. Wtedy pojawiło mi się w głowie stwierdzenie, że mogłabym na to patrzeć do końca życia. I już wiedziałam, tak na prawdę.
anna_b - Czw Mar 16, 2006 7:47 pm

?adnych wątpliwości co do mojego H. :serduszka:
I mimo naszych rogatych duszyczek, to i z kłótniami nie mamy problemu - po prostu się nie kłócimy... Wiem, że to brzmi tak dziwnie, a naszych znajomych po trosze wkurza po trosze dziwi - my po prostu w kulminacyjnym momencie (kiedy wszyscy inni krzyczą) milczymy z obrażonymi minkami :rangry: , i tak po 3-minutowym milczeniu kiedy cała sytuacja robi się głupkowato-śmieszna, zaczynamy się śmiać i normalnie ze sobą rozmawiać :)
Dzięki temu przetrwaliśmy nie jedno "trzęsienie ziemi" - jesteśmy ze sobą już prawie 5 i pół roku i mamy zamiar na tym nie poprzestać :jumpjump: :jumpjump: :jumpjump: :jumpjump:

Magda2 - Czw Mar 16, 2006 8:23 pm

Przez 11 lat bycia razem, 8 lat mieszkania ze soba nie raz sie zasanawialam, czy to aby na pewno TEN? Ale wiem teraz, tak blisko slubu, ze chce widziec Jego siwe wlosy, a On nie raz mowi, ze bede cudowna babcia :smile:
Nieporozumienia zdarzaja sie przed i po slubie, ale najwieksza sztuka jest umiejetnosc ich szybkiego i kulturalnego rozwiazania :mrgreen:

Magdzik - Sob Mar 26, 2011 9:52 am

Magda2 napisał/a:
Nieporozumienia zdarzaja sie przed i po slubie, ale najwieksza sztuka jest umiejetnosc ich szybkiego i kulturalnego rozwiazania :mrgreen:
Zgadzam się z tym całkowicie. Ja jestem pewna, że chcę wyjść za mąż za mojego A. wiadomo czasem nie jest między nami kolorowo i głupie myśli przejdą przez głowę ale jak szybko przyjdą tak szybko sobie pójdą.Kocham swojego narzeczonego i wiem,że to ten jedyny :tsr Nie mam żadnych wątpliwości.
madziuja - Sob Mar 26, 2011 10:49 am

Ja też nie raz miałam wątpliwości.Szczególnie przy nieporozumieniach.jakieś dwa lata temu mieliśmy olbrzymi kryzys-koledzy.W pewnym momencie miałam dość i odeszłam.Szybko jednak oboje zdaliśmy sobie sprawe,że bez siebie już nie umiemy normalnie funkcjonować.Gdy zamieszkalismy w końcu razem i wzieliśmy psa oboje stwierdzamy ,że do pełni szczęścia brakuje nam tylko parki dzieciaczków i jesteśmy mega szczęśliwi.Jestem pewna,że mój A będzie wspaniałym ojcem.Widze to po tym jak zmienił się w stosunku do ludzi...jak opiekuje się mną i naszym labradorem poza,którym świata nie widzi heheheh.Teraz oboje odliczamy dni do 10 września....:D
MadMar - Pią Maj 20, 2011 3:58 pm
Temat postu: skąd pewność że to ten jedyny?
Wiem, że może to dziwnie brzmi... data ślubu wyznaczona (sierpień 2012), dom kupiony (mieszkamy razem od 2 lat) a ja mam wątpliwości... No bo skąd wiedziałyście że to ten jedyny? że to, co Was łączy to właśnie miłość?
Całujecie się? wiem, że to może śmieszne itd... uświadomiłam sobie że od minimum 16 dni (wtedy rzuciłam palenie) nie całowaliśmy się. wcale. A jak się kochamy to już mu nie potrafię nawet patrzeć w oczy i nie lubię kiedy on patrzy na mnie (mimo że kiedyś to lubiłam)
Dodam że mamy po dwadzieścia kilka lat, więc spodziewałam się uczuć, namiętności, przytulania, dotykania- i dodam że nie tylko w czasie seksu.
Mało tego oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy. Mam do niego duzo żalu, dużo do powiedzenia ale za każdym razem kiedy próbuję on wychodzi. Utwierdzam się wtedy tylko, że nie warto się denerwować, rozmawiać- samo przejdzie. No i jest tylko gorzej, wiem że trzeba wszystko 'załatwiać' od razu, ale nie widzę sensu.

Ślub się zbliża wielkimi krokami, a ja zamiast się cieszyć coraz bardziej się dołuję, martwię i zastanawiam...

stąd właśnie moje pytanie do Was- Mężatek czy tylko 'ja tak mam' czy się całujecie? dotykacie, przytulacie,
czy byłyście pewne, ze to TEN, no i skąd to wiadomo 'że to właśnie miłość'

proszę, pomóżcie;/
edit: przeniosłam do odpowiedniego watku, MadMar prosze przeczytaj równiez wypowiedzi powyżej

ola88 - Pią Maj 20, 2011 4:06 pm


wamaba - Pią Maj 20, 2011 5:08 pm

MadMar, najważniejsze jest żebyście zaczeli rozmaiwać, bez prawdziwej i szczerej rozmowy nie rozwiążecie swoich problemów, a co gorsza będziecie mieli do siebie wiele żalu i wcześniej, czy później taki związek może się rozlecieć, bo zabraknie w nim zrozumienia. Trzeba wyjaśniać wszystkie swoje wątpliwości, trzeba mówić o tym co kogo dręczy, bo druga osoba często się tego nie domyśli.
Druga sprawa, to napisałaś, że niedawno rzuciłać palenie, może Twoje obawy pogłębione są stresem związanym z porzuceniem nałogu?
Jeżeli naprawdę kochasz swojego narzeczonego to wal o swoje (Wasze wspólne) szczęście.

Hatifnatka - Pią Maj 20, 2011 5:17 pm


Malena - Pią Maj 20, 2011 5:26 pm

MadMar napisał/a:
A jak się kochamy to już mu nie potrafię nawet patrzeć w oczy i nie lubię kiedy on patrzy na mnie (mimo że kiedyś to lubiłam)

MadMar napisał/a:
Mało tego oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy. Mam do niego duzo żalu, dużo do powiedzenia ale za każdym razem kiedy próbuję on wychodzi.

to co piszesz nienajlepiej świadczy o Waszych relacjach....rozmowa to podstawa i nie pójdziecie dalej bez tego..

To, że to na 100% jedyny, nigdy nie jest do przewidzenia na pewno. Żadna nie zakłada, że się rozwiedzie.

A z jakich powodów chcesz wziąć z nim ślub? Czy widzisz Was razem za 10, 20 lat, z Waszymi dążeniami, marzeniami, planami, pogladami? To jest chyba istota zakłądania rodziny.

agulka1989 - Pią Maj 20, 2011 7:02 pm

MadMar, nigdy nie ma 100% pewności, że to ten jedyny. Pewnie, że każda z nas chciałaby żeby tak było, ale nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć za ileś tam czasu...
Tak jak piszą dziewczyny- przede wszystkim szczera rozmowa, bo bez tego nie dojdziecie daleko...

M_and_M - Pią Maj 20, 2011 7:08 pm

rozmowa. ale nie tylko. nawet jesli problemy rozmowa sobie wyjasnicie, to i tak miedzy ludzmi musi byc jakas chemia. jakas potzreba przytulenia sie, dotyku, jakies zapachy, gesty, spojrzenia... no musi byc i juz, ja sobie bez tego nie wyobrazam zycia na codzien pod jednym dachem.
MadMar trzymam kciuki :)

ewa.krzys - Pią Maj 20, 2011 8:00 pm

Jeśli jest tak jak piszesz, że już teraz się od siebie oddalacie, to brnąc w to dalej bez żadnej rozmowy, będziecie mieć wielkie problemy z porozumiewaniem się, a to podstawa każdego związku. Seks, intymność, zbliżenie, dotyk drugiej osoby jest w sumie tak samo ważny jak rozmowa.

Czemu zdecydowaliście się na ślub? Takiej decyzji raczej nie podejmuje się tak po prostu, z dnia na dzień, więc pomyśl jakie były motywy podjęcia tak istotnej decyzji

Asiek - Pią Maj 20, 2011 8:19 pm

ewa.krzys napisał/a:
Seks, intymność, zbliżenie, dotyk drugiej osoby jest w sumie tak samo ważny jak rozmowa.

Dokładnie tak. Także drobne gesty w ciągu dnia (przytulenie się, pogłaskanie czy wzięcie za rękę, objęcie ramionami, pocałunek) są bardzo ważne i świadczą o uczuciu.
MadMar - jeśli nie czujesz już teraz namiętności, miłości do narzeczonego to raczej nie liczyłabym, że nałożenie obrączek i przysięga to zmienią...
Piszesz, że brakuje Ci tej więzi (np. patrzenie w oczy-wynika, że wcześniej to robiłaś), rozmowy.
Może to być kryzys i może uda Wam się go pokonać. Ale ja na Twoim miejscu zapytałabym samą siebie : czy ja go kocham? I jeśli odpowiedz : co to znaczy "kocham", to znaczy, że nie kochasz - bo jak się kocha to się to po prostu czuje i wie. I bez względu na to jakiej udzielisz sobie odpowiedzi pomyśl, czy chcesz przeżyć z nim kolejne, długie lata.

paulii - Pią Maj 20, 2011 9:22 pm

MadMar a może jesteście przemęczeni i zbytnio zestresowani ślubem? Może zbyt nerwowo do tego podchodzicie? Czasem trzeba nabrać dużo dystansu i luzu by rozmawiać, co wcale nie jest łatwe. W Twojej wypowiedzi jest dużo takiego zniechęcenia, ale pamiętaj, że i u niego na bank tak jest, bo zamiast rozmawiać milczycie? Powodzenia i nie zniechęcaj się, bo warto walczyć o związek!
Marcka - Pią Maj 20, 2011 9:29 pm

zgadzam sie z przedmówczyniami. Najważniejsze w związku poza takimi wartościami jak miłość, szczerość, zaufanie- jest właśnie prawdziwa szcsera rozmowa, bez niej będziecie dalej tak tkwiić.
Może on też zauważył to że się od siebie oddalacie i też nie wie jak zacząć,lub uważa że to przejdzie. Nie rpzejdzie a jeszcze bardziej się pogłębi.
Czeka was szczera rozmowa o emocjach, uczuciach, priorytetach. Powodzenia :)

M4rcysi4 - Pią Maj 20, 2011 10:58 pm

wamaba napisał/a:
najważniejsze jest żebyście zaczeli rozmaiwać

Malena napisał/a:
rozmowa to podstawa

agulka1989 napisał/a:
przede wszystkim szczera rozmowa

M_and_M napisał/a:
rozmowa

ewa.krzys napisał/a:
bez żadnej rozmowy, będziecie mieć wielkie problemy

paulii napisał/a:
bo zamiast rozmawiać milczycie

Marcka napisał/a:
prawdziwa szcsera rozmowa


Od siebie mogę dodać tylko tyle, żebyście słuchali się siebie na wzajem. Powiedz mu o swoich obawach, a później wysłuchaj tego co on powie o swoich odczuciach. Znajdźcie czas tylko dla siebie. Inaczej nigdy się nie utwierdzisz we własnych uczuciach jakie by one nie były. My Ci nie powiemy, czy go kochasz (chcesz iść z nim przez życie), czy nie ;)

madzik_86 - Pią Maj 20, 2011 11:21 pm


Emmi - Sob Maj 21, 2011 9:07 am

Wszystkie te odczucia które masz są spowodowane nie rozwiązanymi problemami...nie rozmawiacie,czekacie aż wszystko minie,a tak się nie da...pogłębiasz tylko wewnętrzną złość i żal że nie otrzymujesz od niego tego czego potrzebujesz czy oczekujesz...i właśnie to wszystko daje subiektywny obraz że już chyba nie kochasz,nie chcesz nawet patrzeć na niego....przerabiałam to...co więcej...nawet się rozstaliśmy(wyprowadziłam się)....i z perspektywy czasu mogę Ci śmiało powiedzieć że to nasza głupota i niedojrzałość do tego doprowadziła....ja uważałam że on sam powinien wiedzieć że coś jest nie tak,a on z kolei sądził że skoro nic nie mówię to jest wszystko ok...faceci niestety nie są tak domyślni jak byśmy chciały i tworzy się takie błędne koło..aż w końcu któreś wybuchnie i odejdzie,zamiast porozmawiać szczerze...u nas to zadziałało trochę terapeutycznie :) obojgu nam siebie brakowało i znów się spotkaliśmy...ale w końcu szczerze porozmawialiśmy...i wyjaśniliśmy to wszystko co nas poróżniło...teraz już oboje wiemy,że rozmowa to podstawa w udanym związku.Nie można spiętrzać problemów,nawet tych które wydają nam się błache, bo często "z małej chmury wielki deszcz pada".
To co musicie teraz zrobić to porozmawiać szczerze,i oczyścić atmosferę w związku.Bardzo możliwe że on się czuje tak samo jak ty...

Zastanawia mnie tylko jak w takich nastrojach byliście w stanie podjąć decyzję o ślubie?

uważam jednak że dobrze że cała ta sytuacja ma miejsce teraz,gdy do ślubu macie kawał czasu,a nie na przykład po nim...macie czas by na spokojnie przeanalizować wszystko i dojść do ładu z własnymi uczuciami...życzę owocnych rozmów...

MadMar - Sob Maj 21, 2011 3:27 pm

wczoraj rozmawialiśmy, bardzo długo. Kiedyś robiliśmy to częściej, ale z każdą kolejną odłożoną rozmową (a trwało to już bardzo długo) coraz trudniej było zacząć znów rozmawiać.
Dziękuję Wam wszystkim, muszę to sobie jakoś poukładać, ale macie rację- przede wszystkim rozmowa, a sama przysięga małżeńska niczego nie załatwi.
ogólnie z tej rozmowy wczorajszej wyniknęło, że przede wszystkim postaramy się ROZMAWIAĆ, wrócić do tego co nas kiedyś łączyło. Wiem że go kocham, chcę mieć z nim wspaniałe dzieci, psa, ogródek itd. chcę z nim budować swoje szczęście, nasz dom, nasze życie. Jesteśmy już razem prawie 5 lat i tak sobie myślę, że może to kryzys?
Może potrzebujemy trochę czasu , wytchnienia? ale przede wszystkim - dokładnie jak piszecie- każdą najmniejszą sprawę, problemy trzeba załatwiać od razu, -nie warto (i nie ma sensu) doprowadzić związku do czegoś, co wkradło się między nas.

dziękuję Wam za te wszystkie słowa, muszę to sobie poukładać i znów budować wspaniałą relację z moim przyszłym mężem
miłego dnia wszystkim życzę:*

ewa.krzys - Nie Maj 22, 2011 5:06 pm

MadMar, widzisz, rozmowa pomaga :przytul: na pewno będzie dobrze i wszystko sobie ułożycie tak, jak było na początku :)
wamaba - Nie Maj 22, 2011 10:08 pm

MadMar, bardzo się cieszę, że wszystko zaczyna się układać i trzymam za Was kciuki, a najważniejsze jest to, że się kochacie.
kamilla1984 - Pon Maj 23, 2011 1:07 pm

ja bylam w podobnej sytuacji co MadMar i nie wytrzymalam tego rozstalismy sie
Yoanna - Pon Maj 23, 2011 2:19 pm


ppola - Pon Maj 23, 2011 2:26 pm


Pepsi - Pon Maj 23, 2011 2:33 pm

Kurcze to mój przestał mnie kochać od ciąży ;P
Malwina_łódź - Pon Maj 23, 2011 2:44 pm

A ja się zgadzam z tym co napisała Asiek.

Nie wytrzymałabym bez takich gestów każdego dnia. Dla mnie jest to tak samo ważne jak chwila rozmowy. ;)

yennefer - Pon Maj 23, 2011 2:58 pm

Jak się mieszka razem to jest inaczej. My jesteśmy ze sobą właściwie 24h na dobę przez 22 dni w miesiącu (jeśli nie muszę wyjeżdżać). To nie to samo co randki co kilka dni, kiedy człowiek nie mógł się doczekać, a w czasie spotkania chciał się maksymalnie nacieszyć sobą. Jak zostawiam męża na ok. 2 tygodnie od czasu do czasu, to po powrocie jest więcej bliskości, namiętności, cieszymy się sobą jak małe dzieci. Na co dzień aż tak tego nie widać, ale pewne drobne gesty są zawsze. Jesteśmy ze sobą prawie 11 lat, z tego prawie 2 po ślubie. Nie ma drugiej takiej osoby, z którą jest mi tak dobrze jak z mężem, nawet w czasie kłótni. Jeśli czegoś mi brakuje, coś chciałabym zmienić, to po prostu mówię. O ile łatwiej się tak razem egzystuje.
Jeśli miałabym coś poradzić, to może spędzenie kilku dni osobno, żeby sprawdzić czy za sobą tęsknicie?

ava - Pon Maj 23, 2011 3:14 pm

ppola napisał/a:
Bo dla mnie to przede wszystkim nie można przestać się lubić
I jak też tak uważam :)

yennefer napisał/a:
Jeśli miałabym coś poradzić, to może spędzenie kilku dni osobno, żeby sprawdzić czy za sobą tęsknicie?
Też o tym pomyślałam, choć wydaje mi się, że kilka dni to może być za mało, żebyście za sobą zatęsknili... Podejrzewam, że nawet moglibyście w tym czasie odczuć coś w rodzaju ulgi i spokoju, a tęsknota przyszłaby dopiero później...
Asiek - Pon Maj 23, 2011 3:47 pm

Yoanna, ppola, Pepsi - każdemu wg potrzeb, skoro jesteście szczęśliwe mimo, że "kiedy był ostatnio namietny pocałunek - tego sobie chyba nie przypomnę" albo mąż przytula od wielkiego dzwonu. Tak jak pisałam - różni ludzie, różne potrzeby, różne temperamenty.
Nie oceniam, więc proszę też nie oceniajcie.
Bliskość fizyczna nie wyklucza przecież przyjaźni, szacunku i lubienia się. Naprawdę. :)

Hatifnatka - Pon Maj 23, 2011 3:55 pm

Asiek, zgadzam się z Tobą w 100% :)
a w temacie - ja nie miałam żadnych wątpliwości, że to ten Jedyny. :)

555 - Pon Maj 23, 2011 4:10 pm

a mój mąż mnie bardzo kocha :) ciągle przytula, całuje.. w sumie takie niedotykanie wydaje mi się czymś dziwnym, ale
Asiek napisał/a:
każdemu wg potrzeb

ppola - Pon Maj 23, 2011 4:33 pm

Asiek napisał/a:
Nie oceniam, więc proszę też nie oceniajcie.
ja tez nikogo nie ganię ani nie oceniam jednak po stwierdzeniu
Asiek napisał/a:
Yoanna, ppola, Pepsi - każdemu wg potrzeb, skoro jesteście szczęśliwe mimo, że "kiedy był ostatnio namietny pocałunek - tego sobie chyba nie przypomnę" albo mąż przytula od wielkiego dzwon
zrobiło mi się po prostu przykro. Może nie chciałas tego tak napisać ale moim zdaniem wydźwięk jest co najmniej pejoratywny.
tulipan87 - Pon Maj 23, 2011 5:14 pm

Odkąd jestem duża nie wierzę w idealne związki, na początku wiadomo zawsze jest jak w bajce, ale z czasem pojawiają się drobne zgrzyty i spięcia. Jedni od razu sobie z tym radzą, u innych się to zbiera i prowadzi do kryzysu.
Nie chcę tu teoretyzować, ale myślę, że nie wy pierwsi i nie ostatni przez coś takiego przechodzicie. Jednak wierzę, że przetrwacie i tego Wam życzę :)

Asiek - Pon Maj 23, 2011 5:17 pm

ppola napisał/a:
zrobiło mi się po prostu przykro. Może nie chciałas tego tak napisać ale moim zdaniem wydźwięk jest co najmniej pejoratywny.

Ale dlaczego zrobiło Ci się przykro? :o
Nie oceniałam Waszej sytuacji, wręcz przeciwnie. Zacytowałam tylko fragmenty wypowiedzi - może one po prostu brzmią smutno i stąd Twoje odczucia albo zwyczajnie nadinterpretujesz. :wink:
Przeczytaj proszę całą moją wypowiedź, najlepiej z tą, którą oceniłaś wcześniej, bo obie pokazują szerzej co mam na myśli. :)

MadMar - Pon Maj 23, 2011 5:24 pm

o matko, a ja myślałam że tylko mój mnie nie całuje, nie przytula a cała reszta świata tak okazuje sobie miłość;/ głupia!
Pocieszyłyście mnie! w sumie to nie jest najważniejsze, a rzeczywiście można sie samemu przytulić;)
milość to jedno, a okazywanie czułości drugie:)
Lepiej mi:))) każdy ma inne potrzeby, inne pragnienia.
myślę, że kryzysy mogą się zawsze zdarzyć, ale jak sobie pomyślę że mielibyśmy się rozstać z takiego powodu, to aż mi szkoda tego wszystkiego co jeszcze przed nami!

życzę Wam dużo miłości, mało smutków, a buziaków tyle ile kto potrzebuje:))

mietka - Pon Maj 23, 2011 6:45 pm

ppola napisał/a:
Bo dla mnie to przede wszystkim nie można przestać się lubić


oooooo, właśnie!

i oczywiście mój też mnie nie kocha :D

nie mówiąc już o tym, że sypiamy plecami do siebie i potrafimy siedzieć obok siebie przez cały wieczór i nic nie mówić.

tak naprawdę każdy człowiek okazuje miłość inaczej. u niektórych przytulanie i mówienie miłych słów świadczy o głębokim uczuciu, u innych, o stanie głębokiego........... upojenia alkoholowego :D

elka85 - Pon Maj 23, 2011 6:55 pm

MadMar, może po prostu Twój facet nie potrzebuje tyle czułości co Ty? Mój mąż też nie jest typem, który potrzebuje się przytulać, musiałam to zaakceptować, wiem, że to nie jest oznaka zaniku uczuć tylko "ten typ tak ma" i jestem z nim szczęśliwa :) A jeśli mam ochotę się do niego przytulić czy pocałować to to robię :)

I zgadzam się z Ppolą- w długoletnich związkach ważne, żeby się zwyczajnie lubić poza tym, że się kocha :)

szaraczarownica - Pon Maj 23, 2011 6:56 pm

Cytat:
i oczywiście mój też mnie nie kocha

nie mówiąc już o tym, że sypiamy plecami do siebie i potrafimy siedzieć obok siebie przez cały wieczór i nic nie mówić.

O to to :smile:
Ktoś może powiedzieć, że co to za małżeństwo, skoro potrafimy cały wieczór przemilczeć siedząc razem w jednym pokoju. Ale jak któregoś z nas nie ma wieczorem, to to drugie sobie nie może znaleźć miejsca i cieszy się jak "połówka" wraca :)

Marcka - Pon Maj 23, 2011 7:07 pm

ja jestem zdecydowanie typem "przytulasa i całuśnika" :) i na szczęście też na takiego mężczyznę swojego życia trafiłam. I choć mieszkamy ze sobą dopiero od roku, to mam nadzieję, że nigdy nie przestaniemy sobie okazywać miłości i czułości :D
Eh ale nasłodziłam ;D sorry ;P

madzik_86 - Pon Maj 23, 2011 7:33 pm

szaraczarownica napisał/a:
Ktoś może powiedzieć, że co to za małżeństwo, skoro potrafimy cały wieczór przemilczeć siedząc razem w jednym pokoju.

ja powiem co to za małżeństwo..jak dla mnie idealne :) szara skoro potraficie siedzieć koło siebie i się do siebie nie odzywać, a czuć swoją bliskość i nie myśleć "boże nawet nie mamy o czym rozmawiać" to jak dla mnie jesteście bardzo dobrym małżeństwem :) czasami kłapanie dziobem non stop o byle czym jest dużo gorsze :wink:

szaraczarownica - Pon Maj 23, 2011 7:36 pm

Cytat:
ja powiem co to za małżeństwo..jak dla mnie idealne

Pocieszyłaś mnie :smile:

MadMar - Pon Maj 23, 2011 8:01 pm


Madzik_86
!zgadzam się! wydaje mi się, że sztuką nie jest 'znalezienie tematu' a umiejętność wspólnego milczenia- również.

ava - Pon Maj 23, 2011 8:02 pm

mietka napisał/a:
nie mówiąc już o tym, że sypiamy plecami do siebie
Dla mnie to całkowicie normalne, przytulona nie usnę, mój Mąż też nie, co więcej mamy osobne kołdry :D

[ Dodano: Pon Maj 23, 2011 8:06 pm ]
MadMar napisał/a:
wydaje mi się, że sztuką nie jest 'znalezienie tematu' a umiejętność wspólnego milczenia- również.
Zgadzam się, ale nie w sytuacji, kiedy
MadMar napisał/a:
oddalamy się od siebie, nie rozmawiamy. Mam do niego duzo żalu, dużo do powiedzenia ale za każdym razem kiedy próbuję on wychodzi

Malena - Pon Maj 23, 2011 9:15 pm

Dziewczyny, jasne, że dobrze jest umieć tez razem pomilczeć, lubić się i dobrze czuc. Ale co innego milczeć we dwoje, a co innego, gdy kobieta ma żal, problemy i chce rozmawiać, a partner wychodzi...to nie świadczy o bliskości.
misiao1983 - Pon Maj 23, 2011 10:20 pm

Malena napisał/a:
Ale co innego milczeć we dwoje, a co innego, gdy kobieta ma żal, problemy i chce rozmawiać, a partner wychodzi...to nie świadczy o bliskości.
zgadzam się zdecydowanie.
Yoanna - Wto Maj 24, 2011 11:30 am

ava napisał/a:
mietka napisał/a:
nie mówiąc już o tym, że sypiamy plecami do siebie
Dla mnie to całkowicie normalne, przytulona nie usnę, mój Mąż też nie, co więcej mamy osobne kołdry :D
hah Ava czyt to rozdzielność majątkowa ;p

Sorry za OT 8)

ava - Wto Maj 24, 2011 8:30 pm

Yoanna napisał/a:
hah Ava czyt to rozdzielność majątkowa
Łóżko ciągle mamy wspólne, więc chyba nie jest z nami tak źle :razz: :razz: :razz:
Karola5 - Sro Maj 25, 2011 2:34 pm

Ej, temat osobnych kołder nie świadczy o jakości związku! :razz: Też mamy dwie i gdyby była jedna to byśmy się rozwiedli! :smile:
Niestety nauka rozmawiania z partnerem jest ciężka, i trzeba uważać żeby nie przerodziła się w szastanie pretensjami.. my się cały czas uczymy :)

Ambrozja - Sro Maj 25, 2011 3:43 pm

wamaba napisał/a:
bez prawdziwej i szczerej rozmowy nie rozwiążecie swoich problemów


Dokładnie tak. Ja prawie rok temu rozstałam się z moim mężem. Główną przyczyną było to, że on nie chciał czy nie umiał rozmwiać. Wolał wyśmiać, stwierdzić, że ja to mam zawsze problem i wyjść. Co ciekawe, przed ślubem nie było z tym takich problemów.

niem - Czw Sie 18, 2011 10:54 am

wczytuję się i zaraz dodam coś od siebie:)

[ Dodano: Czw Sie 18, 2011 11:19 am ]
cóż dodać najwazniejsza jest rozmowa, ale od zawsze twierdziłam też, ze mój partner musi być moim przyjacielem, a miłośc nie opiera się tylko na ciągłym okazywaniu czułosci:>


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group